W tym roku mamy trzy kraje, które po raz pierwszy są reprezentowane w NBA. Izraelczyk Omri Casspi występuje w Sacramento Kings, Szwed Jonas Jerebko w Detroit Pistons oraz Tanzańczyk Hasheem Thabeet w Memphis Grizzlies. Ten pierwszy od samego początku bardzo dobrze czuje się w ekipie Królów. W swoim debiucie zdobył 15 punktów, a dobra gra w listopadzie i grudniu pozwoliła mu znaleźć się w wyjściowym składzie Sacto. Na trybunach Arco Arena zaczęli nawet pojawiać się fani z izraelską flagą w ręku.
Warto również podkreślić fakt, który miał miejsce 23 listopada. Sacramento rywalizowało z Memhpis, więc nieuchronnie musiało dojść do spotkania Izraelczyka Casspiego z Irańczykiem Hamedem Haddadim. Obaj symbolicznie podali sobie ręce, co w obecnych czasach jest możliwe chyba tylko na płaszczyźnie sportowej. Były gracz Maccabi Tel Awiw zdobywa średnio 11,5 punktu i 3,8 zbiórki.
Równie szybko w nowej rzeczywistości zaaklimatyzował się Jerebko. Wybrany dopiero z 39. numerem w drafcie praktycznie od samego początku jest filarem pierwszej piątki Detroit, a wynika to z faktu kontuzji podstawowego skrzydłowego Tayshauna Prince’a. Szwed na parkiecie spędza w każdym meczu prawie po 30 minut, a w grudniu tylko cztery razy nie udało mu się uzbierać dwucyfrowego wyniku punktowego.
Nie tylko z tego powodu Jerebko stał się ulubieńcem kibiców w MotoTown. Jest waleczny, agresywny na tablicach i walczy o każdą piłkę. Tak właśnie powinien prezentować się zawodnik klubu określanego jeszcze niedawno jako "The Bad Boys". W Palace of Auburn Hills można zauważyć coraz więcej kibiców-wikingów, czy sympatycznych Skandynawów z żółto-niebieskimi koszulkami. Szwedzki skrzydłowy w bieżących rozgrywkach zdobywa przeciętnie 8,5 punktu i 5,4 zbiórki.
Najgorzej z tego towarzystwa prezentuje się Thabeet. Tanzańczyk, który rozpoczął grę w koszykówkę w wieku 15 lat (obecnie ma 22) został wybrany z 2. numerem draftu przez Memphis Grizzlies. Od początku nie wiodło mu się najlepiej, a na dodatek w połowie listopada musiał opuścić kilka spotkań z powodu kontuzji szczęki. Mierzący 221 cm koszykarz z Czarnego Lądu coraz częściej jednak notuje solidne występy. 13 grudnia zapisał na swoim koncie pięć punktów, pięć zbiórek i pięć bloków w meczu przeciwko Miami Heat.
Wielu ekspertów jeszcze przed przystąpieniem Tanzańczyka do draftu miało dużo wątpliwości, czy poradzi sobie w fizycznej walce pod koszami z innymi centrami w NBA. Nie ulega wątpliwości, że Thabeetowi brakuje jeszcze motoryki, zwinności oraz sprytu w rywalizacji z bardziej doświadczonymi podkoszowymi. W NCAA był postrachem na tablicach i notował spotkania z 10 blokami na koncie. Tym razem tak łatwo nie będzie, a przed nim jeszcze wiele pracy. Póki co jednak, sam zainteresowany nie ma na co narzekać - trenuje przecież koszykówkę dopiero od siedmiu lat.
Zagraniczni koszykarze w statystykach
Najlepiej punktującym koszykarzem jest Niemiec Dirk Nowitzki (26,1 punktu). W zbiórkach równych sobie nie ma Hiszpan Marc Gasol (średnio 10). Mistrzem asyst jest oczywiście Kanadyjczyk Steve Nash (11,4), w przechwytach najlepsi są Brazylijczyk Nene Hilario i Szwajcar Thabo Sefolosha (obaj średnio 1,5 przechwytu na mecz), a w blokach Australijczyk Andrew Bogut i Kanadyjczyk z haitańskim rodowodem Samuel Dalembert (obaj średnio po 2 bloki).
Polski rodzynek w NBA Marcin Gortat, który wkrótce rozegra jubileuszowy 100. mecz w NBA, zdobywa średnio 3,5 punktu, 3,6 zbiórki i 0,8 bloku.