Lider nie zawiódł, kryzys sopocian - relacja z meczu Energa Czarni Słupsk - Trefl Sopot

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Pierwsza połowa to zdecydowana dominacja gospodarzy. Przyjezdni mogli wówczas marzyć jedynie o jak najmniejszych rozmiarach porażki. Jednak przerwa odmieniła obliczę koszykarzy Trefla. Sopocianie poprawili się w wielu elementach, co walnie przyczyniło się do niwelowania strat. Goście wyszli nawet na prowadzenie, ale ostatnie słowo w tym spotkaniu należało do graczy Energi Czarnych Słupsk.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwsza kwarta to przede wszystkim wielka nieudolność gości. Sopocianie często próbowali swoich sił w rzutach z dystansu, ale one praktycznie za każdym razem mijały cel. Nie mógł się wstrzelić ani Gintaras Kadziulis, ani inni gracze. Beniaminka ratował świetnie spisujący się pod tablicami Saulius Kuzminskas, który już w pierwszej kwarcie miał na swoim koncie osiem oczek. Gospodarze dominowali pod tablicami, zarówno atakowaną jak i bronioną, ale trudno szukać jednego lidera. Wszak aż czterech koszykarzy rzuciło w inauguracyjnej odsłonie po cztery punkty. Po kontuzji, dobrze wkomponował się Chris Daniels, który był ostoją Czarnych pod koszem. Amerykanin w niespełna 5 minut, zdobył 4 oczka i zebrał 4 piłki. Przewagę na parkiecie mieli słupszczanie, którzy zdołali doprowadzić do stanu 23:19.

Dominacja gospodarzy uwidoczniła się w drugiej partii. Nie było już wątpliwości, kto prezentuje lepszą dyspozycję. W obozie sopocian szwankowała obrona, która dotychczas była silną stroną teamu Karlisa Muiznieksa. W dodatku graczy obwodowych ogarnęła wielka niemoc strzelecka, w efekcie czego trafili oni tylko 1 z 10 rzutów za 3. Tym samym ciężar gry musiał zostać przeniesiony bliżej kosza. Robił co mógł Kuzminskas, starali się także Iwo Kitzinger i Cliff Hawkins, ale skutek był mizerny. Natomiast na dobre rozpędził się Daniels, który był niemalże nie do powstrzymania. Amerykanin świetnie zbierał, ale przede wszystkim trafiał na wyśmienitej skuteczności - po pierwszej połowie miał on aż 7 celnych rzutów, na 8 oddanych prób. Miał on jednak spore wsparcie, w postaci Mantasa Cesnauskisa, który w tej części spotkania trzykrotnie rzucał zza łuku. Przewaga graczy Igora Miglinieksa szybko wzrosła i po dwudziestu minutach pojedynku było 51:33 dla "Czarnych Panter".

Jak jednak powszechnie wiadomo, wszystko co dobre, szybko się kończy. Nie inaczej było tym razem. Słupszczanie w pierwszych dwóch kwartach grali skuteczniej, zdecydowanie wygrywali o piłkę, ale w trzeciej odsłonie szala powoli przechylała się na stronę przyjezdnych. Przede wszystkim w końcu zaczęli oni trafiać trójki, których łącznie trafili 4. Wielki wkład w zmniejszenie strat przez beniaminka miał Lawrence Kinnard. Amerykański skrzydłowy dołożył w tej części meczu 6 oczek. Nie zabrakło również punktów ze strony Kuzminskasa, a od czasu do czasu dawali o sobie znać Kitzinger i Kadziulis. Nic więc dziwnego, że w obliczu znacznie gorszej postawy Czarnych, zdołali oni nieco zredukować straty. Miejscowi zawodnicy popełniali mnóstwo sporo przewinień, co także miało swoje odzwierciedlenie w wyniku.

Pogoń Trefla trwała także w czwartej odsłonie. O ile w pierwszej połowie mogliśmy mówić o zdecydowanej przewadze gospodarzy, o tyle w drugiej przeważali już podopieczni Muiznieksa. W ostatniej partii sopocianie zdecydowanie poprawili swoją grę zespołową, która wcześniej szwankowała. Kombinacyjne akcje były kluczem do odrobienia strat. Rozpędzony Kinnard, kontynuujący dobre zawody Kuzminskas, i coraz lepiej grający Kadziulis, doprowadzili do całkowitego zredukowania deficytu. Co więcej zespół z Trójmiasta wyszedł nawet na prowadzenie, ale w cztery sekundy przed końcem spotkania, sędziowie podjęli kontrowersyjną decyzję. Doszukali się oni przewinienia Hawkinsa na Cesnauskisie w czasie rzutu za 3, który według powszechnej opinii, nie miał miejsca! Lider Czarnych nie zmarnował doskonałej okazji i trafił 2 z 3 rzutów osobistych, tym samym dając wygraną gospodarzom.

Sopocianie dotychczas słynęli ze świetnej defensywy - w tym spotkaniu tego elementu niewątpliwie zabrakło. W pierwszej połowie słupszczanie nie mieli większych problemów ze zdobyciem oczek. W dodatku fatalnie funkcjonował obwód, który po przerwie zaliczył chwilowe przebudzenie. Koszykarze Miglinieksa zagrali jednak bardziej zespołowo, zdecydowanie wygrali walkę pod obiema tablicami (aż 13 zbiórek w ataku), a w wygranej nie przeszkodziło im aż 14 strat. Trefl już od pewnego czasu notuje spadek formy, który nie został został zażegnany. Dla "Czarnych Panter" to ważne zwycięstwo, bowiem rywal był wyżej notowany, a ponadto Czarni przesunęli się w tabeli PLK na 9. miejsce.

Energa Czarni Słupsk - Trefl Sopot

81:80

(23:19, 28:14, 15:21, 15:26)

Energa Czarni: Mantas Cesnauskis 20, Chris Daniels 19, Tyron Brazelton 11, Paweł Leończyk 10, Marcin Sroka 7, Alex Harris 6, Wojciech Żurawski 4, Dawid Przybyszewski 4, Hubert Pabian 0.

Trefl: Saulius Kuzminskas 18, Lewrance Kinnard 16, Gintaras Kadziulis 12, Iwo Kitzinger 10, Marcin Stefański 9, Cliff Hawkins 8, Łukasz Ratajczak 7, Paweł Kowalczuk 0, Paweł Malesa 0.

Źródło artykułu: