Mateusz Stępień: W meczu o "cztery punkty" pana zespół pokonał w Inowrocławiu Sportino. I kolejny raz, przy okazji spotkań Kotwicy, odbyło się to w dramatycznych okolicznościach.
Dawid Bręk: Zgadza się. Kilka razy w tym sezonie przegrywaliśmy mecze w samych końcówkach, teraz to nam udało się w niej zwyciężyć. Nie może jednak zdarzać nam się to tak często, bo różnie z tym później bywa. Jeden prosty błąd może zadecydować o losach całego meczu. Na szczęścia to my, w niedzielę wygraliśmy. I to jest w tym momencie najważniejsze.
Sami do tego doprowadziliście. W czwartej kwarcie mieliście osiem punktów przewagi i wydawało się, że macie przed sobą łatwą drogę do odniesienia zwycięstwa, bowiem Sportino zaczęło popełniać błędy. Dwie minuty później strata rywali wynosiła tylko dwa oczka.
- Trudno powiedzieć, dlaczego tak się stało. Może zabrakło wtedy z naszej strony odpowiedniej koncentracji. Sportino udała się jedna dobra akcja, za chwilę druga, trzecia i uwierzyło w siebie. Poczuli, że jest to ostatni moment, kiedy mogą powalczyć o zwycięstwo. Przez to nas dogonili.
Dzięki tej wygranej nie tylko macie teraz lepszy bezpośredni bilans z tym rywalem, ale i też umocniła was ona na ostatniej, zapewniającej utrzymanie pozycji w tabeli.
- Różnice punktowe, jakie są pomiędzy zespołami w dolnych rejonach klasyfikacji są małe. Dlatego każde zwycięstwo jest bardzo ważne. Teraz mamy dwa oczka więcej niż Sportino, Polonia 2011 też jest blisko nas. Zmniejszyliśmy stratę do znajdującego się przed nami PBG Basketu Poznań. Nad drużynami, które są za nami, należy jednak powiększać tę przewagę. One przecież też mogą zacząć wygrywać i ten dystans może z każdym spotkaniem może maleć.
Pan rozegrał swój najlepszy mecz w karierze. 14 punktów, 10 asyst i 3 przechwyty, to pana dorobek z potyczki przeciwko Sportino.
- Wypada mi się tylko z tego cieszyć. Fajnie, że dużo gram, zdobywam punkty dobrze podaje kolegom. Najważniejsze nie są jednak te indywidualne osiągnięcia, a zwycięstwa drużyny. Wcześniej bywało z tym różnie. Po tym meczu mogę więc powiedzieć, że jestem w pełni szczęśliwy.
Rozgrywa pan najlepszy sezon w karierze. Może okazać się on przełomowym?
- Na razie o tym nie myślę. Być może zaprocentuje to w przyszłości. Obecnie skupiam się na tych rozgrywkach, koncentruje na najbliższych meczach.
Obecne miejsce w tabeli Kotwicy gwarantuje udział jej w fazie pre play-off. Ale czy 12 pozycja was satysfakcjonuje?
- Mam nadzieję, że jeszcze zmieni się ona na naszą korzyść. Do tej pory graliśmy dużo spotkań na wyjazdach, pechowo je przegrywaliśmy. Może teraz sytuacja się odmieni i u siebie będziemy mocniejsi? Każdy z nas bardzo by tego chciał.
Ostatnie wasze mecze to chyba jednak głównie myślenie o bezpiecznym utrzymaniu niż fazie play-off. Zgadza się?
- Ostatnio nie szło nam dobrze i głównym celem było utrzymanie bezpiecznego miejsca, na którym teraz jesteśmy i to nam się udało. Przy naszej lepszej grze, może w najbliższej przyszłości będzie okazja zagrać o coś więcej, jak np. play-off.
Najpierw czekają was jednak derby z AZS-em Koszalin.
- I chcemy je wygrać. Dla kibiców to pewnie najważniejszy pojedynek w sezonie. Wiadomo, derby elektryzują bardziej, niż inne spotkania. W pierwszym meczu przegraliśmy małą różnicą punktów (71:75 - przyp.red), dlatego będziemy się starać odrobić też i tę stratę.