Patryk Kurkowski: Teoria chaosu według Szczubiała

Dominet Bank Ekstraliga ruszyła w najlepsze. Teraz prócz spotkań rozgrywanych w sobotę czekają nas nie mniejsze emocje w środowe wieczory, kiedy to drugi raz w tygodniu ekipy występujące w PLK będą rozgrywać swoje mecze. Bardzo ciekawie zapowiadają się kolejne spotkania Śląska Wrocław, który jest obecnie w znakomitej formie. Natomiast w dużym kryzysie są gracze AZS'u Koszalin, którzy obecnie plasują się na ostatniej pozycji w DBE.

Teoria chaosu według Szczubiała

Już od pewnego czasu zauważam, że Dariusz Szczubiał tak bardzo oczekiwany w Koszalinie przed sezonem nie ma pomysłu na stworzenie silnej ekipy. Oddał Saniego Ibrahima, mimo iż pod koszem dziura tak wielka, że nawet znakomity Mariusz Bacik ma często problemy ze swoimi rywalami. Szkoleniowiec AZS'u nadal uparcie twierdzi, że bez centra da się wygrywać czemu jednak ostatnie wyniki zaprzeczają.

Ostatnio w Koszalinie pojawił się nowy nabytek Phil Goss, który już w debiucie pokazał, że ma znakomite predyspozycje strzeleckie. Amerykanin jest bardzo szybki, ma znakomicie ułożoną dłoń, która pozwala mu na seryjne zdobywanie punktów zza linii 6,25. Już po pierwszym spotkaniu wiele osób zarzuciło mu, że jest egoistyczny, jednak nikt nie zwrócił uwagi na to, iż w meczu przeciwko faworyzowanemu Śląskowi to on miał 4 asysty, zaś najlepszy jak do tej pory gracz AZS'u, czyli D.J. Thompson zaledwie jedną. Filigranowy Amerykanin występujący na pozycji rozgrywającego doczekał się w końcu zmiennika i to jakiego! Goss z całą pewnością będzie jednym z lepszych strzelców w lidze, w końcu Szczubiał zawsze miał nosa do wynajdowania zawodników. Spodobał mi się ten gracz i mam nadzieję, że będę miał okazję częściej oglądać jego znakomite akcje. Ciekawe jednak, że George Reese, który był już pod skrzydłami szkoleniowca koszalińskiej ekipy, gdy ten jeszcze prowadził Polpharmę nie potrafi wykrzesać z niego całego potencjału. Można wręcz powiedzieć, że Amerykanin jest tylko cieniem koszykarza, którego miałem okazję oglądać podczas jego występów w „Kociewskich Diabłach”. Niespełna 31-letni skrzydłowy AZS'u nie dość, że nie trafia z półdystansu, czasami nawet z prostych sytuacji pod koszem to do tego zawodzą rzuty z dystansu. Podsumowując krótko to nie jest jego sezon (jak do tej pory). W układance Dariusza Szczubiała znalazł się również Christian Burns. Z nim jest o tyle ciekawie, że gdy zacznie trafiać to potrafi seryjnie nawet przez ręce i chcę się to oglądać. Jednak niezwykle trudno powstrzymać tego gracza od...rzucania. Mierzący 203 cm wzrostu zawodnik niemal zawsze, gdy dostanie piłkę leci z nią pod kosz, lub też rzuca z dystansu. Mało piłek zaś odgrywa partnerom i to jeden z tych szczegółów, które sprawiają, że AZS przegrywa. Mimo wszystko jest to według mnie zawodnik, którego chce się oglądać bo jak mało kto potrafi grać radosną koszykówkę opartą na ofensywie i improwizacji.

U trenera AZS'u trudno dopatrzyć się jakiejś porządnej taktyki. Zdecydowaną większość czasu zawodnicy grają to co lubią porywającą, bardzo szybką i efektowną koszykówkę, która nie zawsze jest jednak efektywna a to jest przecież najważniejsze. Drużynę tą porównałbym więc do Phoenix Suns, choć trzeba przyznać, że „Słońca” grają jednak trochę bardziej skutecznie bowiem ich wspaniała gra przekłada się również na wyniki.

Śląsk ma gwiazdę na..ławce

Niewątpliwie szkoleniowiec ASCO Śląska Wrocław jest jednym z symbolów eurobasketu, czyli europejskiej koszykówki. Rimas Kurtinaitis zdobył już chyba co można było osiągnąć, oczywiście za czasów gdy występował jeszcze na parkiecie. Obecnie swoją wiedzę przekazuje koszykarzom wrocławskiej ekipy. Wychodzi mu to jak na razie bardzo dobrze. Śląsk pokonał w ostatniej kolejce Prokom Trefl Sopot, czego nie mogli dokonać od długiego czasu (od 7 lat?). Gospodarze tamtego pojedynku grają ostatnio znakomicie. Rashid Atkins, który prowadzi grę niczym profesor swój wykład do tego jego zmiennik Dawan Robinson, co prawda bez większych umiejętności technicznych jednak z dobrą skutecznością rzutów z półdystansu. Kapitalnie w ostatnim meczu zagrał Torrell Martin, który dopiero co wrócił po kontuzji a już trafił 7 "trójek". Zespół Śląska ma obecnie passę 8 kolejnych wygranych co sprawia, iż na pewno rywale coraz bardziej obawiają się ekipy Kurtinaitisa. Co ciekawe Atkins, który w Prokomie miał być tylko rezerwowym jest jednym z najlepszych rozgrywających w Dominet Bank Ekstralidze. Jestem przekonany, że Tomas Pacesas żałuje, że jego poprzednik nie zatrzymał go w Sopocie bowiem przynajmniej problem „1” byłby rozwiązany i sopocianie mogliby powalczyć w Eurolidze.

Analizując grę tej ekipy mam wrażenie, że słowa Szczubiała (bez centra da się wygrywać) mogą się sprawdzać, ale tylko czasami, bowiem kiedy fatalny występ zalicza Jared Homan to zdecydowanie większa odpowiedzialność spoczywa na koszykarzach obwodowych, może nie cała, ale większa niż w przypadku dobrego występu środkowego wrocławskiej drużyny. Inną sprawą jest, że Śląsk ma tylko czterech, czyli wymagane minimum Polaków w swoim składzie. Bartosz Diduszko i Dominik Tomczyk w moim rozrachunku na pewno na plusie. Ten pierwszy choć dość dziwnie układa dłonie przy rzucie to jednak potrafi zagrać świetnie i trafiać z dystansu. Natomiast "Domi" jak na swój wiek jest bardzo szybki, do tego nadal potrafi grać jak natchniony. Pozostała dwójka, czyli Radosław Hyży oraz Kamil Chanas miewają przebłyski, lecz są to tylko przebłyski. Wspominając Hyżego na pewno wiele pamięta jego debiut w roli komentatora sportowego podczas sparingowego meczu Polski ze Słowacją. Trzeba przyznać, że temu graczowi nie brakuje poczucia humoru. Gdyby tylko potrafił tak grać jak rozśmieszać ludzi mielibyśmy renesans w jego wykonaniu.

Czarni rosną w sile

Jak bardzo zaskoczony byłem, gdy przeczytałem, że Lee Humprey trafił do Słupska. Gracz ten moim zdaniem jest świetnym ruchem włodarzy Czarnych. Koszykarz ten w ubiegłym roku występował jeszcze w Florydzie Gators i mimo, iż miał u swego boku takie gwiazdy jak Joakim Noah, Al Horford oraz Corey Brewer potrafił udowodnić swoje ponad przeciętne umiejętności. Podczas Final Four NCAA oglądało się go z wielką przyjemnością. Młody, ale jakże waleczny zawodnik, któremu z całą pewnością nie brakuje umiejętności. Kudriawcew, który jest podstawowym koszykarzem „Czarnych Panter” będzie musiał wykrzesać z siebie trochę więcej niż w ostatnich przeciętnych w jego wykonaniu spotkaniach. 23-letni Amerykanin, który występuje na pozycji obrońcy (może grać jako rozgrywający oraz jako rzucający obrońca jednak zdecydowanie częściej występuje jako "2") jest znany z solidnej postawy w defensywie, ale nie tylko. Jego największym atutem są jednak rzuty z dystansu, które potrafi trafiać seriami.

Podopieczni Igora Griszczuka wyglądają obecnie całkiem solidnie mają graczy bardzo dobrych w szczególności jeśli chodzi o obwód i śmiem twierdzić, że są w stanie zająć 8. miejsce przed fazą play-off. Mam nadzieję, że maksyma „nie ważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz” zostanie potwierdzona przez słupszczan.

Komentarze (0)