Koszykarski świat w szoku! Indiana Pacers wrócili do Finałów NBA po 25 latach i w swoim pierwszym takim występie od 2000 roku zwyciężyli po spektakularnym pościgu.
Oklahoma City Thunder, zdecydowani faworyci do zdobycia mistrzostwa NBA, jeszcze na początku czwartej kwarty prowadzili 94:79. Wydawało się, że jest po wszystkim. Mieli o aż 15 punktów więcej niż skazywani na pożarcie w jaskini lwa rywale. Ale Pacers znów zachwycili.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Partnerka Dybali skradła show. Co za kreacja!
Goście przeprowadzili kapitalny pościg, który celnym rzutem z półdystansu na 0,3 sekundy przed końcem regulaminowego czasu gry zwieńczył Tyrese Haliburton.
25-latek ustalił w ten sposób wynik meczu na 111:110, dając swoim Pacers prowadzenie 1-0 w Finałach NBA.
- Nie poddajemy się aż do momentu, kiedy na zegarze widnieje cyfra zero. Wierzymy przez cały czas, nawet jeśli wynik aktualnie nie jest dla nas korzystny - tłumaczył bohater dnia. - Próbowaliśmy stopniowo odrabiać straty - do dziesięciu, pięciu punktów, a później zera. I tak wygraliśmy ten mecz, takim jesteśmy zespołem - dodawał Haliburton, autor 14 punktów i 10 zbiórek.
Pacers w czwartek wygrali czwartą kwartę 35:25, odwracając losy spotkania. Pascal Siakam dodał do dorobku drużyny z Indianapolis 19 oczek, a rezerwowy Obi Toppin miał 17 punktów.
Gwiazdor Thunder, Shai Gilgeous-Alexander, rzucił 38 punktów, ale trafił tylko 14 na 30 oddanych rzutów z gry i spudłował również w kluczowym momencie na finiszu przy wyniku 110:109. Gospodarze uzyskali zaledwie 40-proc. skuteczności w próbach z pola (39/98) i na nic zdał się im nawet fakt, że przez cały wieczór popełnili zaledwie sześć strat.
Drugi mecz Finałów NBA ponownie odbędzie się w Oklahoma City.
Wynik:
Oklahoma City Thunder - Indiana Pacers 110:111 (29:20, 28:25, 28:31, 25:35)
(Gilgeous-Alexander 38, Williams 17, Dort 15 - Siakam 19, Toppin 17, Turner 15, Nembhard 14, Haliburton 14)
Stan serii: 1-0 dla Pacers