NBA: Trójkami po zwycięstwo

Rzuty trzypunktowe w końcówce spotkania pomogły nowojorskiej drużynie w odniesieniu trzeciego zwycięstwa z rzędu. Knicks nie bez kłopotów uporali się z Charlotte Bobcats.

Łukasz Brylski
Łukasz Brylski

Na niewiele ponad dwie minuty przed zakończeniem spotkania defensywa Charlotte Bobcats nie upilnowała Chrisa Duhona, który przymierzył z dystansu. Knicks wyszli wówczas na prowadzenie 87-84. Rywale zdołali jeszcze odpowiedzieć, ale później wobec rzutów z dystansu Danilo Gallinariego byli już bezradni. - Na treningach dużo rzucam, to teraz przyniosło to efekty - stwierdził Włoch.

Po dwóch trójkach z rzędu tego zawodnika miejscowi koszykarze mieli siedem oczek przewagi. To jednak nie dało im komfortu, ponieważ przyjezdni zniwelowali straty do zaledwie dwóch punktów. Zwycięstwo Knicks przypieczętował osobistymi Wilson Chandler.

Zdaniem Davida Lee kluczem do zwycięstwa była także szczelna obrona. - Nie jesteśmy w stanie zdominować wielu rywali, ale w zespołowej defensywie stać nas na wiele. Później możemy wyprowadzić kontrę i zdobyć łatwe punkty - powiedział Lee.

- Powinniśmy wygrać ten mecz. Rywale rozegrali lepiej kilka akcji. Na szczęście to spotkanie nie decydowało o niczym - ocenił najlepszy gracz Bobcats Stephen Jackson. Po jego rzucie na 1:43 do końca sędziowie wstrzymali grę, ponieważ musieli ocenić dokładnie, czy był za dwa lub trzy punkty. Ostatecznie wybrano pierwszą opcję.

New York Knicks - Charlotte Bobcats 97-93 (28-22, 21-22, 19-27, 29-22)

(Chandler 27 (7zb, 6as), Lee 22 (7zb), Gallinari 17 - Jackson 26 (7zb), Murray 20, Wallace 13 (9zb))

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×