Trwają finały NBA. Oklahoma City Thunder grają z Indiana Pacers. Drugi mecz tej rywalizacji przyciągnął jedynie 8,76 mln widzów - to najsłabszy wynik od 2007 roku. Shaquille O'Neal zapowiada nawet, że dalszej części serii nie obejrzy.
Jak informuje ESPN, niedzielna transmisja na antenie ABC zebrała mniejszą widownię niż inauguracyjne starcie - 8,76 mln średnio i 9,9 mln w szczytowym momencie. Dla porównania, pierwszy mecz Finałów oglądało 8,9 mln widzów, podczas gdy rok temu kulminacja meczu drugiego sięgnęła 11,1 mln.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niezwykłe sceny w USA. Jak ona to wygrała?!
To najgorszy wynik dla drugiego meczu finałów NBA od czasu rywalizacji Spurs–Cavaliers w 2007 roku. Tylko trzykrotnie od tamtej pory notowano spadek oglądalności z meczu pierwszego na drugi. Tegoroczna seria - z udziałem Thunder i Pacers - właśnie dołączyła do tej krótkiej listy.
- Jest seria - Pacers wygrali pierwszy mecz, Thunder odpowiedzieli w drugim - ale nie obchodzi mnie, kto zwycięży - skwitował Shaquille O’Neal, który zamiast śledzenia kolejnych spotkań wybrał wakacje na Bahamach.
Komisarz ligi Adam Silver bagatelizuje spadki ratingów. - Obsesja na ich punkcie jest trochę dziwna - ocenił. Liga przekonuje, że mimo niższych wyników telewizyjnych, finały osiągają rekordowy zasięg cyfrowy i społeczne zaangażowanie: łącznie ponad miliard wyświetleń.
Eksperci wskazują, że niska oglądalność w TV może wynikać z mało medialnego zestawienia - Thunder i Pacers to odpowiednio 47. i 25. rynek medialny w USA. Jednocześnie cyfrowa konsumpcja treści rośnie: aż 32 miliardy wyświetleń generują materiały z finałów, a same gwiazdy - Shai Gilgeous-Alexander i Tyrese Haliburton - odpowiadają za 1,5 miliarda z nich. Silver zapewnia, że 76-miliardowe umowy z Disneyem, NBC i Amazonem zabezpieczają przyszłość NBA.