O pierwszy krok w stronę ćwierćfinału - zapowiedź meczu Wisła Can-Pack Kraków - MiZo Pécs 2010

We wtorkowy wieczór każdy kibic kobiecej koszykówki w Krakowie wybierze się do hali przy ulicy Reymonta, aby na własne oczy zobaczyć, która z drużyn - Wisła Can-Pack, czy węgierskie MiZo Pécs zrobi pierwszy poważny krok, który ostatecznie ma dać awans do ćwierćfinału Euroligi. Gra się do dwóch zwycięstw - stawka każdego meczu jest więc niebagatelna.

Mecz wiślaczek z węgierskim zespołem mocno elektryzuje kibiców koszykówki w Krakowie, ale nie tylko. Z Pécsu pod Wawel wybiera się aż 150 kibiców. Pewne jest więc to, że w wiślackiej hali będzie gorąco i to nie tylko na parkiecie.

Faworytem tej konfrontacji są wiślaczki, ale nie jeden raz - zwłaszcza w kobiecej koszykówce - drużyna, która "miała wygrywać", sromotnie przegrywała. Wystarczy zresztą przypomnieć ubiegłoroczne mecze węgierskiego zespołu, który zajmując 4. miejsce w swojej grupie w 1/8 finału trafił na Umana Reyer Venezia. Włoszki wygrały swoją grupę, ale w tej rywalizacji to MiZo zwyciężyło dwukrotnie i znalazło się w ćwierćfinale. Węgierski zespół liczy teraz na powtórkę swojego sukcesu sprzed roku.

Co jednak ważne, przed tą konfrontacją psychologiczną przewagę posiada Wisła Can-Pack, która można powiedzieć, że ma "patent" na Węgierki. Z MiZo wiślaczki spotykały się w grupowej rywalizacji w bieżącym sezonie oraz przed rokiem i wszystkie cztery spotkania padły łupem "Białej Gwiazdy". Przyznać jednak trzeba, że każdy z tych meczów był z gatunku "stykowych", a losy meczu ważyły się do ostatnich celnych trafień.

- Kluczem do awansu jest pierwszy mecz. Jest on szalenie ważny - powiedział o czekającej nas konfrontacji trener wiślaczek, José Ignacio Hernández. - Musimy zagrać bardzo zdecydowanie ponieważ węgierski zespół gra bardzo agresywnie w obronie, popełnia wiele fauli. Chcemy wygrać nie tylko żeby sławić imię Krakowa, aby stał się jeszcze bardziej znany za granicą, ale również w interesie polskiej koszykówki, żeby pokazać, że drużyna z Polski także potrafi odnieść sukces - dodał Hiszpan, pod wodzą którego Wisła Can-Pack wygrała w tym sezonie dziewięć z dziesięciu grupowych spotkań, a we własnej hali jest w Eurolidze niepokonana. Nie znaczy to jednak, że wiślaczki czeka łatwe zadanie.

Zespołu z Pécsu potrafi być bowiem groźny dla każdego, a o sile drużyny stanowią aktualne mistrzynie WNBA - Nicole Ohlde oraz Kelly Anne Mazzante. Swoje dokładają również reprezentantki Węgier: Dalma Iványi, Anna Vajda i Zsófia Fegyverneky.

Warto też dodać, że dla Wisły Can-Pack mecze z MiZo mogą krakowskiemu zespołowi dać historyczny sukces. Wprawdzie w 1970 roku Wisła grała w finale Pucharu Europy, ale odkąd występuje w Eurolidze, do ćwierćfinału nie awansowała ani razu. Nie można też zapominać, że w meczach 1/8 finału Wiśle wiodło się dotąd bardzo słabo. Od sezonu 2004/2005 wiślaczki zagrały 11 meczów fazy pucharowej i wygrały tylko... raz. Oby we wtorek bilans ten uległ solidnej poprawie!

Wisła Can-Pack Kraków - MiZo Pécs 2010 - wtorek, 2.02.2010 r., godz. 18:00

Źródło artykułu: