Doskonałe wiślaczki! - relacja z meczu Wisła Can-Pack Kraków - MiZo Pécs 2010

Koszykarski Wisły Can-Pack zrobiły ogromnie duży krok w kierunku awansu do najlepszej ósemki Euroligi. We własnej hali rozbiły we wtorek węgierskie MiZo Pécs aż 80:53 i aby awansować potrzebują już tylko jednego zwycięstwa. Mają ku temu dwie okazje. Pierwszą już w piątek na Węgrzech.

Piotr Kostogrys
Piotr Kostogrys

Początek spotkania był niezwykle wyrównany. Przez dwie kwarty trwała zacięta walka "kosz za kosz", a wiślaczki swoją kilkupunktową przewagę zawdzięczały jedynie celnym "trójkom", jakimi popisywały się Liron Cohen, Marta Fernández i Kateřina Zohnová. Mecz cały czas był jednak z gatunku "stykowych", a sytuacja w każdej chwili mogła się zmienić, bo obydwie drużyny grały na wysokim procencie skuteczności. Wiślaczki miały zresztą sporo kłopotów z wysoką Amerykanką Nicolą Ohlde, ale swoje kłopoty miało też MiZo. Znakomitą partię rozgrywała wspomniana Cohen, a w szeregach ich drużyny zabrakło świetnie rzucającej Anny Vajdy, która w Krakowie się nie pojawiła z powodu kontuzji.

Właśnie dzięki próbom dystansowym do przerwy Wisła Can-Pack prowadziła 42:37, a emocje w wypełnionej po brzegi hali sięgały zenitu.

I choć na początku III kwarty dwa punkty zdobyła Janell Burse, to dystans do czterech oczek szybko zmniejszyła celną trójką Dalma Iványi (44:40). Jak się jednak okazało - to była ostatnia próba Węgierek na nawiązanie walki. Wiślaczki zdobyły dziewięć punktów z rzędu, a do końca kwarty dwie celne "trójki" dołożyła jeszcze Iziane Castro Marques i prowadzenie gospodyń zwiększyło się do wyniku 62:46.

W III kwarcie wiślaczki zwyczajnie "zabiły" więc zespół MiZo - doskonałą wręcz defensywą. Węgierki, które we własnej lidze zdobywają niemal w każdym meczu powyżej 100 punktów, przez 10 minut po przerwie zdobyły ich ledwie 9. To był jak cios obuchem, po którym rywalki już nie wierzyły w jakikolwiek sukces.

Tym bardziej, że znakomitą grę wiślaczki kontynuowały także w kolejnej odsłonie meczu. A gdy ten był już rozstrzygnięty, trenerzy pozwolili pograć rezerwowym.

Jednak nawet wtedy przewaga gospodyń, przy ogłuszającym dopingu kibiców, była przygniatająca. Znakomicie to wróży Wiśle przed rewanżem, który odbędzie się na Węgrzech już w piątek. Co jednak ważne - mimo tak wysokiego wyniku wiślaccy trenerzy oraz koszykarki nie popadają w euforię. - Jesteśmy dopiero w połowie drogi - mówiła po meczu znakomita dziś Cohen. Ten przymiotnik można jednak śmiało postawić przy każdej z grających dziś wiślaczek!

Wisła Can-Pack Kraków - MiZo Pécs 80:53 (22:17, 20:20, 20:9, 18:7)

Wisła Can-Pack: Burse 17 (9 zb., 4 prz., 1 bl.), Cohen 16 (3x3, 4 as.), Castro 13 (3x3), Fernández 11 (1x3, 4 as., 1 bl.), Kobryn 11 (1 bl.), Zohnová 8 (2x3), Majewska 2 (1 bl.), Pawlak 2, Kułaga 0, Skorek 0, Gburczyk 0.

MiZo: Ohlde 14 (10 zb., 2 bl.), Quigley 11 (1x3, 3 prz.), Iványi 9 (1x3, 3 prz.), Fegyverneky 7, Nagy-Bujdosó 7 (1x3), Mazzante 3 (1x3, 2 as.), Horváth 2, Raksányi 0, Ruják 0, Sarok 0, Turóczi 0, Krnjic 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×