Nie ma miejsca na porażki - zapowiedź meczu Kotwica Kołobrzeg - Energa Czarni Słupsk

Walcząca o utrzymanie Kotwica Kołobrzeg sprawiła w ostatni weekend niespodziankę i pokonała Znicza Jarosław. W zbliżający się sobotni wieczór w ramach 20. kolejki podopiecznych Pawła Blechacza czeka jednak zdecydowanie cięższe zadanie - pojedynek z będącą na fali drużyną Energi Czarnych Słupsk. Prowadzona przez Igorsa Miglinieksa ekipa wygrała sześć z siedmiu poprzednich spotkań.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

- Nie ma co udawać, że to był dobry mecz, skoro nie był. Jeden głupi błąd, brak zastawienia i to oni cieszyli się ze zwycięstwa. Musimy być bardziej uważni, skoncentrowani, wtedy będziemy mogli być spokojniejsi o wynik. Mam nadzieję, że w sobotę rozpoczniemy kolejną passę - mówi o poprzednim meczu Energi Czarnych Słupsk, lecz w kontekście najbliższego starcia z Kotwicą Kołobrzeg Chris Daniels, jeden z najjaśniejszych punktów słupskiego zespołu.

W poprzedniej kolejce podopieczni Igorsa Miglinieksa długo toczyli zacięty bój z Polpharmą w Starogardzie Gdańskim, lecz koncentracji wystarczyło im dokładnie na 39 minut i 55 sekund. Brakujące pięć sekund okazało się decydujące. Tyrone Brazelton nie upilnował Brody'ego Angleya, wysocy nie zastawili tablicy i filigranowy rozgrywający ekipy gospodarzy równo z syreną dobił niecelny rzut partnera, przesądzając o pierwszej porażce Energi od siedmiu spotkań.

Mimo tej porażki w szeregach Czarnych Panter nie ma śladu złego nastroju. - Drużyna znalazła swoją tożsamość i wreszcie zaczęła grać dobrze, a ja cieszę się bardzo, że mogę być w tym pomocny. W końcu mieliśmy passę kilku zwycięstw i jedna przegrana nie zniszczyła naszej wiary we własne umiejętności - twierdzi wspomniany Daniels. Amerykanin nie przebywał z zespołem w listopadzie i grudniu, bowiem leczył uraz pleców w Stanach Zjednoczonych, lecz odkąd wrócił, ekipa spisuje się świetnie i w ostatnim czasie okazała się lepsza m. in. od Trefla Sopot czy AZS Koszalin.

Na nieco innym biegunie znajduje się natomiast gospodarz sobotniego starcia, Kotwica Kołobrzeg. Podopieczni Pawła Blechacza w tym roku wygrali jedynie dwa spotkania i nawet ostatnie zwycięstwo nad Zniczem Jarosław nie pozwala im złapać oddechu. Kołobrzeżanie nadal balansują na krawędzi relegacji do I ligi, choć z drugiej strony wygrana z ostatniego weekendu z pewnością poprawiła morale w zespole. - Mamy określony cel i mamy wiele zapału, by go osiągnąć. Wierzę, że możemy i będziemy wygrywać - tłumaczy Omni Smith.

Leworęczny rozgrywający to z pewnością lider drużyny, co zresztą wyraźnie widać w statystykach - średnie 14,6 punktu, 4,8 zbiórki i tyle samo asyst mówią same za siebie. - Na nim musimy skoncentrować się najbardziej, choć tak naprawdę koszykówka nauczyła mnie, że w pojedynkę się nie wygrywa - tłumaczy Daniels i ma sporo racji. Choć Smith z pewnością jest najważniejszym zawodnikiem w taktyce trenera Blechacza, to świetnie spisują się także Piotr Stelmach (12,2 punktu i 3,5 zbiórki) czy Darrell Harris, który ponad 50 procent swoich dotychczasowych spotkań zakończył notując double-double (16,2 punktu i 11,2 zbiórki). Pewną niewiadomą pozostaje forma Adama Harringtona, który w zespole jest zaledwie od kilku tygodni, choć ostatni wyczyn z meczu ze Zniczem (19 oczek) sugeruje, że nareszcie odnalazł swoje miejsce.

O ile gra Kotwicy w dużej mierze oparta jest na wyżej wspomnianych koszykarzach, to w przypadku Energi Czarnych wpływ na zwycięstwa ma zdecydowanie większa ilość zawodników. Poza Danielsem (11,8 punktu i 9,5 zbiórki) czterech innych graczy kończy każdy mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym: Paweł Leończyk (11,3, a do tego 5,9 zbiórki), Marcin Sroka (12,3 i 4,5 zbiórki), Mantas Cesnauskis (13,7) oraz najskuteczniejszy w tym gronie Brazelton (14,6 oraz 4,8 asysty).

Widać, że taktyka trenera Miglinieksa, oparta na jak największej zespołowości, w drugiej fazie sezonu zasadniczego, czyli w momencie gdy koszykarze zdążyli się już poznać nawzajem, po prostu się sprawdza. Próżno przy tym sądzić, by Czarnych nagle mogła dopaść jakaś zadyszka, bowiem na przypadkowe przegrane nie ma już miejsca. - Trochę wkopaliśmy się w dziurę przez te porażki z początku sezonu, ale teraz znaleźliśmy właściwy tor i pewnie zmierzamy w kierunku, który sobie wyznaczyliśmy. Dokąd on prowadzi? Do jak najwyższej lokaty przed play-off - tłumaczy Daniels, którego podkoszowy pojedynek z Harrisem prawdopodobnie będzie ozdobą sobotniego pojedynku.

Mecz odbędzie się 13 lutego 2010 roku o godz. 18.00 w hali Milenium w Kołobrzegu. Bilety kosztują 15 i 25 złotych. Dzieci do lat 5 mają wstęp wolny.

Organizatorzy poinformowali, że sobotni pojedynek potraktowany został jako mecz podwyższonego ryzyka. W związku z tym każdy kibic musi posiadać przy sobie dowód osobisty lub inny dokument stwierdzający tożsamość. Do hali nie zostaną wpuszczone osoby w kapturach. W przerwie nie będzie można wyjść przed halę Milenium. Ci, którzy się na to zdecydują będą musieli ponownie zakupić bilet.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×