Utrzymanie coraz bliżej - relacja z meczu Kotwica Kołobrzeg - Energa Czarni Słupsk

Choć Kotwica Kołobrzeg przegrywała z Energą Czarnymi Słupsk do czwartej kwarty i popełniła więcej strat, niż ekipa przyjezdna, ostatecznie wykorzystała fakt nieskuteczności podopiecznych Igorsa Miglinieksa z dystansu i rzutem na taśmę zapewniła sobie szóste zwycięstwo w lidze. Dzięki dwóm punktom zawodnicy Pawła Blechacza są coraz bliżej utrzymania się w ekstraklasie.

Odcinany od podań Omni Smith swoje pierwsze punkty w meczu Kotwicy Kołobrzeg z Energą Czarnymi Słupsk zdobył dopiero w szóstej minucie pierwszej kwarty, a bez skutecznej gry lidera gospodarze niewiele mogli zdziałać. Po drugiej stronie sześcioma punktami popisał się środkowy Chris Booker, dwukrotnie zza linii 6,25 metra przymierzył Alex Harris i to goście szybko objęli prowadzenie 15:8.

Grą podopiecznych Igorsa Miglinieksa dobrze kierował Tyrone Brazelton, który albo sam kończył akcje, albo asystował swoim partnerom. Po pierwszych sześciu minutach miał już na swoim koncie trzy kończące podania, czyli dokładnie tyle, ile cała drużyna gości. I choć pod koniec kwarty rozkręcił się nieco Smith, siła zespołowości Energi Czarnych była na tyle duża, że pozwoliła im wygrywać po pierwszej kwarcie 25:16.

W Kotwicy bardzo nieskutecznie prezentował się duet niedawno pozyskanych Amerykanów: Brandon Brown - Adam Harrington. Obaj koszykarze przez piętnaście minut pobytu na placu gry w pierwszej połowie zdobyli do spółki tylko trzy punkty, więc trener Paweł Blechacz musiał korzystać ze koszykarzy będących w zespole od początku rozgrywek. Na szczęście dla niego, w drugiej kwarcie pięć punktów zdobył Łukasz Wichniarz, a siedem oczek i siedem zbiórek dodał środkowy Darrell Harris. Amerykanin miał nieco więcej swobody, gdy z parkietu zszedł Booker.

I choć gospodarze wygrali drugą kwartę 20:15, na przerwę schodzili przegrywając czterema punktami. Nadal bardzo dobrze w barwach Energi Czarnych prezentował się bowiem Brazelton, który po dwóch kwartach miał w swoim dorobku już 11 oczek i cztery asysty, a ponadto świetnie do gry wprowadził się Paweł Leończyk - osiem punktów.

Pewne, wydawałoby się, prowadzenie słupszczan uśpiło ich czujność. Nonszalanckie rzuty i brak zaangażowania na tablicach sprawiły, że gospodarze zwietrzyli swoją szansę i dzięki trafieniom Smitha wyszli na długo oczekiwane prowadzenie 45:44 (w tym momencie Kotwica wygrywała również kwartę 9:2). I choć przyjezdni zdołali jeszcze obronić kilkupunktową przewagę na koniec trzeciej kwarty, to kołobrzeżanie zaczęli dyktować warunki gry.

Na początku ostatniej osłony siedem kolejnych punktów zdobył wspomniany Wichniarz (18 punktów w meczu), skutecznie wsparł go Piotr Stelmach, wszystkie niecelne rzuty Energi przechwytywał Harris (double-double w postaci 15 oczek i 14 zbiórek) i w 35 minucie na tablicy wyników pojawił się rezultat 62:56 (17:4 w czwartej kwarcie). Goście starali się jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ale pudłowali z najprostszych, nawet otwartych pozycji. Zresztą, skuteczność 4/18 z dystansu mówi sama za siebie.

Takich problemów nie mieli koszykarze Kotwicy, a cichym bohaterem starcia został Bartosz Diduszko. Polak w samej końcówce meczu, gdy Czarni zbliżyli się na tylko dwa oczka (62:60), zdobył cztery bardzo ważne punkty i wymiernie wpłynął na szóste zwycięstwo kołobrzeżan, zbliżające zespół do zachowania miejsca w ekstraklasie. Energa przegrała natomiast drugi mecz z rzędu.

Kotwica Kołobrzeg - Energa Czarni Słupsk 68:65 (16:25, 20:15, 9:12, 23:13)

Kotwica: Wichniarz 18 (2x3), Smith 15 (1x3, 8 as.), Stelmach 12 (2x3, 6 zb.), Harris 7 (1x3, 14 zb.), Harrington 6 (2x3, 5 as.), Diduszko 4, Bręk 0, Brown 2, Freeman 2, Rduch 0

Energa Czarni: Brazelton 14 (1x3, 5 as.), Harris 12 (2x3), Leończyk 12, Sroka 6, Daniels 5, Cesnauskis 4 (1x3), Sulowski 2, Żurawski 0

Komentarze (0)