Zagrali na własne życzenie - relacja z meczu Znicz Basket - AZS AWF

Znicz Basket pod wodzą Pawła Czosnowskiego nadal niepokonany. Tym razem zespół z Pruszkowa bez większych problemów zwyciężył przetrzebiony kontuzjami AZS AWF Katowice 81:67. Pierwotnie spotkanie zaplanowano na drugi weekend marca, ale jego termin uległ zmianie, ze względu na odbywający się w tym samym czasie Mecz Gwiazd 1 ligi mężczyzn.

Mimo, że oba zespoły walczą w tym sezonie o zupełnie inne cele, a w tabeli dzieli je spora różnica punktów, trener gospodarzy mocno obawiał się tego spotkania. - Po trzech zwycięstwach z rzędu nie wiedziałem jak zareaguje mój zespół. Cały czas po głowie chodziła mi myśl, że możemy zlekceważyć rywala. A przecież katowiczanie są zespołem nieobliczalnym - przekonywał Paweł Czosnowski.

Jego podopieczni rozpoczęli jednak dobrze i po dwóch minutach prowadzili 8:0. Od początku aktywny był Tomasz Briegmann, który dwa ostatnie spotkania rozpoczynał z ławki. Doświadczony środkowy zakończył mecz z dorobkiem 17 punktów i 8 zbiórek, ale w pierwszej połowie umiejętnie wyłączył z gry Tomasza Milewskiego. Dobrze pod obiema tablicami spisywał się zaś młody Wojciech Fraś, który już do przerwy miał na swoim koncie 7 zbiórek. - Nie byliśmy cierpliwi. Mieliśmy szukać punktów bliżej kosza, ale zbyt często oddawaliśmy rzuty z dystansu. To nie jest nasza gra, co skutecznie wykorzystywali zawodnicy z Pruszkowa - mówił po meczu trener AZS AWF Mirosław Stawowski. Do przerwy koszykarze Znicza Basket prowadzili różnicą czternastu punktów (45:31).

W drugiej połowie goście kilkukrotnie próbowali zniwelować przewagę rywali, ale grali bardzo nierówno. Dobre momenty w ataku przeplatając nieporadnością w defensywie. Do tego w ich zespole zabrakło zmienników. - Z powodu kontuzji nie mogli zagrać Mateusz Dziemba, Kamil Wójciak i Krzysztof Wosz, zaś tylko na własną prośbę na boisku pojawił się Łukasz Wójcik - tłumaczył Stawowski. Na początku czwartej kwarty pruszkowianie osiągnęli najwyższe prowadzenie (69:48) i było praktycznie po meczu.

Słabiej niż zwykle w zespole gospodarzy spisał się Sławomir Nowak (2 pkt, 1 zbiórka i 3 straty), który już w połowie pierwszej części spotkania miał na swoim koncie trzy przewinienia. Skutecznie zastąpił go jednak Grzegorz Malewski, obok Briegmanna najskuteczniejszy zawodnik gospodarzy.

Podobnie jak Łukasz Wójcik na własne życzenie zagrał Grzegorz Radwan. Skrzydłowy Znicza Basket od rana borykał się z zatruciem i był mocno odwodniony. - Na kilka sekund przed podaniem pierwszych piątek zapytałem się Grześka czy da radę wystąpić. Odpowiedział, że tak dlatego pojawił się na parkiecie - wyjaśniał Czosnowski. - W czasie meczu czułem się nieźle, ale tuż po nim znacznie gorzej. Jedyne o czym marzę to gorąca kąpiel i sen - zakończył Radwan.

Znicz Basket Pruszków - AZS AWF Katowice 81:67 (25:15, 20:16, 19;15, 17:21)

Znicz Basket Pruszków: T. Briegmann 17, G. Malewski 17, G. Radwan 10 (1), J. Weatherspoon 10, M. Aleksandrowicz 9, A. Suliński 7, W. Fraś 6, B. Piotrowski 3, S. Nowak 2, K. Krajewski 0, D. Czubek 0

AZS AWF Katowice: M. Piotrkowski 18, T. Milewski 15 (1), K. Leszczyński 12 (2), T. Zając 9 (1), T. Koczwara 7 (1), Ł. Wójcik 2, A. Jurga 2, T. Gembus 2

Komentarze (0)