Powtórzyć sukces z ubiegłego sezonu, a może cos więcej - rozmowa z Pawłem Leończykiem, zawodnikiem Czarnych Słupsk

W sobotni wieczór koszykarze Czarnych Słupsk podejmować będą na własnym parkiecie zespół Znicza Jarosław. O tą jakże ciekawą konfrontację, a także o inne sprawy zapytaliśmy zawodnika "Czarnych Panter" – Pawła Leończyka, który powrócił do zespołu po krótkiej przygodzie z ekipą wicemistrzów Polski

Grzegorz Czech: Paweł gracie kolejne spotkanie, tym razem do Słupska przyjeżdża drużyna Znicza Jarosław, która w ostatnim czasie straciła dwóch podkoszowych zawodników. Jak uważasz co może być receptą na końcowy sukces?

Paweł Leończyk - Myślę, że duży wpływ na końcowe losy meczu będzie miała gra w obronie. W ataku gramy całkiem dobrze i o to chyba nie muszę się bać.

Znicz w ostatnim czasie opuściło dwóch graczy - Williamson i Misiewicz. Wydaje się, że o wygraną nie powinno być aż tak ciężko?

- W sumie może się tak wydawać, jednak przeważnie tak jest, że drużyna która jest osłabiona, to inni pozostali zawodnicy motywują się do walki i wypełniają lukę po brakujących graczach. My nie możemy na to patrzeć, musimy być mocno skoncentrowani i grać swoje.

Wiadomą rzeczą jest, że w waszych szeregach jest kilku zawodników podkoszowych i przy braku w ekipie Znicza potencjalnego środkowego gracza, taktyka wasza wydaje się dość prosta.

- Zgadza się. My będziemy chcieli wykorzystać nasze silniejsze strony i często zagrywać do podkoszowych graczy. Będziemy przede wszystkim realizować założenia taktyczne naszego trenera. Jak będzie? Zobaczymy.

Czy uważasz, że Znicz ma szansę pokonać, tak jak w pierwszej rundzie wyżej notowanych rywali, czy pomimo rezygnacji z usług dwóch wysokich graczy jest to wszystko na co stać koszykarzy z Jarosławia?

- Powiem szczerze, że nie wiem co tam się dzieje w drużynie Znicza i dlaczego rozwiązano kontrakty z dwoma graczami - wydaje się, że chodzi o kwestie finansowe. Jednak ja nie patrzę na inne zespoły i patrzę tylko na swoją drużyną. Skupiam się na dobrej grze i tak jak i ja, tak i koledzy staramy się wykorzystywać przewagę nad przeciwnikiem. Jeżeli w spotkaniu ze Zniczem na początku osiągniemy przewagę pod koszem to ten element gry będziemy kontynuować.

W pierwszym spotkaniu twojej drużyny ze Zniczem rozgrywanym w Jarosławiu zespół Czarnych doznał sromotnej porażki 76:100. Po tym spotkaniu mocno zawrzało w Słupsku, a także do drużyny ściągnięto właśnie ciebie. Od tego momentu zespół zaczął grać całkowicie inaczej i zaczął wygrywać mecz za meczem. Wydaje się, że dość dużo dobrej energii wniosłeś do ekipy ze Słupska.

- Co do pierwszego meczu w Jarosławiu nie mogę się wypowiedzieć, ponieważ wtedy jeszcze nie było mnie w drużynie Czarnych. Dołączyłem właśnie po meczu ze Zniczem i od samego początku dostałem od nowego trenera sporo minut na parkiecie. Każdą chwilę spędzoną na boisku staram się wykorzystywać i pomagać drużynie w osiągnięciu sukcesu - cieszę się, że są konstruowane pod moja osobę zagrywki i że szkoleniowiec stawia na mnie. Robimy wszystko, aby wygrywać jak najwięcej meczy bo przecież o to w tym chodzi i chcemy przed play offami zając jak najwyższą lokatę w tabeli.

Po tych sześciu wygranych pojedynkach w środowisku koszykarskim można było usłyszeć opinię, że "Czarne Pantery" stać na miejsce w pierwszej czwórce, jednak dwie niespodziewane ostatnio porażki spowodowały całkowicie odwrotne opinie. O ile przegraną z mocną ekipą Polpharmy można jakoś wytłumaczyć, o tyle porażkę z Kotwicą już chyba nie. Co było powodem tego, że musieliście uznać wyższość rywali?

- Oba mecze stały na bardzo wysokim poziomie i nasi przeciwnicy zagrali naprawdę dobry basket. Z Polpharmą losy meczu ważyły się do ostatnich chwil i tym razem szczęście było po stronie koszykarzy ze Starogardu. Jeśli zaś chodzi o konfrontację z Kotwicą to podobnie jak we wcześniejszym meczy przegraliśmy nieznacznie i wydaje się, że gracze Kotwicy byli mocno zmotywowani do walki, aby uciec z miejsca zagrożonego spadkiem. Powiem też, że kołobrzeżanie to teraz całkowicie inny zespół od tego, który mogliśmy oglądać w pierwszej rundzie. Po kontuzji wrócił Bartek Diduszko, pozyskano także dwóch nowych graczy i uważam, że ten zespół może jeszcze namieszać w lidze.

Patrząc na twoje statystyki, można śmiało stwierdzić, że Słupsk to jest to miasto, to jest ten klub w którym czujesz się dobrze.

- Myślę, że można tak śmiało powiedzieć. Jednak jak sam dobrze wiesz tutaj dostaję dużo więcej minut niż w innych zespołach. Sporym zaufaniem jestem darzony przez naszego trenera, który także stara się ustawiać akcje pode mnie, abym mógł grać także indywidualnie w tym w czym jestem dobry i pomagać całej drużynie. Właśnie te sporo minut na parkiecie i zaufanie trenera to jest bardzo ważne dla każdego koszykarza - to także powoduje komfort psychiczny i dzięki temu skupiam się tylko na dobrej grze. Ja za to zaufanie próbuje się odwdzięczyć dobrą postawą na parkiecie.

Jak scharakteryzowałbyś styl gry drużyny ze Słupska. Co jest waszą najgroźniejszą bronią?

- Wydaje się, że szybki atak, przede wszystkim szybka koszykówki, sporo podań, to jest nasza najgroźniejsza broń. Mamy kilku bardzo dobrych graczy, którzy potrafią rewelacyjnie grać z kontrataków. Dysponujemy także rozgrywającymi, którzy potrafią bardzo szybko przeprowadzać piłkę do ataku. Nie możemy również zapomnieć o skrzydłowych, którzy również potrafią efektownie i efektywnie grać w akcjach ofensywnych. Uważam, że także dysponujemy mocna siłą podkoszową - doszedłem ja, wrócił Daniels, jest Broker i w tym elemencie jesteśmy równie mocni.

Na co stać w obecnym sezonie zespół ze Słupska?

- Szczerze to nie zastanawiałem się nad tym. My po prostu chcemy zajść jak najdalej i grać dobrze w każdym meczu. Dobrze by było powtórzyć sukces z ubiegłego sezonu(4. miejsce przyp.red.), a może udało by się stanąć na pudle - to było by już wyśmienicie.

Czy jest ktoś w stanie zagrozić ekipie Asseco Gdynia drogę do kolejnego Mistrzostwa Polski?

- Ciężko powiedzieć, jednak wydaje się, że raczej nie. Nie zapominajmy, że jest jeszcze Turów Zgorzelec z trenerem Urlepem na czele, który postara się aby jego zespół mógł nawiązać walkę z Prokomem - wydaje się, że aż tak łatwo nie będzie.

Powiedz jeszcze kto według ciebie zaskakuje cię na minus i na plus w tegorocznych rozgrywkach?

- Wydaje się, że zaskakuje na minus Turów Zgorzelec, który gra poniżej oczekiwań, uważam jednak, że nie można ich przekreślać, bo tak jak wspomniałem wcześniej jest tam trener Urlep, który za wszelką cenę będzie chciał osiągnąć sukces i trafić do finału. Jeśli chodzi o drużyny zaskakujące na plus, to śmiało można tu wymienić Polpharmę, która drugi sezon z rzędu przoduje. Widać dobrą pracę Miliji Bogicevica. Także trzeba na plus wymienić ekipę Polonii 2011, która pomimo miejsca zajmowanego w tabeli, walczy krajowym składem z drużynami wyżej notowanymi jak równy z równym i mam nadzieję, że utrzymają się w najwyższej klasie rozgrywek.

Myślę, że można całkiem śmiało powiedzieć dużo dobrego o drużynie Znicza, która z ogromnymi kłopotami przystąpiła do rozgrywek i pokazała naprawdę dobry basket. Wydaje się, że gdyby dysponowali sponsorem tytularnym mogli by naprawdę zajść wysoko. Jak sądzisz?

- Sporo jest w twoich słowach racji. Mieli naprawdę bardzo dobra pierwszą rundę i faktycznie, gdyby dysponowali stabilnym budżetem mogliby sporo namieszać nawet w górnych rejonach tabeli. Jednak tak jak wspomniałem wcześniej pozostali zawodnicy chcąc wypełnić lukę po tych którzy odeszli zmobilizują się i pokażą jeszcze dobrą koszykówkę.

Komentarze (0)