NBA: Magic gromią, cegiełka Gortata

Piąte zwycięstwo w szóstym meczu odnieśli koszykarze z Florydy. Orlando pewnie pokonało Golden State Warriors. Dobrą passę mają Dallas Mavericks. Dirk Nowitzki i spółka zanotowali dziewiątą wygraną z rzędu. Tym razem gorsi byli Minnesota Timberwolves.

Łukasz Brylski
Łukasz Brylski

W Orlando grano do jednego kosza, tak najlepiej można podsumować mecz pomiędzy miejscowymi Magic, a Golden State Warriors. Trapiona przez kontuzje drużyna prowadzona przez Dona Nelsona nie była w stanie nawiązać walki z koszykarzami z Florydy.

W ich szeregach świetnie spisywał się Dwight Howard, który zaliczył double - double (28pkt, 12zb). Oprócz tego po raz pierwszy od 12 grudnia 2008 roku, DH#12 nie popełnił przewinienia. - To chyba rekord świata. Wydaje mi się, że ludzie z Księgi Rekordów Guinnessa byli na trybunach i obserwowali mnie - żartował po spotkaniu Howard.

Oprócz niego z dobrej strony pokazali się Rashard Lewis i Vince Carter.

Przewaga Orlando była bezdyskusyjna i w pewnym momencie sięgnęła nawet 30 punktów. Gołym okiem widać było, iż Wojownicy opadli z sił i trudno im było nawiązać walkę z miejscowymi. - W wielu meczach daliśmy sobie radę, ale kiedy gramy dzień po dniu, to w naszej sytuacji (kontuzje - przyp. aut.) trudno o energię i świeżość - stwierdził Don Nelson.

Szesnaście minut na parkiecie spędził Marcin Gortat. Na swoim koncie zapisał 4 punkty (2/2 z gry), 8 zbiórek, asystę i 2 przewinienia.

W tym sezonie kibicie Knicks nie mają zbyt wielu powodów do radości. Są jednak momenty, że opuszczają Madison Square Garden mając uśmiech na twarzy. Tak z pewnością było po meczu z Detroit Pistons.

Koszykarze z Big Apple dali popis gry. Szczególnie dobrze spisał się Bill Walker. Zdobywając 22 punkty ustanowił rekord swojej kariery. - Kiedy byłem w Bostonie to cały czas czekałem na swoją prawdziwą szansę. Trochę czasu minęło, ale pokazałem, iż potrafię grać - powiedział Walker.

Knicks w MSG prowadzili od samego początku meczu. Zdarzały im się jednak momenty, kiedy pozwalali rywalom na zbyt wiele. Tak było na przykład w czwartej kwarcie, kiedy Tłoki zbliżyły się na dziewięć oczek. Wówczas gospodarze zwarli szyki i kolejne kilka minut wygrali 9-0 i ich przewaga ponownie urosła do bezpiecznych rozmiarów.

- To nie był nasz mecz. Potrafimy grać w koszykówkę, ale tym razem nie pokazaliśmy tego. Rywale natomiast grali jak natchnieni - podsumował mecz trener Detroit John Kuester.

Dziewiątą wygraną z rzędu odnieśli Dallas Mavericks. Teksańczycy nie bez problemów poradzili sobie z Minnesota Timberwolves. - To bardzo nieobliczalny zespół, na który trzeba zawsze uważać. Mieliśmy ich na linach, ale nie byliśmy w stanie posłać ich na deski - powiedział Shawn Marion.

Zawodnikowi Mavs chodzi o trzynastopunktowe prowadzenie, które miała jego drużyna. Zamiast je powiększać, gospodarze pozwolili Leśnym Wilkom na odrabianie strat. Podopieczni Kurta Rambisa w czwartej kwarcie wychodzili nawet na prowadzenie. Ostatni raz ta sztuka udała im się na niewiele ponad pięć minut przed zakończeniem pojedynku. Nie nacieszyli się nim jednak zbyt długo, ponieważ na celny rzut Jonny'ego Flynna odpowiedział Dirk Nowitzki i Mavericks znów znaleźli się na czele.

Tym razem jednak miejscowi potrafili utrzymać przewagę i dowieźli zwycięstwo do samego końca.

Miło starcia z Timberwolves nie będzie wspominać Jason Terry, który w trzeciej kwarcie został uderzony łokciem w twarz przez Corey Brewera. Sędziowie w tym zdarzeniu odgwizdali faul... graczowi Dallas, pomimo tego, że to on ewidentnie był poszkodowany. Terry po kilku minutach przerwy wrócił na parkiet i dalej zdobywał punkty. Po spotkaniu ze spuchniętym okiem i prawdopodobnie złamanym nosem wyglądał nie jak po meczu koszykówki, ale jak po walce bokserskiej.

Atlanta Hawks - Philadelphia 76ers 112-93 (32-22, 29-29, 26-17, 25-25)

(Williams 21 (8zb), Crawford 20, Johnson 18 - Williams 30, Green 17, Iguodala 11 (7as))

Orlando Magic - Golden State Warriors 117-90 (32-22, 32-23, 30-27, 23-18)

(Howard 28 (12zb), Lewis 17, Carter 15 - Watson 18, Morrow 16, Turiaf 13, Williams 13)

Boston Celtics - Charlotte Bobcats 104-80 (31-21, 23-24, 28-16, 22-19)

(Pierce 27, Robinson 16, Garnett 12 - Thomas 15 (10zb), Augustin 12, Diaw 10, Ratliff 10)

New Jersey Nets - Cleveland Cavaliers 92-111 (15-35, 27-24, 26-27, 24-25)

(Williams 21 (7as), Lopez 21 (14zb), Jianlian 14 (10zb) - James 26 (14as, 7zb), Hickson 20 (13zb), Jamison 19 (9zb))

New York Knicks - Detroit Pistons 128-104 (33-23, 34-32, 27-30, 34-19)

(Harrington 26 (8zb), Walker 22, Lee 21 (18zb), McGrady 21 (8as, 7zb) - Stuckey 16 (6as), Prince 16, Jerebko 15 (13zb))

New Orleans Hornets - Memphis Grizzlies 100-104 (24-29, 27-25, 25-20, 24-30)

(Thornton 24, Stojaković 18 (9zb), Collison 17 (14as) - Conley 26 (7as), Randolph 23 (11zb), Gay 15)

Milwaukee Bucks - Washington Wizards 100-87 (28-26, 28-22, 21-12, 23-27)

(Salmons 22, Ilyasova 19 (10zb, 6as), Bogut 15 (5blk) - Foye 18, Blatche 18 (9zb), McGee 14)

Dallas Mavericks - Minnesota Timberwolves 112-109 (30-28, 30-25, 29-34, 23-22)

(Terry 26, Nowitzki 22, Marion 17, Beaubois 17 - Brewer 24, Flynn 17, Hollins 14, Love 14 (14zb))

Houston Rockets - Sacramento Kings 81-84 (17-22, 20-21, 28-26, 16-15)

(Brooks 22, Scola 19 (18zb), Martin 14 (8zb) - Landry 22 (10zb), Udrih 13, Casspi 11)

Denver Nuggets - Oklahoma City Thunder 90-119 (32-25, 29-27, 31-12, 27-26)

(Anthony 30 (8zb), Nene 20, Smith 18 - Durant 19, Harden 19, Ibaka 15 (13zb))

Portland Trail Blazers - Indiana Pacers 102-79 (32-26, 21-15, 26-21, 23-17)

(Roy 22, Aldridge 19 (7zb), Fernandez 16 - Granger 30, Ford 9, Jones 8)

Los Angeles Clippers - Phoenix Suns 101-127 (26-30, 32-27, 18-39, 25-31)

(Kaman 24 (9zb), Gordon 21, Butler 16 - Stoudemire 30 (14zb), Frye 23, Richardson 22)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×