NBA: Celtowie wygwizdani po fatalnej porażce z Memphis

Kibice Boston Celtics mają już dość. Ich pupile spisują się grubo poniżej oczekiwań, a czarę goryczy przelała fatalna porażka z Memphis Grizzlies. W połowie czwartej kwarty, kiedy Celtowie przegrywali różnicą 25 punktów, kibice zaczęli opuszczać halę TD Banknorth Garden.

- Przybyli tu i po prostu nas doszczętnie zniszczyli. Nie myślimy o maju czy kwietniu. Póki co musimy wziąć się za siebie w marcu. Musimy to zrobić szybko i niezwłocznie - powiedział Kevin Garnett, który zdobył tylko sześć punktów. Jego zespół przespał pierwszą połowę, a szczególnie premierową kwartę. Zaledwie 12 punktów, przy 27 rywala musi robić wrażenie, niestety te negatywne. Przewaga Niedźwiadków z każdą kolejną odsłoną zaczęła rosnąć. W czwartej było już +29, więc nic dziwnego, że miejscowi fani zaczęli wyrażać swoją dezaprobatę i solidarnie opuszczali halę.

Tymczasem Memphis zwyciężyli po raz siódmy z rzędu na wyjeździe, co jest najlepszą serię w historii klubu. Podopieczni Lionela Hollinsa prezentowali szybką i skuteczną koszykówkę. Nie do zatrzymania był Rudy Gay (28 punktów), a niewiele ustępowali mu Mayo i Williams. Był to równocześnie pierwszy triumf Grizzlies nad Celtics od 2006 roku.

Mavs śrubują swoją rekordową passę. Zwycięstwo numer 13. z rzędu stało się faktem, mimo że New Jersey Nets postawili drużynie z Teksasu twarde warunki. Gospodarzom w osiągnięciu wygranej nie przeszkodziła nawet słabsza postawa Dirka Nowitzkiego, który zdobył tylko 12 oczek przy fatalnej skuteczności 3/17. - Dirk nie grał tak dobrze, ale nie można od niego wymagać zawsze 20 czy 30 punktów. Każdy z nas musiał pomóc. Kiedy ja miałem piłkę, dobrze wiedziałem co z nią zrobić - przyznał Jason Kidd.

Ile znaczy obecność doświadczonego rozgrywającego, pokazał właśnie Kidd, który uzbierał 20 punktów oraz dziewięć asyst. "Swoje" dołożyli pozostali zawodnicy z pierwszej piątki, a rewelacyjnie spisujący się ostatnio Rodrigue Beabouis zapisał na swoim koncie 16 punktów.

Nets z bilansem 7-57 wciąż mają szansę poprawić najgorszy wynik w historii NBA. W pierwszej połowie środowej batalii spisywali się jednak świetnie, wypracowując sobie nawet 18-punktowe prowadzenie. - Oni położyli nogę na gazie i wrócili do gry. Jestem jednak dumny z chłopaków, że potrafili im się przeciwstawić - szukał pozytywów Devin Harris, były gracz Mavs, obecnie lider Nets.

- Stałoby się to po raz pierwszy w historii, więc byłaby to świetna sprawa dla klubu, miasta i wszystkich nas - gdybał Gerald Wallace, który podobnie jak wszyscy w Charlotte marzy o pierwszym awansie Rysiów do play off. Jeśli podopieczni Larry’ego Browna będą utrzymywać taką dyspozycję jak obecnie, to ich sen może w końcu się ziścić.

Bobcats wygrali po raz czwarty z kolei, pokonując na wyjeździe Szóstki 102:87. Wallace miał 28 punktów przy niemalże perfekcyjnej skuteczności z gry (9/10). Stephen Jackson dorzucił 24 punkty i 10 zbiórek. Charlotte z bilansem 32-31 są na 7. miejscu na Wschodzie. - Mieliśmy problemy w meczach wyjazdowych, więc to dla nas naprawdę ważna wygrana - mówił Brown, którego ekipa poza własną halą ma bilans 9-23.

Pierwsze w karierze triple-double osiągnął Tyreke Evans - 19 punktów, 10 zbiórek i 10 asyst. Jego Sacramento pokonało u siebie Toronto Raptors 113:90. Debiutant Królów ma szansę nie tylko na nagrodę dla najlepszego pierwszoroczniaka, ale także może przejść do historii jako jeden z niewielu zawodników, którzy będąc rookie zakończyli sezon ze średnimi na poziomie co najmniej 20 pkt, 5 zb i 5 as. Do tej pory uczynili to jedynie: Michael Jordan, Oscar Robertson i LeBron James.

Philadelphia 76ers - Charlotte Bobcats 87:102 (23:37, 21:25, 14:23, 29:17)

(R. Carney 14, J. Holiday 13, A. Iguodala 13 - G. Wallace 28, S. Jackson 24 (10 zb), B. Diaw 13)

Miami Heat - Los Angeles Clippers 108:97 (34:24, 23:24, 33:24, 18:25)

(D. Wade 27, J. O’Neal 19, M. Beasley 15 - R. Butler 31, C. Kaman 16, S. Blake 12)

Detroit Pistons - Utah Jazz 104:115 (29:28, 14:35, 31:24, 30:28)

(C. Villanueva 19, R. Hamilton 16, W. Bynum 14 - D. Williams 18 (12 as), M. Okur 18, P. Millsap 18)

Boston Celtics - Memphis Grizzlies 91:111 (12:27, 21:28, 30:27, 28:29)

(R. Rondo 17, R. Allen 17, P. Pierce 14 - R. Gay 28, O.J. Mayo 17, M. Williams 16)

Minnesota Timberwolves - Denver Nuggets 102:110 (23:20, 30:28, 19:31, 30:31)

(C. Brewer 21, A. Jefferson 17 (10 zb), K. Love 15 (11 zb) - C. Billups 25, C. Anthony 19, Nene 17)

Oklahoma City Thunder - New Orleans Hornets 98:83 (29:26, 25:19, 26:17, 18:21)

(K. Durant 29, R. Westbrook 17, S. Ibaka 12 - D. West 33, M. Thornton 11, J. Wright 10)

Dallas Mavericks - New Jersey Nets 96:87 (19:33, 20:14, 31:15, 26:25)

(J. Kidd 20, C. Butler 18, R. Beabouis 16 - D. Harris 21, T. Williams 18 (13 zb), K. Humphries 13)

San Antonio Spurs - New York Knicks 97:87 (31:22, 20:17, 16:21, 30:27)

(M. Ginobili 28, T. Duncan 18, K. Bogans 13 - D. Lee 21 (10 zb), W. Chandler 17, A. Harrington 15)

Sacramento Kings - Toronto Raptors 113:90 (24:25, 16:20, 43:23, 30:22)

(B. Udrih 24, T. Evans 19 (10 zb, 10 as), C. Landry 15, D. Greene 15 - A. Bargnani 20, C. Bosh 14, J. Jack 14, D. DeRozan 14)

Tabele:

EASTERN CONFERENCE

ATLANTIC DIVISION

Z P Proc.

1. Boston 40 23 .635

2. Toronto 32 31 .508

3. Philadelphia 23 41 .359

4. NY Knicks 22 42 .344

5. New Jersey 7 57 .109

CENTRAL DIVISION

1. Cleveland 50 15 .769

2. Milwaukee 34 29 .540

3. Chicago 31 32 .492

4. Detroit 22 42 .344

5. Indiana 21 43 .328

SOUTHEAST DIVISION

1. Orlando 45 20 .692

2. Atlanta 40 23 .635

3. Charlotte 32 31 .508

4. Miami 33 32 .508

5. Washington 21 40 .344

WESTERN CONFERENCE

NORTHWEST DIVISION

1. Denver 43 21 .672

2. Utah 42 22 .656

3. Oklahoma City 39 24 .619

4. Portland 38 28 .576

5. Minnesota 14 51 .215

PACIFIC DIVISION

1. LA Lakers 47 18 .723

2. Phoenix 40 25 .615

3. LA Clippers 25 40 .385

4. Sacramento 22 43 .338

5. Golden State 17 46 .270

SOUTHWEST DIVISION

1. Dallas 45 21 .682

2. San Antonio 37 25 .597

3. Memphis 34 31 .523

4. Houston 32 31 .508

5. New Orleans 32 33 .492

Komentarze (0)