- Bez kontuzjowanych Adama Harringtona i Darrella Harrisa nie byliśmy w stanie nawiązać rywalizacji z tak grającym mistrzem Polski - w ten sposób zaczął swoją wypowiedź trener Kotwicy Kołobrzeg Paweł Blechacz na konferencji prasowej. Wcześniej szkoleniowiec Tomas Pacesas pogratulował gospodarzom wtorkowego starcia walki do końca, choć te słowa z pewnością były na wyrost.
Zawodnicy Asseco Prokomu Gdynia wyszli bowiem na parkiet bardzo skoncentrowani i pozwolili gospodarzom prowadzić w meczu tylko raz. Po rzucie za trzy punkty Piotra Stelmacha Kotwica wygrywała 3-1, ale 18 kolejnych oczek zdobyli przyjezdni i właściwie po kilku minutach wybili miejscowym koszykówkę z gry. Między innymi osiem oczek w osiem minut zdobył Ratko Varda, więc po chwili mógł już usiąść na ławce rezerwowych w poczuciu dobrze wykonanego obowiązku i... więcej się na nim nie pojawić.
W miarę upływu minut trener Pacesas sygnował do gry kolejnych rezerwowych (tylko osiem minut na parkiecie spędził także Qyntel Woods), lecz fakt ten nie wpływał na jakość gry gdynian. Szesnastopunktowa zaliczka wywalczona w pierwszej odsłonie nieznaczna wzrastała, choć po stronie gospodarzy skuteczniej zaczął grać lider Omni Smith (osiem oczek i pięć asyst do przerwy) oraz Brandon Brown (osiem punktów). - Graliśmy bardzo agresywnie i w ataku, i w obronie, a także byliśmy bardzo skoncentrowani od samego początku, stąd takie oblicze gry - mówił litewski szkoleniowiec Asseco.
Bardzo dobrze w szeregach goście spisywał się Daniel Ewing, który choć wszedł z ławki w ciągu dziesięciu minut rzucił 10 punktów i rozdał pięć asyst, a jego zespół objął prowadzenie 56:34. - Co mnie jeszcze cieszy - fakt, że z minuty na minutę powiększaliśmy przewagę nie zadowalając się aktualnym rezultatem - dodawał Pacesas, a tymczasem jego podopieczni pozwolili graczom Kotwicy zdobyć tylko siedem oczek w trzeciej kwarcie, prowadząc nawet w pewnym momencie 70:37.
Mimo dobrej gry Browna (pierwsze double-double w sezonie: 16 oczek i 12 zbiórek), a także solidnej postawy pomijanego do tej pory Briana Freemana (osiem punktów, dziewięć zbiórek i trzy bloki), gospodarzom brakowało po prostu atutów w pojedynku z mistrzem Polski, który nie dość, że dysponuje koszykarzami z zupełnie innej półki, to jeszcze posiada głębię ławki rezerwowej, o której inne zespoły PLK mogą tylko pomarzyć. Nawet koszykarze drugoplanowi, Adam Łapeta, Przemysław Zamojski czy Piotr Szczotka, otrzymali swoje szanse i zaprezentowali się niezłej strony, dokładając cegiełkę do kapitalnego występu całej drużyny.
Ogółem mistrzowie Polski rozegrali jedno z najlepszych spotkań w tym sezonie i pokazali swój olbrzymi potencjał. Zebrali aż 50 piłek oraz rozdali 24 asysty, trafiając 11 rzutów z dystansu i grając na skuteczności 62 procent za dwa. - To zwycięstwo było nam potrzebne po ostatnich dwóch wpadkach - zakończył trener Pacesas. - Nie byliśmy faworytem w tym meczu i nie mogliśmy sprawić niespodzianki w tym zestawieniu - skwitował natomiast szkoleniowiec gospodarzy.
Kotwica Kołobrzeg - Asseco Prokom Gdynia 57:103 (13:29, 21:27, 7:18, 16:29)
Kotwica: Brown 16 (1x3, 12 zb.), Smith 15 (7 as.), Freeman 8 (9 zb.), Stelmach 6 (1x3), Wichniarz 6 (2x3), Bręk 4, Rduch 2, Chmielewski 0, Diduszko 0, Matys 0, Złoty 0
Asseco Prokom: Ewing 18 (4x3, 7 as.), Burrell 12 (1x3), Logan 12 (2x3), Zamojski 12 (1x3), Łapeta 9, Varda 8, Hrycaniuk 7 (1x3), Jagla 7 (1x3), Szczotka 6, Harrington 5 (1x3), Woods 5, Seweryn 2