Należał nam się play-off - trenerski dwugłos po meczu Spójnia - Znicz Basket

Dramaturgia ostatniego spotkania rundy zasadniczej była godna rywalizacji w play-off. Po bardzo wyrównanym spotkaniu Spójnia Stargard Szczeciński przegrała na własnym parkiecie ze Zniczem Basket Pruszków. Dzięki temu zwycięstwu rywale zagwarantowali sobie miejsce w czołowej ósemce rozgrywek. Spójnia już wcześniej była pewna walki o awans do PLK.

Grzegorz Chodkiewicz (trener Spójni Stargard Szczeciński): W momencie, gdy wyjaśniło się, że Pruszków będzie walczył w tym meczu o życie, zdałem sobie sprawę jak będzie wyglądało to spotkanie . Chyba nie do końca zdawali sobie z tego sprawę moi podopieczni, których dodatkowo uspokoiło łatwe prowadzenie na początku. Pełne zaangażowanie w naszych poczynaniach pojawiła się dopiero na początku czwartej kwarty. Zawodnicy zaczęli szybko poruszać się po parkiecie, byli przy tym czujni w obronie i ataku. Wtedy jednak zespół z Pruszkowa poczuł swoją wielką szanse i ciężko nam się z nimi grało. Zresztą radość koszykarzy Znicza Basket po końcowej syrenie pokazała, jak bardzo zależało im na zwycięstwie w Stargardzie Szczecińskim. Liczę na to, że ten klaps, jaki otrzymaliśmy od Pruszkowa, pobudzi nasz zespół.

Paweł Czosnowski (trener Znicza Basket): Bardzo nerwowo rozpoczęliśmy ten mecz. Chyba za bardzo chcieliśmy. Z tego powodu nie trafialiśmy z łatwych pozycji. Wraz z upływem minut graliśmy jednak lepiej. Tym spotkaniem udowodniliśmy, że tej drużynie należały się play-off. Spójnia wcale nie ułatwiła nam zadania. Gospodarze walczyli o każdy centymetr boiska, wyraźnie zależało im na wygranej. Wolałbym zacząć od stanu 12:0, a nie 0:12, ale wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że to nie jest koniec meczu. Olbrzymia determinacja całego zespołu przyniosła nam końcowy sukces. Moim zdaniem w ostatniej akcji, kiedy Weatherspoon wbijał się pod kosz, był faul. Mazur to jest bardzo dobry zawodnik. Ciężko go zatrzymać, zwłaszcza przy obronie strefowej.

Komentarze (0)