Kolejna porażka w ostatniej kwarcie - relacja z meczu Energa Czarni Słupsk - Stal Stalowa Wola

Energa Czarni Słupsk dzięki wygranej nad Stalą Stalowa Wola zachowała szansę na zajęcie miejsca w czołowej ósemce po sezonie zasadniczym. Udanie w roli pierwszego szkoleniowca zadebiutował Dainius Adomaitis.

Początek zawodów był wyjątkowo interesujący z tego względu, iż oba zespoły nie potrafiły trafić do kosza. W połowie pierwszej części meczu goście prowadzili 6:0. Dopiero po ponad 5. minutach Energa zdobyła pierwsze punkty. Gospodarze mozolnie próbowali odrabiać straty i ta sztuka im się udała po 8. minutach gry, kiedy to Paweł Leończyk doprowadził do remisu po 9. Minutę potem Czarni już prowadzili, by ostatecznie po drugiej trójce w tej kwarcie Tomasza Andrzejewskiego Stalówka znów prowadziła.

Kolejna część meczu właściwie nie różniła się niczym od poprzedniej. Obie ekipy sporo pudłowały, a na tablicy co chwilę widniał wynik remisowy. Raz prowadziła Energa, raz Stal. Końcówka należała już jednak do zielono-czarnych, którzy dzięki trzem trójkom Michała Wołoszyna odskoczyli na 31:39 do przerwy. Na tym właściwie popisy Stalowców się skończyły, oczywiście te pozytywne.

Zawodnicy ze Stalowej Woli do przerwy byli znacznie lepiej dysponowani rzutowo, bowiem trafili 5/15 rzutów za 2 punkty, 7/12 za trzy i 8/12 za jeden. Z kolei gospodarze legitymowali się bilansem odpowiednio 1/16, 1/11 i 8/10. Czarni mieli przewagę w zbiórka, ale z kolei bardziej zespołowo grali gracze ze Stalowej Woli.

Po przerwie, po raz kolejny w tym sezonie, Stalowcy wyszli jakby speszeni i nieskoncentrowani. Czarni w ciągu czterech i pół minuty odrobili stratę, która wynosiła już 9 oczek. Gospodarze jeszcze przez chwilę toczyli walkę punkt za punkt z zielono-czarnymi, by potem odskoczyć na pięć oczek. Znani z ambicji koszykarze z Podkarpacia nie ustępowali i po 30. minutach na tablicy widniał wynik 56:54. Sprawa końcowego rozstrzygnięcia była więc otwarta.

Czwarta część meczu to powtórka spotkań z Polonią Azbud Warszawa i Kotwicą Kołobrzeg. Stal po prostu przespała te 10 minut. O ile kwarta rozpoczęła się od punktów, to na kolejne trzeba było poczekać 170 sekund. Gospodarze przez ten okres zdołali zdobyć 9 oczek i odskoczyli na 65:58. Wydawało się, że zielono-czarni będą jeszcze w stanie dojść rywala, ale nie potrafili nawet wykorzystać dwóch rzutów wolnych. Przez kolejne cztery i pół minuty Czarni zdobyli znowu 9 oczek i stało się jasne, że nie oddadzą tej wygranej.

Zdecydowanie słabsza druga połowa zadecydowała o porażce Stali. O ile rzuty wolne były wykonywane jeszcze w miarę poprawnie, to z pozostałymi rzutami było już dużo gorzej. Stalowcy nie trafili ani razu na 7 prób za trzy, a za dwa wpadło 6 na 18 okazji. Zdecydowanie lepiej na tablicach radzili sobie już gospodarze, którzy zebrali o 12 piłek więcej od gości.

Energa Czarni Słupsk - Stal Stalowa Wola 74:60 (13:14, 18:25, 25:15, 18:6)

Energa Czarni Słupsk: Cesnauskis 16 (2x3), Booker 13, Leończyk 13, Brazelton 12 (2x3), Daniels 11, Harris 3, Przybyszewski 2, Sulowski 2, Sroka 2, Przyborowski 0, Pabian 0.

Stal Stalowa Wola: Wołoszyn 15 (4x3), Godbold 15 (1x3), Andrzejewski 9 (2x3), Klima 7, Miszczuk 5, Partyka 4, Jarecki 3, Malczyk 2, Pydych 0, Gabiński 0.

Sędziowali: Janusz Calik, Dariusz Lenczowski, Wojciech Liszka.

Komentarze (0)