Trefl Sopot był przed środową kolejką w bardzo dogodnej pozycji. Żeby stracić czwarte miejsce, pozwalające uniknąć gry w męczącej fazie pre play-off, podopieczni Karlisa Muiznieksa musieliby przegrać z jednym ze słabszych drużyn ligi, Kotwicą Kołobrzeg, to jeszcze swój mecz w Gdyni z mistrzem Polski musiałby wygrać zespół PGE Turowa Zgorzelec. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały więc na Trefla jako szczęśliwca fortuny ostatniej kolejki sezonu zasadniczego.
Okazało się jednak, że Kotwica, która przed kilkoma dniami wywalczyła utrzymanie w lidze, nie zamierza składać broni i po pierwszej kwarcie prowadziła 15:12, wcale nie grając wybitnej koszykówki. Goście, choć przez cztery początkowe minuty nie trafili ani razu do kosza, wykorzystali niefrasobliwość gospodarzy, którzy sprawiali wrażenie jakby liczyli na to, że rywal przestanie ich nękać, mając na uwadze fakt, że miejscowi walczą jeszcze o jakiś cel, a Kotwica - nie.
- Graliśmy naprawdę słabo na początku spotkania. Chyba zbyt szybko uwierzyliśmy, po trzech pierwszych akcjach gdy zrobiło się 6:0, że możemy być spokojni o wynik w tym spotkaniu - mówił po meczu Lawrence Kinnard. Amerykanin był jednym z nielicznych jasnych punktów w sopockim teamie i już do przerwy niewiele dzieliło go od double-double - sześć oczek i osiem piłek. To właśnie dzięki jego dobrej grze, a także dzięki pomocy Iwo Kitzingera, miejscowy odrobili straty w drugiej części meczu i wyszli na prowadzenie 31:25 po dwóch kwartach.
Wśród podopiecznych Pawła Blechacza imponował jedynie wszędobylski Omni Smith. Amerykański rozgrywający w pierwszej połowie zszedł z parkietu tylko na minutę i już w tym okresie rzucił 10 oczek, a po zmianie stron jeszcze chętniej brał na siebie odpowiedzialność za wynik (kolejnych 16 punktów). Playmaker Kotwicy nie miał jednak wsparcia w partnerach z zespołu, a tymczasem w szeregach sopocian do wspomnianej dwójki Kinnarda i Kitzingera dołączył Saulius Kuzminskas (14 oczek i osiem zbiórek). W trzeciej kwarcie Litwin trafił kilka ważnych rzutów, aktywniej walczył na tablicach i przewaga Trefla wzrosła do jedenastu punktów, 49:38.
- Były momenty w naszej grze, które mnie zadowalały, ale tylko momenty. Nie chciałbym jednak, żeby moja drużyna grała tak w kolejnych spotkaniach, bo inny rywal mógłby lepiej wykorzystać nasze błędy - komentował po spotkaniu trener Muiznieks, a błędy, o których wspomniał to m.in. fatalny zastój między trzecią a czwartą odsłoną. Tę część pojedynku goście zwyciężyli bowiem aż 24:3 (!) i na pięć minut przed końcem spotkania wygrywali 62:52. Stało się tak, gdyż do skutecznego Smitha (poza 26 punktami także osiem zbiórek, siedem asyst i pięć przechwytów) wreszcie dołączyli inny zawodnicy: Łukasz Wichniarz trafił dwie trójki, a spod kosza punkty dodał chimeryczny tego dnia Darrell Harris.
Z nożem na gardle gospodarze zagrali jednak zdecydowanie lepiej. Sprawy w swoje ręce wziął Cliff Hawkins (13 punktów i siedem zbiórek), zdobywając sześć oczek oraz wymuszając kilka strat przeciwnika i Trefl powrócił do gry - 64:62. Od tego momentu rozpoczęła się gra kosz za kosza. Na punkty Wichniarza odpowiedział Gintaras Kadziulis (również 13 punktów), a o zwycięstwie sopocian przesądził... skrzydłowy kołobrzeżan, Piotr Stelmach. W ostatniej akcji meczu, przy dwupunktowym prowadzeniu miejscowych, koszykarz przyjezdnych wykonywał ostatni rzut lecz piłka nie doszła celu.
- Walczyliśmy, bo chcieliśmy do fazy pre play-off podchodzić z jedenastej lokaty, a nie dwunastej, tak aby naszym przeciwnikiem był rywal zza miedzy, AZS Koszalin. Niestety przegraliśmy i bardzo żałuję tego meczu - podsumował występ swoich podopiecznych trener Blechacz. - Graliśmy słabo, spudłowaliśmy wiele rzutów, ale wygraliśmy, mamy czwarte miejsce, nie musimy grać w pre-play off, o szczegółach nikt nie będzie pamiętał - powiedział zaś Kinnard i trudno nie przyznać mu racji.
Trefl Sopot - Kotwica Kołobrzeg 71:69 (12:15, 19:10, 19:25, 21:19)
Trefl: Kitzinger 15, Kuzminskas 14, Hawkins 13, Kadziulis 12, Kinnard 8, Malesa 4, Hlebowicki 2, Kowalczuk 2, Makander 0, Ratajczak 0.
Kotwica: Smith 26, Harris 12, Wichniarz 8, Harrington 6, Stelmach 5, Brown 5, Rduch 4, Bręk 3, Freeman 0.