Tomas Pacesas: Nie pękaliśmy

Aż sześciu spotkań z Polpakiem Świecie potrzebowali koszykarze Prokomu Trefla Sopot, by zapewnić sobie awans do finału Dominet Bank Ektraligi. Jednym z architektów sukcesu nadmorskiej drużyny jest Tomas Pacesas, który w połowie sezonu przejął zespół od Eugeniusza Kijewskiego.

Pojedynek z Polpakiem, to także starcie z Mihailo Uvalinem. Posada serbskiego szkoleniowca jeszcze w styczniu wisiała na włosku, jednak miesiąc później kryzys został przełamany i po ciężkich bojach w ćwierćfinale z Anwilem, świecka drużyna po raz drugi w swojej historii awansowała do półfinału rozgrywek, gdzie czekał już Prokom Trefl Sopot. Po szóstym meczu postanowiliśmy zapytać litewskiego trenera, co sądzi o rywalizacji z kociewską ekipą.

Adrian Dudkiewicz: Ten mecz miał chyba dwa oblicza. Czy coś Wam się wymknęło spod kontroli w trzeciej kwarcie?

Tomas Pacesas: - Tak, bo już na początku uzyskaliśmy znaczną przewagę i wtedy powinniśmy prowadzić różnicą dwudziestu punktów. Później na pewno kontrolowalibyśmy przebieg gry i nie byłoby w końcówce takich emocji. Jednak jak już wcześniej wspomniałem, w pewnym momencie zagraliśmy zbyt nerwowo, Polpak to wykorzystał poprzez przechwyty, szybkie kontry, niesamowite trójki. W końcówce nie pękaliśmy, kiedy goniliśmy rywali i wszystko zakończyło się szczęśliwie.

Pański zespół miał też chyba przewagę fizyczną?

- Uważam, że byliśmy tutaj silniejsi, ale przez jakąś dekoncentrację nie mogliśmy tego pokazać. Duży kłopot sprawia nam to, że nie w pełni sił jest Igor Milicić, który na parkiecie może przebywać kilka minut i przez to nie mamy zmiennika dla rozgrywającego. Ale myślę, że przez ten tydzień zregenerujemy siły i dobrze zagramy w finale.

Czy Prokom wygrał z Polpakiem przez swoje euroligowe doświadczenie?

- Sądzę, że przez doświadczenie, ale też indywidualne umiejętności, cwaniactwo boiskowe w niektórych momentach. Dzięki temu w nerwowych chwilach potrafiliśmy utrzymać odpowiedni poziom skupienia.

Czemu tak mało minut na parkiecie przebywa tak doskonały zawodnik, jak Tim Kisner?

- Dlatego, że sporo czasu na boisku gra Mustafa Shakur, a Milicić ma polski paszport i może na plac wychodzić jako zwykły senior. W tej sytuacji podzielić czas między trzech rozgrywających jest bardzo trudno, a właściwie niemożliwe.

Czy Polpak Pana czymś szczególnym zaskoczył?

- O tym wspomniałem już wcześniej. Polpak grał niesamowicie w drugiej połowie i za to należą się rywalom duże brawa.

Komentarze (0)