Pierwszy pojedynek w Słupsku był ciekawym i emocjonującym widowiskiem, z którego obronną ręką wyszli gospodarze. Osłabiona brakiem Sasy Ocokoljica drużyna z Poznania pokazała jednak, że mimo porażki kwestia awansu do dalszych gier jest sprawą otwartą. - To było naprawdę emocjonujące spotkanie. Wszystko zmieniało się bardzo często. Na pewno byliśmy w stanie wygrać - mówił o pierwszym pojedynku koszykarz PBG Basket, Adam Waczyński. W decydujących momentach to jednak gospodarze zachowali więcej zimnej krwi i mogli cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w rywalizacji.
W rewanżu poznaniacy będą musieli skupić się na szybkim ataku rywali. Bez wątpienia ten element koszykarskiego rzemiosła jest sporym atutem ekipy ze Słupska. - Jedną z mocnych stron Czarnych jest przejście z obrony do ataku, czyli granie kontrą. Mieliśmy to wczoraj zatrzymać, ale niestety nie udało się nam do końca. Zbyt wiele punktów straciliśmy z takich sytuacji i musimy na to zwrócić szczególną uwagę w dniu jutrzejszym - komentuje dla oficjalnej strony klubu, drugi trener PBG Basket Poznań, Tomasz Jankowski.
Poznańskich kibiców powinien ucieszyć fakt, że do składu wraca Sasa Ocokoljic. Serb miał problemy z powrotem do Polski po tym, jak udał się do Belgradu w celu przedłużenia polskiej wizy. Ten doświadczony rozgrywający ma duży wpływ na jakość gry zespołu Dejana Mijatovicia. - Na pewno cieszy nas powrót Sasy. Z nim powinno być nam łatwiej - mówi Adam Waczyński.
Problemy mają z kolei rywale poznaniaków. Najprawdopodobniej do końca sezonu nie zagra Tyrone Brazelton. Amerykanin doznał kontuzji kolana w pierwszym meczu rywalizacji z PBG wskutek zderzenia ze środkowym tej drużyny, Robertem Tomaszkiem. Oznacza to, że na pozycji numer jeden nieco osamotniony będzie Mantas Cesnauskis. Z pewnością będą chcieli wykorzystać to gospodarze, dla których ewentualna porażka oznaczałaby koniec zmagań w tym sezonie.
Początek drugiego spotkania w środę o godzinie 18:30 w hali Arena w Poznaniu.