Podopieczni Zbigniewa Pyszniaka stali przed ogromną szansą wywalczenia awansu do Polskiej Ligi Koszykówki już w dwóch meczach. W czwartej kwarcie wynik oscylował w okolicach remisu, tarnobrzeżanie nawet prowadzili jednym punktem. Ostatecznie minimalnie wygrali dąbrowianie. Na siedem sekund przed końcem regulaminowego czasu gry Siarka miała szansę doprowadzenia do dogrywki. - Zabrakło troszeczkę konsekwencji grania swoich zagrywek - podsumował Wojciech Barycz, który w ostatniej sekundzie nie trafił z obwodu.
Już w drugim meczu półfinałowym Siarki i MKS-u o zwycięstwie zadecydowała różnica trzech punktów. W sobotę ta różnica okazała się być niemal wyrokiem dla przyjezdnych, którzy chcieli rozstrzygnąć rywalizację w dwóch spotkaniach. - Taka jest gra. Raz się wygrywa, raz się przegrywa. Teraz wracamy do siebie do Tarnobrzegu i mam nadzieję, że w środę damy z siebie wszystko i zwyciężymy na własnej hali, co da nam awans do ekstraklasy - powiedział Barycz w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Trzecie decydujące spotkanie zostanie rozegrane w środę. Czasu jest więc nie mało, można poprawić swoją grę na tyle, by wygrać. Aby awansować podopieczni Pyszniaka muszą skuteczniej rzucać z obwodu. Jednak to nie wystarczy, by pokonać MKS. - To już zależy od trenera, co należy poprawić. Musimy się spotkać, zobaczyć nagranie z meczu, przeanalizować błędy i nie popełnić ich w następnym spotkaniu - zakończył Wojciech Barycz.
Przypomnijmy, że stan rywalizacji w półfinałowej parze Siarki Tarnobrzeg i MKS-u Dąbrowa Górnicza wynosi 1:1. Decydujące spotkanie zostanie rozegrane w środę 28 kwietnia w Tarnobrzegu.