Damian Chodkiewicz: Co było kluczem do dzisiejszego zwycięstwa Górnika nad PGE Turowem?
Tomasz Zabłocki: Na pewno wysoka skuteczność rzutowa całego zespołu, ale też jednocześnie słaba skuteczność zawodników Turowa. Koszykarze, którzy przeważnie zdobywali po dwadzieścia punktów, Kelati czy Logan, dzisiaj przestrzelili dużo rzutów. Z kolei my trafialiśmy jak na zawołanie.
Zagrał Pan dzisiaj na bardzo dobrej skuteczności...
Po prostu ćwiczymy takie zagrywki, gdy stoję na pozycji dostaję piłkę i wówczas bez namysłu oddaję rzut. Dziś wiele z nich doszło do celu i z tego bardzo się cieszę.
Czy był Pan w jakiś specjalny sposób umotywowany?
Nie, na pewno nie. Aczkolwiek jeśli chodzi o wygraną, to cieszy mnie ona bardzo, nawet powiedziałbym, że daje podwójną satysfakcję. Grałem tutaj dziesięć lat i dziś pewnym osobom chyba udowodniłem swoją wartość. Udowodniłem, że warto, abym tutaj nadal występował.
Czym zaskoczyliście Turów?
Zaskoczyliśmy ich dobrą skutecznością z gry. Każdy zawodnik, który wszedł na boisko, włożył jakąś cegiełkę. To wszystko się przyczyniło do naszego zwycięstwa.
Po raz drugi w ciągu tego sezonu wygraliście z Turowem. To wielka sensacja!
Jedynym derbowym przeciwnikiem Turowa był Śląsk Wrocław. Teraz doszedł jeszcze Górnik Wałbrzych. Derbowe mecze na przykład Koszalina z Kotwicą, zawsze były inne. Tak samo było dzisiaj. To, że Turów jest na trzeciej pozycji w tabeli, a my na dziesiątym, to w takich przypadkach nic nie znaczy. Dzisiaj pokazaliśmy charakter do samego końca i dzięki temu wygraliśmy.
Jakie to jest uczucie, być ponownie w Zgorzelcu, tylko tym razem po drugiej stronie barykady?
Bardzo się cieszę, że mogłem zagrać w tej sali, gdzie spędziłem dziesięć lat. Od trzeciej ligi zaczynając, aż do ekstraklasy prowadziłem ten zespół i naprawdę bardzo się z tego cieszę. Przyjeżdżając tutaj praktycznie nie spotykam, żadnego z chłopaków, z którymi wtedy grałem i z którymi Turów świętował awanse. Jeszcze bardziej się dzięki temu cieszę, że nie ma żadnego chłopaka w tym zespole, który grał kiedyś ze mną, a teraz miałbym grać przeciwko niemu.
W trzeciej kwarcie odskoczyliście na prawie 20 punktów, jednak Turów zniwelował straty?
Po prostu zaczęli bardzo agresywne kryć na całym boisku, wymuszając kilka błędów pod rząd, np. kroki. Dzięki temu przeprowadzili kilka szybkich i udanych akcji, przez co zdobyli łatwe punkty, jednak do końca to już tylko my prowadziliśmy.
Czy liczna ekipa kibiców, którzy przyjechali z Wami, pomogła wam wygrać ten ważny mecz?
Na pewno. To zawsze nam pomaga, po prostu oni są świetni. Zawsze są głośni i pomagają nam do samego końca. W imieniu zespołu chciałbym bardzo mocno im podziękować. Zwłaszcza tym, którzy widzieli na żywo naszą wygraną.
Rozmawiał: Damian Chodkiewicz