W niedzielnym spotkaniu zauważalna była absencja kilku zawodników. W zespole gości byli to Giogi Cincadze oraz Saulius Kuzminskas, natomiast w drużynie Mistrzów Polski był to Przemysław Zamojski.
- Kuzminskas nie jest na razie gotowy do gry. Nie wiadomo jak będzie z wtorkiem. Natomiast Giorgi Cincadze nie zagra już z nami w tym sezonie - powiedział trener Trefla.
- Przemek nie zagrał w dzisiejszym meczu, gdyż miał problemy po ostatnich treningach, jednakże szansę dostał Mateusz Kostrzewski, który jej nie wykorzystał. Szczególnie słabo zagrał w obronie. Nie chcieliśmy przemęczać jeszcze Zamojskiego, gdyż będziemy go potrzebować już niebawem - skomentował Tomas Pacesas.
Poza nieobecnością tychże zawodników, słabo spisywali się również inni. Najwięcej rozczarowania wniósł Qyntel Woods, który przez 23 minuty zdołał zdobyć wyłącznie cztery punkty - oba zdobyte w ostatniej kwarcie gdy wynik był już właściwie przesądzony.
- Jestem przerażony grą Woodsa. Mam nadzieję, że to tylko taki jeden przypadek, jak już to zdarzało się w przeszłości i w następnym spotkaniu wszystko będzie już w porządku stwierdził trener Asseco Prokomu.
Słaba dyspozycja Amerykanina, była zapewne częściowo spowodowana silną presją kładzioną na tego zawodnika przez przyjezdnych. Goście jednak powinni bardziej skupić się na graczach obwodowych, aniżeli na podkoszowych, gdyż to ci zadali decydujący cios.
- Faktycznie jest to bardzo ważny zawodnik Asseco Prokomu i szczególnie na nim koncentrowaliśmy naszą uwagę - stwierdził trener Karlis Muiznieks.
Trefl zdecydowanie zdominował grę pod obręczami i zbiórki, czyli elementy często określane jako jedne z najważniejszych. Co zatem zadecydowało o ostatecznej porażce sopocian?
- Przegraliśmy, gdyż Prokom jest świetną drużyną. Mają znakomitych zawodników i trenerów. Decydująca była trzecia kwarta. Mimo iż moja drużyna zdołała powrócić do gry to jednak odbiło się to na tempie gry i kosztowało to wiele sił - zakończył trener przyjezdnych.