Los Angeles Lakers w finale Konferencji Zachodniej

Najlepiej grająca u siebie drużyna sezonu zasadniczego nie wykorzystała szansy w najważniejszym meczu play off. Utah Jazz odrobiła niemalże całą 19 punktową stratę do Jeziorowców, lecz w samej końcówce więcej doświadczenia wykazali koszykarze z Kalifornii. Z kolei po rewelacyjnej partii LeBrona Jamesa (32 punkty, 12 zbiórek i 6 asyst) Cleveland Cavaliers przedłużyli swoje szanse w starciu z Boston Celtics.

W Energy Solutions Arena już dawno nie było tak jednostronnego spotkania... w pierwszej połowie meczu. Jeziorowcy wyprowadzali szybkie ataki niczym na sparingu a nie do zatrzymania był Kobe Bryant, zdobywca 34 punktów. Gospodarze grali jak zahipnotyzowani - nie potrafili zagrać swojego ulubionego pick-and-rolla ani niczego trafić z obwodu. Summa summarum przyjezdni po dwóch kwartach prowadzili różnicą 19 punktów i mało kto jeszcze wierzył w emocjonująca końcówkę. - To bardzo ważny krok dla nas. To pokazuje nasz charakter - przyjechaliśmy tu i wyjeżdżamy z wygraną. - mówił po meczu Bryant, który musiał się jednak mocno napracować w drugiej połowie.

Tymczasem po bardzo wyrównanej trzeciej odsłonie do roboty wzięli się podopieczni Jerry’ego Sloana. Od stanu 101:91 dla Lakers rozpoczęła się fantastyczna seria rzutów trzypunktowych, które zredukowały prowadzenie gości do 2 „oczek”. Dwukrotnie celnie przymierzył Mehmet Okur a chwilę później powtórzył to Andrei Kirilenko i zrobiło się już tylko 103:105. Celne rzuty wolne Jeziorowców nie pozwoliły jednak Jazzmanom na osiągnięcie korzystnego wyniku a równo w ostatnich chwilach gry rzuty na dogrywkę przestrzelili Okur i Williams. Co ciekawe, Utah miała więcej zbiórek, asyst, przechwytów oraz mniej strat od Lakers a mimo wszystko nie dała rady doprowadzić do meczu numer 7.

W niedzielny wieczór TD Banknorth Garden znów powita Boston Celtics na rozstrzygający mecz numer 7. Z Atlantą Hawks poszło jak po grudzie, czy podobnie będzie z Cleveland Cavaliers. Wątpliwe to bardzo, bowiem do wielkiej formy zdaje się powracać LeBron James, którego 32 punkty pomogły Kawalerzystom pokonać Celtów i doprowadzić do niezwykłych emocji w ostatnim pojedynku. Co więcej, podopieczni Mike’a Browna w spotkaniach numer 1 i 5 całkiem przyzwoicie prezentowali się w hali Celtics, dlatego mimo bilansu 7-0 przed własną publicznością koszykarze w zielonych strojach mogą mieć niemałe problemy. - Możemy wygrać, wiemy, że możemy tam odnieść zwycięstwo. Musimy po prostu tam pojechać i wykonać to - przyznał James.

Do przerwy Cavs prowadzili różnicą 9 punktów, lecz szybko powiększyli prowadzenie do stanu 51:36. Najlepszy wśród gości Kevin Garnett dał jednak sygnał do ataku i Celtowie po runie 13:0 zbliżyli się na 3 „oczka”. W samej końcówce podopieczni Doca Riversa mieli jeszcze szanse na odwrócenie losów gry, jednak na wysokości zadania stanął Joe Smith. Ten niezwykle doświadczony silny skrzydłowy, przy absolutnej ciszy 20 tysięcy fanów, celnie wykonał dwa rzuty wolne. - Na szczęście już nie wrócimy do Cleveland. Wszystko co musimy teraz zrobić to wrócić do domu i wygrać - przyznał James Posey, rezerwowy Celtów.

Cleveland Cavaliers - Boston Celtics 74:69 (18:18, 24:15, 17:17, 15:19)

Cleveland: L. James 32 (12 zb), D. West 10, W. Szczerbiak 9, J. Smith 9, Z. Ilgauskas 7 (10 zb), A. Varejao 4, S. Pavlovic 3, B. Wallace 0, D. Jones 0.

Boston: K. Garnett 25, P. Pierce 16, R. Allen 9, E. House 8, K. Perkins 5, G. Davis 4, R. Rondo 2, J. Posey 0, P.J. Brown 0.

Stan rywalizacji: 3:3

Utah Jazz - Los Angeles Lakers 105:108 (20:33, 23:29, 27:24, 35:22)

Utah: D. Williams 21 (14 as), M. Okur 16 (10 zb), P. Millsap 15, R. Brewer 13, C. Boozer 12 (14 zb), A. Kirilenko 12, M. Harpring 7, K. Korver 5, C.J. Miles 2, R. Price 2.

Lakers: K. Bryant 34, P. Gasol 17 (13 zb), D. Fisher 16, L. Odom 13, V. Radmanovic 12, S. Vujacic 12, L. Walton 3, R. Turiaf 1, J. Farmar 0.

Stan rywalizacji: 4:2 dla Los Angeles Lakers

Źródło artykułu: