-Bardzo trudno ich zatrzymać. Za każdym razem, kiedy udawało nam się tego dokonać, to rywale wymyślali coś innego - stwierdził Alvin Gentry, który prowadzi zespół z Arizony. Jego drużyna znalazła się w trudnej sytuacji, ale trener Słońc zapowiedział, że broni nie składają i zrobią wszystko co w ich mocy, aby dwukrotnie wygrać w Phoenix.
Lakers od samego początku spotkania numer dwa przejęli inicjatywę i po pierwszej kwarcie prowadzili 36:24. Wydawało się, że wszystko idzie po myśli gospodarzy. Jednak po przerwie zaatakowali Suns, którzy chcieli odkuć się za wysoką porażkę w pierwszym starciu. Świetnie w ich szeregach spisywał się Grant Hill, który w tej części gry zanotował 14 ze swoich 23 punktów. W głównej mierze to dzięki niemu Phoenix odrobiło 14 oczek straty. Przed ostatnią ćwiartką wszystko zaczynało się od nowa, bowiem tablica wyników w STAPLES Center wskazywała remis po 90.
Zespół Phila Jacksona jeszcze bardziej podkręcił tempo. Świetnie układała się współpraca Kobe Bryanta z Pau Gasolem. Duet Jeziorowców był nie do zatrzymania dla defensywy Phoenix Suns. - Powtarzaliśmy nasze akcje, ponieważ były one niezwykle efektywne - powiedział Hiszpan, który wykorzystywał podania Czarnej Mamby. Kobe w całym meczu miał 13 asyst, co jest rekordem jego kariery jeśli chodzi o mecze w play-off. Przerwana została natomiast jego seria sześciu kolejnych spotkań z 30 punktami na koncie.
Kluczowy dla losów pojedynku był run 9:0 z połowy czwartej kwarty. Pozwolił on gospodarzom ponownie przejąć kontrolę nad wynikiem. Lakers prowadzili wówczas 106:95. Słońca próbowały wrócić do gry, ale miejscowi za sprawą Gasola i Lamara Odoma skutecznie kontrowali, dzięki czemu do samego końca utrzymali bezpieczną przewagę.
Dla Jeziorowców najwięcej punktów (29) zdobył Gasol. Warto podkreślić kolejne dobre spotkanie w wykonaniu Odoma. Rezerwowy skrzydłowy teamu z Los Angeles zaliczył drugie z rzędu double - double. Tym razem miał 17 oczek i 11 zbiórek. Odom swoim występem w najlepszy z możliwych sposobów odpowiedział na docinki Amare Stoudemire'a. STAT po pierwszym meczu stwierdził, że skrzydłowy Jeziorowców miał szczęśliwy dzień (Odom uzyskał 19 pkt i 19 zb - przyp. aut.). Kibice gospodarzy zapamiętali sobie jego słowa i przez całe spotkanie każdy kontakt z piłką Stoudemire'a kwitowali buczeniem.
Po drugiej stronie najskuteczniejszy był Jason Richardson (27). Drugim strzelcem zespołu był Hill.
Teraz rywalizacja przenosi się do Phoenix.
Los Angeles Lakers - Phoenix Suns 124:112 (36:24, 29:32, 25:34, 34:22)
Los Angeles: Pau Gasol 29 (9 zb), Kobe Bryant 21 (13 as), Ron Artest 18, Lamar Odom 17 (11 zb), Andrew Bynum 13 (7 zb), Jordan Farmar 11, Shannon Brown 8, Derek Fisher 7.
Phoenix: Jason Richardson 27, Grant Hill 23, Amare Stoudemire 18, Jared Dudley 15, Steve Nash 11 (15 as), Robin Lopez 7, Louis Amundson 5, Leandro Barbosa 3, Goran Dragić 3, Channing Frye 0.
Stan rywalizacji: 2:0 dla Los Angeles