Woods przed sądem

W październiku ubiegłego roku Qyntel Woods wraz z Davidem Loganem wybrali się do jednego z sopockich klubów nocnych, gdzie doszło do przepychanki z innymi klientami lokalu, w efekcie czego jeden z gości doznał obrażeń twarzy w postaci ran ciętych. Rozprawa w tej sprawie odbędzie się w Sądzie Rejonowym w Sopocie, a pozwanym jest wspomniany Qyntel Woods, największa gwiazda polskiej ekstraklasy.

W październiku 2009 Piotr Barcewicz, wraz z kolegami, udał się do klubu nocnego "Ego" w Sopocie, lecz traf chciał, że w tym samym lokalu w tym samym czasie przebywali również Qyntel Woods i David Logan, zawodnicy gdyńskiego Asseco Prokomu.

Po jakimś czasie doszło do przepychanki między dwiema stronami i - jak relacjonuje adwokat Krzysztof Kaszubski z Kancelarii Adwokackiej w Koszalinie - Pan Woods rozbił kufel od piwa na twarzy mojego klienta, pana Piotra Barcewicza. Na miejsce szybko przyjechała karetka, a mojego klienta odwieziono do szpitala, gdzie założono mu szwy.

Prokuratura w Sopocie wszczęła oczywiście dochodzenie w tej sprawie, zaś śledztwo, poparte materiałem dowodowym, jednoznacznie wskazało Woodsa jako winnego całego zajścia. Swego kolegę z zespołu, jako prowokatora przepychanki i napastnika, wskazał także Logan. Adwokat poszkodowanego dodaje, że ofiara próbowała dojść do porozumienia z krewkim koszykarzem, a stroną mediacyjną był również klub gracza, Asseco Prokom, lecz Amerykanin nie wyraził chęci załatwienia sprawy polubownie.

- W tej sytuacji mój klient nie miał wyjścia i udał się do sądu, a także poinformował o wszystkim media - dodaje adwokat. Wiadomo, że poszkodowany domaga się od Woodsa przeprosin, a także pokrycia kosztów leczenie i finansowego zadośćuczynienia. Nie wskazano jednak konkretnej kwoty, a o ostatecznym finale tej sprawy zadecyduje Sąd Rejonowy w Sopocie 21 czerwca o godz. 10.

Za Woodsem od dawna ciągnie się łatka "bomby z opóźnionym zapłonem". Amerykanin ma bardzo trudny charakter, który w przeszłości pakował go w wiele kłopotów. Znana jest historia sprzed sześciu lat gdy koszykarz został oskarżony o znęcanie się nad zwierzętami, bowiem wystawiał swoje pitbule do walk psów. Ze względu na ten wybryk najpierw został zawieszony przez swojego ówczesnego pracodawcę, Portland Trail Blazers, a następnie zwolniony.

Kilka lat później trafił do Olympiacosu Pireus, gdzie przyłapano go na paleniu marihuany podczas finałów ligi greckiej, lecz to był tylko niewinny występek w porównaniu z tym, co Amerykanin zrobił na parkiecie. W jednym z finałowych spotkań najpierw powalił na parkiet zapaśniczym chwytem kryjącego go Dmitrisa Diamantidisa, a następnie ciosem iście bokserskim uderzył Dejana Tomasevicia, który stanął w obronie kolegi. W sezonie poprzedzającym transfer do Asseco Prokomu, Woods występował natomiast w Fortitudo Bolonia, gdzie ponownie wykryto w jego organizmie ślady marihuany, a na dodatek w noc przed bardzo ważnym meczem o utrzymanie w lidze, widziano go w klubie nocnym.

Komentarze (0)