- Kiedy okoliczności zaczęły przybierać dla mnie niekorzystny bieg, straciłem entuzjazm dla tego miasta. Moi prawnicy już rozmawiali z władzami klubu. Szczerze mówiąc, nie chcę już wracać do Toronto. Mam nadzieję, że z panem Colangelo (generalny menedżer Toronto - przyp. red.) znajdziemy rozwiązanie - powiedział Hedo Turkoglu w tureckiej telewizji.
Po takich słowach trudno spodziewać się, że koszykarz znad Bosforu wróci do kanadyjskiego zespołu. Choć z drugiej strony ciężko będzie znaleźć drużynę, która sięgnie po jego 44-milionowy kontrakt, opiewający na cztery lata. Przypomnijmy, że przed rokiem Turkoglu po świetnym sezonie w barwach Orlando Magic był jednym z najbardziej rozchwytywanych wolnych agentów. Początkowo wydawało się, że wyląduje w Portland Trail Blazers, lecz ostatecznie trafił do Toronto.
W szeregach Raptorków nie czuł się jednak najlepiej. W 74 spotkaniach notował ledwo 11,3 punktu (najmniej od sezonu 2003/2004), a Toronto nie awansowało do play off. Co więcej, Turkoglu podpadł władzom klubu w marcu tego roku, kiedy był widziany w centrum miasta, podczas gdy powinien być w domu, ponieważ uskarżał się na problemy z żołądkiem...