Po dwóch zwycięstwach u siebie, Caja Laboral Baskonia jechała do Madrytu by zakończyć półfinałową konfrontację z Realem w trzecim lub czwartym meczu. Podopieczni Ettore Messiny zagrali jednak z wielką wolą walki, pokonując przeciwnika dwukrotnie. Wrażenie zwłaszcza może robić piątkowe starcie, w którym Real zwyciężył rywala różnicą osiemnastu punktów.
Początek spotkania nie zapowiadał jednak radości i fety fanów w hali Palacio Vistalegre. Zdecydowanie lepiej na parkiecie radzili sobie goście, wśród których prym wiódł jak zwykle Tiago Splitter. Brazylijczyk był nie do zatrzymania dla defensorów gospodarzy i w pewnym momencie wydawało się, że sam walczy z całą drużyną przeciwnika. Real bowiem szybko objął prowadzenie 11:2, ale siedem kolejnych minut pierwszej kwarty przegrał 13:24 i to Caja Laboral prowadziła po pierwszej kwarcie.
Dziesięć początkowych minut dało podstawy sądzić, że twarda rywalizacja będzie toczyła się do niemalże samego końca, a zwycięzcę wyłonią ostatnie minuty i żelazne nerwy, tak jak to było we wcześniejszych trzech meczach. Nic bardziej mylnego - już w drugiej kwarcie zarysowała się lekka przewaga Realu, który przyjął taktykę odpuszczania Splittera przy jednoczesnej próbie neutralizacji reszty graczy.
Strategia ta dała wymierne efekty, gdyż poza Brazylijczykiem (20 punktów i osiem zbiórek), tylko jeden Lior Eliyahu przekroczył barierę 10 oczek. Tymczasem po stronie gospodarzy do fantastycznej formy Chorwata Ante Tomicia (19 punktów, 14 zbiórek i 36 oczek evaluation!), starali się dorównać inni koszykarze. Wreszcie, po kilku słabszych spotkaniach, pozytywnie dał znać o sobie Louis Bullock, który trzema trójkami w drugiej kwarcie sprawił, że Real wyszedł na ośmiopunktowe prowadzenie do przerwy 47:39.
Po zmianie stron zawodnikom trenera Messiny nie pozostawało więc nic innego, jak tylko bronić korzystnego rezultatu. I kiedy tylko goście zbliżali się na mniej, niż sześć-osiem oczek, "Królewscy" zadawali kolejny cios w postaci np. trójki Felipe Reyesa na początku czwartej kwarty (72:58). Ostatecznie przewaga miejscowych sięgnęła prawie dwudziestu punktów, 80:62, zatem do rozstrzygnięcia, który zespół zagra w wielkim finale ACB, konieczne będzie rozegranie piątego starcia w Kraju Basków.
Real Madryt - Caja Laboral Baskonia 80:62 (24:26, 23:13, 17:17, 16:6)
(Tomić 19 (14 zb.), Reyes 15 (3x3), Bullock 13 (3x3), Prigioni 10 (2x3, 10 as.) - Splitter 20 (8 zb.), Eliyahu 11)
Stan rywalizacji: 2-2