Liczyłem na ósemkę, a jest srebrny medal - rozmowa z Jerzym Szambelanem, trenerem reprezentacji Polski koszykarzy U-17

- Przed mistrzostwami świata wygraliśmy trzy gry kontrolne z Litwą, z wicemistrzem Europy. Byłem więc optymistą, spodziewałem się dobrego wyniku, ale w medal uwierzyłem dopiero na miejscu w Niemczech - powiedział Szambelan.

Marcin Frączak
Marcin Frączak

Marcin Frączak: Polska sensacyjnie wywalczyła srebrny medal na mistrzostwach świata koszykarzy U-17 w Hamburgu. Pana zespół przegrał dopiero w finale, 80:111 z USA. Jak pan ocenia występ reprezentacji?

Jerzy Szambelan: To był dla nas bardzo wyczerpujący turniej. W hotelu nie było najlepszych warunków. Było ciepło, nawet gorąco. Przed mistrzostwami rozegraliśmy kilkanaście gier kontrolnych, z których przegraliśmy tylko dwie. Wierzyłem w dobry wynik na mistrzostwach świata. Myślę, że srebrny medal będzie impulsem, że nasza koszykówka dzięki temu pójdzie do przodu. Ma niebawem powstać Szkoła Mistrzostwa Sportowego.

Skąd pomysł na Szkołę Mistrzostwa Sportowego?

- Kluby nie są zainteresowane szkoleniem młodzieży. One liczą od razu na wynik, na sukces. A te, które nawet chciałyby szkolić nie mają na to pieniędzy. Kiedyś kluby były utrzymywane przez tzw. budżetówkę, a obecnie na nie łożą sponsorzy. Tych najczęściej interesuje jak najszybszy sukces, a szkolenie młodzieży, to praca długofalowa.

Spodziewał się pan medalu?

- Liczyłem na dobry wynik, bo do tego upoważniały wyniki gier kontrolnych. Wygraliśmy przed wyjazdem do Niemiec trzy sparingi z wicemistrzem Europy, Litwą. Wygrywaliśmy też z Chińczykami. Jechaliśmy na mistrzostwa świata z optymizmem. A czy liczyłem na medal? Celem była pierwsza ósemka.

Polska w finale przegrała 80:111 z USA. Co musiałoby się stać, aby pana zespół wygrał ten mecz?

- To jeszcze nie ten etap, nie ten poziom. USA to drużyna, która wszystkich demolowała. Na dzień dzisiejszy nie mamy co porównywać się z Amerykanami. Poza tym co by nie mówić, to w drodze do finału mieliśmy trudniejszych rywali niż USA. Byliśmy bardziej zmęczeni. Wygraliśmy m.in. z Hiszpanią, Litwą i pokonaliśmy trzydziestoma punktami Serbię.

W pierwszej piątce mistrzostw świata znalazło się dwóch Polaków, Mateusz Ponitka i Przemysław Karnowski. Jakby pan scharakteryzował tych koszykarzy?

- Przemysław Karnowski, to zawodnik Katarzynki Toruń. Ma wspaniałe warunki fizyczne, 212 cm wzrostu. Mateusz Ponitka, to koszykarz Polonii 2011 Warszawa. Jeżeli dalej będą pracować z takim zaangażowaniem jak do tej pory, to mogą się spełnić nawet ich najskrytsze marzenia.

Pojawiły się głosy, że Karnowski już za trzy lata może trafić do NBA. Co pan o tym sądzi?

- To jego marzenie. Nie powiem, że ktoś z NBA o niego pytał, ale było wielu trenerów na mistrzostwach świata, którzy komplementowali naszą grę. Na turnieju było wielu menedżerów z USA i z pewnością zapamiętali reprezentantów Polski.

Polska U-17 w drodze do finału pokonała Hiszpanię czy Serbię. Z którego zwycięstwa jest pan najbardziej zadowolony?

- Chyba właśnie z wygranej przeciwko Hiszpanii, bo to przecież mistrz Europy. Jednak i z Serbami mieliśmy stare porachunki. Na mistrzostwach Europy przegraliśmy z nimi medal.

Kiedy zespół i pan poczuliście, że jest szansa wskoczyć na turnieju w Hamburgu na podium?

- Po pierwszych grach, po zwycięstwach z Australią, Koreą Południową oraz z Niemcami. Wszystkie te mecze wygraliśmy dość łatwo. Wtedy pojawiła się myśl o medalu. Później przyszły kolejne sukcesy. Pokonaliśmy Hiszpanię, Kanadę, Serbię i Litwę. Przegraliśmy dopiero w finale z USA. Graliśmy skutecznie w defensywie, wspaniale radziliśmy sobie pod koszami. Zawodnicy z meczu na mecz się nakręcali, aż wskoczyli na podium.

Co Amerykanie mówili o grze Polski?

- Nasza gra bardzo im się podobała. Przychodziło do nas wielu trenerów z USA podczas turnieju. Gratulowali nam postawy, ale zawodnicy propozycji jeszcze nie otrzymali.

Rok temu Polska przegrała na mistrzostwach Europy z Serbią. Jak to się stało, że tym razem nasz zespół wygrał z Serbami aż trzydziestoma punktami?

- Przez ten rok to my zrobiliśmy większy postęp. Poprawiliśmy organizację gry, co było kluczem do pokonania Serbów. Rywale byli ogromnie zaskoczeni, ale póki co w tej kategorii wiekowej, to Polska ma lepszych koszykarzy od Serbii.

Jakie cele na przyszłość przed tym zespołem?

- Jeszcze nie wiem. Dopiero wróciliśmy z Niemiec. Jesteśmy zmęczeni, ale mam zapewnienie, że ten zespół się nie rozpadnie, że ta grupa będzie dalej mogła pracować. Powstaje poza tym Szkoła Mistrzostwa Sportowego, co powinno przyczynić się jeszcze do wzrostu poziomu koszykówki w Polsce.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×