WNBA: Dream zgasiły Słońca

Koszykarki Atlanty Dream kryzys formy mają już zdecydowanie za sobą. W piątkowym meczu podopieczne Marynell Meadors wręcz zdemolowały w Connecticut tamtejsze Sun, wygrywając różnicą aż 32 punktów. Do niespodzianki doszło natomiast w Indianapolis. Faworyzowane gospodynie uległy rywalkom z Washington Mystics, które w ostatniej kwarcie przypieczętowały swój cenny sukces.

Już po pierwszej połowie meczu w Mohegun Sun Arena w Connecticut Atlanta Dream prowadziła różnicą 17 punktów. W trzeciej kwarcie podopieczne Marynell Meadors wybiły jednak nadzieję na cokolwiek gospodyniom. Tą część meczu wygrały bowiem aż 33:12 i gospodyniom odechciało się już grać.

- Wydaje mi się, że to była jedna z tych nocy, w trakcie których jesteśmy nie do zatrzymania - powiedziała po meczu Meadors. - Nie jesteś w stanie tak dotkliwie pobić ekipę z Connecticut. To się nie zdarza. To się nie zdarza tym bardziej w Connecticut. Przybyłyśmy tu z nastawione na walkę, na wojnę, w której dopiero ostatnie akcje zadecydują o wygranej którejkolwiek z drużyn.

Najskuteczniejszą koszykarką Dream była Angel McCoughtry, która wywalczyła 20 punktów. Dobre noty zebrała też szczególnie Erika DeSouza, która uzbierała 13 punktów i 13 zbiórek, a w defensywie wyłączyła z gry Tinę Charles, która zapisała na swoim koncie zaledwie 6 punktów, trafiając tylko 3 z 10 oddanych rzutów.

Bohaterką meczu pomiędzy Indianą Fever a Washington Mystics była Lindsay Harding. Rozgrywająca Mystics wywalczyła 33 punkty, co jest jej nowym rekordem kariery, prowadząc swoją drużynę do bardzo ważnej wygranej w Indianapolis. Spotkanie zaczęło się bardzo dobrze dla faworyzowanych gospodyń, ale decydujące fragmenty meczu należały do gości, które ostatecznie wygrały różnicą 4 punktów.

- Czuję się znakomicie i wracam chyba do normalności - powiedziała po meczu Harding, która trafiła 11 z 18 rzutów z gry. - Potrzebujemy wygranych i potrzebowaliśmy, żeby zacząć wygrywać właśnie dzisiejszego wieczoru. To było bardzo ważne zwycięstwo i może się okazać dla nas ogromnym triumfem w końcowej walce o fazę play off.

Tempa nie zwalnia najlepsza drużyna ligi, czyli Seattle Storm. Podopieczne Briana Aglera tym razem we własnej hali odprawiły Chicago Sky, prowadząc już po dwudziestu minutach gry 55:31. - Dzisiaj po prostu rzucałyśmy, bo były do tego pozycje. Było dużo otwartych pozycji, które wynikały z naszej taktyki. Co ważne te, które dostawały piłkę, wykorzystywały swoje szanse - oceniła Sue Bird, która zapisała w swoich statystykach 11 punktów i 8 asyst.

Wyniki:

Indiana Fever - Washington Mystics 73:77 (26:17, 17:18, 17:21, 13:21)

(K.Douglas 16, T.Catchings 16, T.Sutton-Brown 14, E.Hoffman 9 - L.Harding 33, N.Sanford 11, C.Langhorne 9 (11 zb), M.Coleman 8)

Connecticut Sun - Atlanta Dream 62:94 (17:26, 19:27, 12:33, 14:8)

(A.Jones 16, D.Walker 13, S.Gruda 12, R.Montgomery 8 - A.McCoughtry 20, I.Castro Marques 17, E.DeSouza 13 (13 zb), C.Miller 10)

New York Liberty - Los Angeles Sparks 88:79 (17:15, 28:28, 17:20, 26:16)

(C.Pondexter 20, J.McCarville 15, T.McWilliams-Franklin 14, P.Pierson 14 - T.Thompson 18, M.Ferdinand-Harris 17, N.Quinn 13, D.Milton-Jones 10)

Tulsa Shock - San Antonio Silver Stars 85:101 (18:18, 21:29, 24:24, 22:30)

(I.Latta 19, S.Robinson 17, N.Ohlde 9, K.Brown 9 - B.Hammon 22, E.Lawsone-Wade 17, S.Young 17, M.Snow 14)

Seattle Storm - Chicago Sky 80:60 (27:13, 28:18, 17:18, 8:11)

(S.Cash 16, L.Jackson 14, S.Abrosimova 13, S.Bird 11 - S.Fowles 13, E.Prince 10, D.Canty 9, T.Young 8)

Komentarze (0)