MŚ grupa D: Nowa Zelandia na trzecim miejscu kosztem Francji! Litwa nadal niepokonana

Pewna Litwa awansowała z pierwszego miejsca do kolejne fazy turnieju. By wyłonić kolejność na miejscach 2-4 potrzebna była natomiast dodatkowa tabelka, wszak trzy ekipy: Francja, Hiszpania i Nowa Zelandia, zakończyły grupę z takim samym bilansem. Ostatecznie najwyżej sklasyfikowano faworyta całej imprezy, a na trzecią lokatę wskoczyli koszykarze Nenada Vucinicia, którzy w czwartek koncertowo rozprawili się właśnie z Francją.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
Bez żadnych wątpliwości Opłacało się zainwestować w umiejętności i ambicje Frana Vazqueza trenerowi reprezentacji Hiszpanii, Sergio Scariolo. Zawodnik Regalu FC Barcelona dostał już więcej minut w środowym spotkaniu z Libanem, lecz samego siebie przeszedł w czwartkowe popołudnie przeciwko Kanadzie. Vazquez spędził na parkiecie tylko 16 minut, lecz w tym czasie zdobył aż 19 punktów, trafiając wszystkie dziewięć rzutów z gry! Hiszpania natomiast pokonała Kanadę 89:67. Faworyt pojedynku już w pierwszej kwarcie pokazał swoją siłę i to pomimo tego, że w pierwszej piątce zabrakło Juana Carlosa Navarro i Marca Gasola. Zamiast nich na parkiecie pojawili się: Sergio Llull oraz wspomniany Vazquez i sprawili, że Hiszpania prowadziła 28:17 po dziesięciu minutach. Podopieczni Leo Rautinsa wrócili do gry dopiero w połowie drugiej odsłony dzięki rzutom z dystansu. Najpierw trafił , następnie Kelly Olynyk, a po chwili ich wyczyn skopiował Jermaine Anderson i Kanada przegrywała tylko 34:32 w 16. minucie spotkania. Okazało się jednak, że Hiszpania po prostu dała się wyszumieć ekipie z Ameryki Północnej w drugiej kwarcie, by w trzeciej natrzeć ze zdwojoną siłą, coraz bardziej wykorzystując zmęczenie rywala. Bo choć po kolejnej trójce Levona Kendalla, koszykarze z Hiszpanii prowadzili tylko 44:40, kolejne dziewięć minut zwyciężyli 27-10 i w 32. minucie wygrywali już 71:50. Bardzo dobry moment zanotowali wówczas inni gracze drugiego planu w ekipie "La Seleccion" - Felipe Reyes i Alex Mumbru, którzy ostatecznie przesądzili o trzeciej wygranej swojego kraju na tureckim turnieju.
Hiszpania - Kanada 89:67 (28:17, 14:20, 21:11, 26:19)
Hiszpania: Fernandez 19, Vazquez 19, Garbajosa 9, Mumbru 8, Reyes 8, Rubio 8, San Emeterio 6, Claver 5, Gasol 4, Llull 3, Lopez 0. Kanada: Olynyk 14, Shepherd 12, Anderson 8, Sacre 8, Bucknor 7, Kendall 7, Bell 5, Anthony 4, Doornekamp 2, Brown 0. Litewska burza Litwa silna jak nigdy! Podopieczni Kęstutisa Kemzury przeszli przez fazę grupową jak burza - w czwartek bez większych problemów pokonali nie mających już żadnych nadziei na nic poza walką o honor Libańczyków 84:66. Koszykarze prowadzeni przez Taba Baldwina byli w stanie nawiązać walkę z rywalem tylko przez pierwsze dziesięć minut. Po pierwszej kwarcie na tablicy wyników widniał bowiem remis 16:16, głównie za sprawą wszędobylskiego w ataku Fadi El Khatiba. Kiedy jednak zabrakło skutecznej postawy w ofensywie doświadczonego skrzydłowego, żaden z jego partnerów nie był w stanie wziąć na swoje barki odpowiedzialności z grę zespołu. Litwini tym czasem w drugiej kwarcie wyraźnie nabrali rozpędu i na przerwę schodzili prowadząc 39:32. I to pomimo tego, że trener Kemzura uznał, że, skoro drużyna wywalczyła już wcześniej awans do kolejnej rundy, może pozwolić sobie na eksperymentowanie składem i danie szansy rezerwowym. Okoliczność tę wykorzystał zwłaszcza wcześniej nie spędzający zbyt wielu minut na parkiecie Renaldas Seibutis. Przeciwko Kanadzie Litwin zdobył jednak 17 oczek, zaś nieznaczny gorszy był Martynas Gecevicius - 16. Dzięki temu prowadzenie drużyny z Europy wzrosło po trzech kwartach do trzynastu oczek, 64:51, i choć ostateczny rozrachunek pozostawał jeszcze sprawą otwartą, Liban miał zbyt mało atutów by móc myśleć o wyrwaniu honorowego zwycięstwa Litwinom. Zwłaszcza, że kompletnie bezbarwnie spisywał się naturalizowany Amerykanin Jackson Vroman, który choć zdobył 15 oczek, zanotował fatalną skuteczność (5/13 z gry i 4/10 za jeden). Pod koniec meczu natomiast, gdy Litwa wygrywała już piętnastoma (70:55) czy dwudziestoma (82:62) punktami, swój dorobek celnymi rzutami podreperował Rony Fahed, kończąc ostatecznie spotkanie z wynikiem 19 oczek.
Liban - Litwa 66:84 (16:16, 16:23, 19:25, 15:20)
Liban: Fahed 19, Vroman 15, Fakhreddine 11, Abd El Nour 8, El Khatib 6, Mohamoud 5, Rustom 2. Litwa: Seibutis 17, Gecevicius 16, Delininkaitis 11, Kleiza 10, Klimavicius 9, Kalnietis 7, Pocius 4, Andriuskevicius 4, Jankunas 3, Maciulis 3,. Determinacja i szczęście po nowozelandzku Nowa Zelandia potrzebowała co najmniej dwunastopunktowego zwycięstwa nad Francją, jeśli chciała awansować do kolejnej rundy z trzeciego miejsca i uniknąć tym samym starcia z gospodarzami turnieju, Turcją. W przypadku zwycięstwami podopiecznych Nenada Vucinicia (i zarazem porażki Francji) tworzyła się bowiem mała tabelką pomiędzy wyżej wymienionymi drużynami i Hiszpanią, która z tego grona miała najlepszy bilans małych punktów. Już sam początek pojedynku należał do "Tall Blacks", którzy po rzucie z dystansu Kirka Penney’a prowadzili już 11:3. Chwila nieuwagi w szeregach drużyny z Antypodów spowodowała jednak, że w kolejnych minutach zdobyli tylko sześć oczek, a Francuzi 17 i to oni prowadzili po pierwszej kwarcie 20:17. Wówczas jednak przydarzyło się coś, czego nie spodziewał się żaden fan "Trójkolorowych", a na pewno nie trener Vincent Collet - w drugiej kwarcie jego podopieczni zdobyli tylko pięć punktów (!), tracąc aż 22 i sytuacja odmieniła się o 180 stopni - do przerwy to Nowozelandczycy wygrywali różnicą czternastu oczek. Poza wspomnianym Penney’em, świetnie grali inni koszykarze - Phil Jones, Mika Vukona czy Pero Cameron. Podobać się mógł zwłaszcza ten drugi, który w całym spotkaniu poza 15 punktami zanotował również pięć asyst i sześć zbiórek. 36-letni Cameron z kolei imponował boiskową inteligencją i cwaniactwem, a także potrafił skutecznie przymierzyć z dystansu w decydujących momentach. Mimo dobrej gry wspomnianych zawodników, przewaga Kiwusów stopniowa topniała. A przecież nie chodziło tylko o zwycięstwo, ale o zapas co najmniej dwunastu oczek. Tymczasem do głosu doszli Yannick Bokolo oraz Mickeal Gelabale i w pewnym momencie wydawało się, ze Francja, choć przegra, to utrzyma trzecią lokatę. Jeszcze na trzy minuty przed końcem Nowozelandczycy prowadzili bowiem różnicą tylko siedmiu oczek. Seria trafień po obu stronach sprawiła, że podopieczni trenera Vucinicia wygrywali na 26 sekund 75:66, lecz dwa wolne Alaina Koffi dały nadzieję Francji. Wówczas jednak fenomenalny Penney popisał się akcją trzy plus jeden, a w odpowiedzi Bokolo przymierzył celnie z linii osobistych (79:70). Ekipa z Antypodów miała jeszcze ostatnią szansę, ale rozpaczliwie potrzebowała rzutu z dystansu. Ostatecznie w sporym zamieszaniu Cameron podał do stojącego w roku parkietu Thomasa Abercrombie, a ten szczęśliwie trafił z dystansu o kant tablicy. Nowa Zelandia przechytrzyła Francję!
Nowa Zelandia - Francja 82:70 (17:20, 22:5, 19:18, 24:27)
Nowa Zelandia: Penney 25 (4x3), Vukona 15 (2x3), Cameron (2x3), Tait 8 (2x3), Abercrombie 7 (2x3), Frank 7 (1x3), Jones 5, Bradshaw 4, Fitchett 3 (1x3) Francja: Bokolo 13 (2x3), Gelabale 12 (2x3), de Colo 10 (2x3), Diaw 9, Koffi 9, Pietrus 8, Batum 6, Traore 3, Albicy 0, Jackson 0, Mahinmi 0 Tabela

Msc Drużyna M PKT Z P Bilans
1 Litwa 5 10 5 0 391:341
2 Hiszpania 5 8 3 2 420:356
3 Nowa Zelandia 5 8 3 2 424:400
4 Francja 5 8 3 2 351:339
5 Liban 5 6 1 4 339:440
6 Kanada 5 5 0 5 330:379

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×