Takiego pogromu mało kto się spodziewał. Co prawda Słoweńcy byli faworytami tej rywalizacji, lecz rozmiary i styl zwycięstwa muszą budzić pewne zastanowienie. Tak naprawdę na parkiecie w Stambule emocji nie było w ogóle, bowiem mecz rozpoczął się od prowadzenia bałkańskiej drużyny 12:0.
Australijczycy spisywali się tego dnia fatalnie. Przez pierwsze 6,5 minuty nie potrafili zdobyć choćby punktu, pudłując 10 rzutów z rzędu. W premierowej odsłonie zdołali uciułać ledwo osiem oczek, choć potem było niewiele lepiej. Zawodzili liderzy Boomers - David Andersen i Aleks Marić - obaj do przerwy mieli w sumie 0/9 z gry!
A Słowenia konsekwentnie robiła to, co tego dnia wychodziło jej najlepiej, czyli trafiała rzuty z dystansu. Raz za razem kolejne trójki dziurawiły kosz zdezorientowanych graczy z Antypodów. Zarówno w pierwszej jak i drugiej połowie podopieczni Memiego Becirovicia ośmiokrotnie trafili zza linii 6,25m. Pięć razy uczynił to Jaka Laković, najskuteczniejszy zawodnik meczu z 19 punktami.
Przewaga 4. drużyny zeszłorocznego EuroBasketu zaczęła rosnąć w zastraszającym tempie. W pewnym momencie Słoweńcy prowadzili różnicą nawet 35 punktów, co na tym poziomie jest wynikiem rzadko spotykanym.
Australia miała 2/19 za trzy i jedynie celne rzuty osobiste (20/25) nieco zmniejszyły rozmiary porażki. Słowenia bez większych problemów wywalczyła sobie awans do najlepszej ósemki, gdzie zmierzy się z lepszym z meczu Turcja - Francja. Tam z całą pewnością nie będzie już tak łatwo.
Słowenia - Australia 
87:58
(16:8, 26:13, 29:24, 16:13)
Słowenia: Jaka Laković 19, Primoz Brezec 12, Goran Dragić 10, Uros Slokar 8, Sani Becirović 8, Miha Zupan 8, Bostjan Nachbar 7, Goran Jagodnik 5, Hasan Rizvić 4, Samo Udrih 3, Gasper Vidmar 2, Jaka Klobucar 1.
Australia: Patrick Mills 13, Joe Ingles 13, Matt Nielsen 12, David Andersen 8, Brad Newley 3, Damian Martin 2, David Barlow 2, Mark Worthington 2, Aron Baynes 2, Aleks Marić 1, Adam Gibson 0.
