Wszystko za sprawą Davida Blatta, szkoleniowca Rosjan, który stwierdził, że zwycięstwo ZSRR w finale igrzysk olimpijskich w Monachium było legalne i słuszne. Takie stwierdzenie w ustach człowieka urodzonego w Kentucky, choć posiadającego również izraelski paszport, musi budzić zdziwienie. Nie trzeba było długo czekać na reakcję obozu USA. - On jest Rosjaninem - bez ogródek przyznał Mike Krzyzewski, coach ekipy zza wielkiej wody.
W pamiętnym finale USA prowadziło z Rosją 50:49 i miało już praktycznie zwycięstwo w kieszeni. Dziwnym zbiegiem okoliczności sędziowie pozwolili ekipie ZSRR dograć trzy sekundy, w czasie których Aleksander Biełow zdobył punkty na wagę złotego medalu. Do tego meczu Amerykanie nie przegrali żadnego z 63 kolejnych meczów!
- Co on sobie myśli, to już jego sprawa. Teraz jest szkoleniowcem Rosji, więc pewnie dlatego tak mówi - dodał Coach K, który skupia się na czwartkowym rywalu. - Skupiamy się na tym jak sobie poradzić z Antonem Ponkraszowem na rozegraniu oraz Timofiejem Mozgowem i Sashą Kaunem bliżej kosza. Nie możemy pozwolić również Siergiejowi Monii oddawać wielu rzutów. Taki jest nasz cel i na tym się skupiamy - analizował Krzyzewski.
Trener Amerykanów wymienił najważniejsze osoby w rotacji Sbornej. Anton Ponkraszow to mózg drużyny i drugi najlepiej podający zawodnik tych mistrzostw ze średnią 5,8 asysty na mecz. Pod koszem USA musi obawiać się dwóch solidnych centrów - Timofieja Mozgowa i Sashy Kauna, którzy są najlepszymi strzelcami zespołu. A jak groźny jest Siergiej Monia niech świadczy o tym jego skuteczność w rzutach za trzy punkty - 15/32.
Duże wyzwanie przed amerykańskimi podkoszowymi. W pierwszej piątce wyjdzie Lamar Odom, ale wiadomo, że więcej czasu dostanie mierzący 216 cm Tyson Chandler. Obaj mają zatrzymać duet Mozgow-Kaun, choć na pewno nie będzie to łatwą sprawą. - Rosja gra bardzo tradycyjną koszykówkę, gdzie wysocy gracze wykonują kawał ciężkiej roboty blisko kosza - zauważył center Dallas Mavericks.
Trudne zadanie przed amerykańskimi podkoszowymi - zatrzymać Timofieja Mozgowa
- Oni są najwyższym zespołem ze wszystkich, przeciwko którym przyszło nam grać na tym turnieju - martwi się Krzyzewski, którego gracz Andre Iguodala także będzie miał spore problemy z dużo wyższym Andriejem Woroncewiczem. Amerykanie muszą więc skupić się na grze na obwodzie. Tam powinni wywierać permanentną presję na swoich rywali i uważać na bardzo częste pick and rolle w ich wykonaniu.
- Oni grają trochę jak Litwa, która mocno dała się nam we znaki w pierwszym meczu w Europie. Zaczęliśmy wtedy od skuteczność 3/26, to była najgorsza kwarta w naszym wykonaniu. Teraz to nie ma prawa się powtórzyć - zapewnia Krzyzewski.
Spotkanie zapowiada się niezwykle pasjonująco. USA nie doznało ani jednej porażki na MŚ, lecz ostatnio grało tylko i wyłącznie ze słabeuszami. Rosjanie polegli tylko raz, lecz w Turcji prezentują wysoką formę. Na pewno nie zabraknie emocji, oby tylko tych sportowych. Wydarzenia z 1972 roku niech już zostaną na zawsze przeszłością...