Biało-czerwoni nie wywalczyli awansu na boisku. Podopieczni Igora Griszczuka u siebie niesieni przez żywiołową publiczność ogrywali z wielką łatwością swoich rywali, problemy sprawiła jedynie charakterna Bułgaria. Całkiem inną drużynę oglądaliśmy na wyjazdach - Polacy byli bezradni, gubili się w stworzonym przez siebie chaosie, walili głową w mur, a konsekwencji przegrywali. Nasi reprezentanci zakończyli kwalifikację z bilansem 4-4, zajęli dopiero czwarte miejsce w grupie, wyprzedzili tylko zdecydowanie najsłabszą w stawce Portugalię. Awans wywalczyli po raz pierwszy w historii Belgowie.
Pierwotnie do powiększenia liczby uczestników miało dojść w 2013 roku, europejska federacja przegłosowała to w ubiegłym roku. Dość niespodziewanie jednak już w tym roku organizator EuroBasketu 2011 wystąpił z wnioskiem o rozszerzenie imprezy. Wpływ na to miały czynniki ekonomiczne. Wszak koszykówka na Litwie jest niczym religia, w efekcie tamtejsza federacja może się na tym czempionacie nieźle obłowić.
Pomysł ten popierały również federacje tych reprezentacji, które nie awansowały na mistrzostwa Europy w eliminacjach, szczególnie zabiegali o to Bułgarzy, Ukraińcy i Włosi. W niedzielę w Stambule doszło do zebrania Komitetu Wykonawczego FIBA Europe, w składzie którego znajduje się także Roman Ludwiczuk, prezes Polskiego Związku Koszykówki. Stawiło się na nim 19 członków (siedmiu z Komitetu Wykonawczego, pozostali zostali zaproszeni z innych departamentów, by także wyrazili swoje zdanie). I choć niektórzy mieli wątpliwości, to jednak większość była za powiększeniem liczby zespołów. Koniec końców bilet na Litwę otrzymały 23 drużyny narodowe, pozostało więc tylko jedno miejsce, o które powalczą najsłabsze ekipy w eliminacjach, czyli Portugalia, Węgry i Finlandia. - Wiadomo już było, że na EuroBaskecie 2013 zagrają 24 drużyny. Jestem jeszcze bardziej zadowolony, że do powiększenia doszło dwa lata wcześniej - przyznał z kolei prezydent FIBA Europe Olaf Rafnsson. - Europejska koszykówka jest silniejsza niż kiedykolwiek.
Nie po raz pierwszy FIBA Europe pomaga nam w trudnym momencie. W 2005 roku reprezentacja, którą prowadził wówczas Veselin Matic, spisywała się katastrofalnie, spadła nawet do dywizji B, miała walczyć z krajami niemal egzotycznymi, lecz przyznano nam miejsce w dywizji A, bo byliśmy organizatorem EuroBasketu 2009.
Zadowolenia z werdyktu komitetu wykonawczego nie ukrywa Ludwiczuk. - Uważam to za swój osobisty sukces - mówi z dumą. - Do awansu zabrakło nam naprawdę niewiele, na wyjeździe przegraliśmy mecze 1, 3 i 4 punktami.
Czy jednak aby na pewno zyska na tym reprezentacja? - Być może większą satysfakcję przyniósłby awans wywalczony sportowo, ale i tak powinniśmy się cieszyć z tego. Jak jednak powiedział Maciej Lampe to być albo nie być dla reprezentacji. Wystarczy zobaczyć, jak wielkim zainteresowaniem cieszyły się spotkania kadry. Wiadomo, że reprezentacja napędza dyscyplinę, a przecież jest ogromny kłopot z organizowaniem takich meczów, bo gra NBA, inne ligi, a są jeszcze rozgrywki pucharowe. Moim zdaniem mamy jedną z najbardziej perspektywicznych reprezentacji, stać nas na bardzo dobry wynik, a skoro pojawia się taka okazja, żeby zagrać na ME, to trzeba z niej korzystać - odpowiada stanowczo prezes PZKosz.
Polska "wywalczyła" więc awans, wprawdzie nie tam, gdzie tego najbardziej oczekiwano, ale liczy się sam fakt. W tej sytuacji rodzi się jednak kolejne pytanie, co dalej z trenerem Igorem Griszczukiem? Eksperci zgodnie twierdzą, że zadanie przerosło tego szkoleniowca, który wypłynął na głęboką wodę i utonął. To na nim spoczywała największa odpowiedzialność i to jego zadaniem było zbudowanie drużyny, lecz nie udało mu się tego osiągnąć. - Umowa Z Igorem wygasła 31 sierpnia. Bardzo dziękuje trenerowi Griszczukowi, że podjął się prowadzenia reprezentacji polski - mówi Ludwiczuk.
Polska na mistrzostwach Europy zagra po raz trzeci z rzędu, co po raz ostatni miało miejsce w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia! Wtedy to jednak biało-czerwoni bardzo często gościli w stawce najlepszych zespołów na Starym Kontynencie. W 2006 roku nasi koszykarze dowodzeni przez Andrieja Urlepa wygrali swoją grupę eliminacyjną i awansowali na turniej do Hiszpanii, odpadli jednak już w pierwszej rundzie. Przed rokiem byliśmy z kolei gospodarzami, przeszliśmy nawet do drugiego etapu zmagań, ale na tym skończyła się nasza przygoda z ME. Natomiast teraz po nieudanych kwalifikacjach z pomocą przyszła nam europejska federacja.