Grupa A
Australijki bez najmniejszych problemów, z niebywałą łatwością odprawiły z kwitkiem Kanadyjki. Reprezentantki Klonowego Liścia nie miały zbyt wiele do powiedzenia, przegrały wszystkie odsłony, najwyżej jednak ostatnią odsłonę, bo aż 9:20. Podopieczne Carrie Graff grały jednak znakomicie, nie do zatrzymania była Lauren Jackson, która otrzymała dobre wsparcie od koleżanek. Jackson była w tym meczu najskuteczniejsza na parkiecie, zdobyła 13 punktów. W ekipie z Ameryki Północnej na pochwałę zasłużyła jedynie Kimberley Smith, która jako jedyna uzbierała dwucyfrową liczbę oczek. Czytaj więcej o tym meczu: Kanada - Australia 47:72
Nerwowość na początku mistrzostw świata wkradła się do koszykarek z Białorusi i Chin. Górą w tym starciu były te pierwsze, które sukces zawdzięczają przede wszystkim znakomitej postawie Jeleny Leuczanki, autorce double-double - 20 punktów i 12 zbiórek. Nasze wschodnie sąsiadki dowodzone przez Anatoliego Bujalskiego dominowały w walce pod tablicami, ale miały problem z wykorzystaniem tego. Przewaga Białorusinek uwydatniła się dopiero w ostatniej odsłonie. Koszykarki z Azji nie miały wówczas zbyt wiele do powiedzenia, bo ogromne problemy sprawiało im trafienie do kosza. Chinki rzuciły w tej części meczu tylko 7 punktów, zaś rywalki 16. To było niewątpliwie jedną z głównych przyczyn porażek drużyny z Kraju Środka. Czytaj więcej o tym meczu: Białoruś - Chiny 68:57
Grupa B
Pokaz swoich umiejętności dały Amerykanki. Pragnące wrócić - wzorem męskiej reprezentacji - na szczyt zawodniczki już od pierwszej minuty ruszyły do zmasowanego ataku, po pierwszej kwarcie prowadziły 14 punktami! Podopieczne Geno Auriemmy w kolejnych odsłonach nieco spuściły z tonu, choć nadal utrzymywały wysoką przewagę. Zawodniczki z USA ponownie błysnęły w ostatniej kwarcie, kiedy to znów zdobyły 32 punkty. Co na to Greczynki? Reprezentantki Hellady tak naprawdę niewiele mogły powiedzieć, bo były po prostu zdecydowanie słabsze. Heroiczna postawa Evanthi Maltsi i Styliani Kaltsidou, które łącznie zdobyły 50 oczek, to zdecydowanie za mało na świetny amerykański kolektyw, w którym aż pięć koszykarek miało co najmniej 10 punktów. Czytaj więcej o tym meczu: Grecja - USA 73:99
Od wysokiego zwycięstwa swój udział rozpoczęły mistrzynie Europy. Francuzki, bo to przecież o nich mowa, znokautowały na inaugurację z koszykarkami z egzotycznej Afryki. Senegalki są zdecydowanie słabszym teamem, toteż od samego początku musiały się dostosować do rywalek, grać Trójkolorowych, bo to one narzucały ton rywalizacji. Kluczowa dla tego starcia była pierwsza połowa. To w niej podopieczne Pierra Vincenta obnażyły wszystkie słabości przeciwniczek, znakomicie wykorzystały wszystkie swoje atuty. Po dwudziestu minutach było...44:15! W trzeciej kwarcie górą - ku zaskoczeniu wszystkich - Senegalki, ale na koniec wszystko wróciło do normalności. Mistrzynie Europy wygrały zdecydowanie, w przekonującym stylu. Znakomicie spisały się napędzająca grę Trójkolorowych Celine Dumerc oraz korzystająca z tego środkowa Emmeline Ndongue, obie uzbierały po 12 oczek. Czytaj więcej o tym meczu: Senegal - Francja 45:83
Koreanki pokonując Brazylijki sprawiły sporą niespodziankę
Grupa C
To był najciekawszy mecz pierwszego dnia MŚ, tak naprawdę tylko w tym spotkaniu emocji nie brakowało, a o zwycięstwie zadecydowały dopiero ostatnie sekundy czwartej kwarty. Koreanki stoczyły fantastyczny i zarazem niezwykle widowiskowy bój z Brazylijkami. Początkowo wszystko układało się po myśli tych pierwszych. Azjatki wyszły na prowadzenie, które utrzymały w drugiej partii, na przerwę schodziły 6-punktową zaliczką. Ale w drugiej części spotkania znacznie lepiej prezentowały się reprezentantki Canarinhos, które z nawiązką odrobiły straty. Tym samym o tym, kto wygra, miała zadecydować ostatnia odsłona. Jeszcze kilka sekund przed końcem w lepszych nastrojach były Brazylijki, które prowadziły 60:59, ale sześć sekund przed końcową syreną Kim Ji Yoon przechwyciła piłkę i umieściła piłkę w koszu, w efekcie ze zwycięstwa mogły się cieszyć Koreanki, co można uznać za sporą niespodziankę. Czytaj więcej o tym meczu: Korea - Brazylia 61:60
Kto lubi wysokie pogromy, mecze w których od samego początku znany jest triumfator, to z całą pewnością nie nudził się na spotkaniu Mali z Hiszpanii. Pozostali z całą pewnością mieli problemy z utrzymaniem koncentracji, bo to było najbardziej jednostronne widowisko pierwszego dnia MŚ w Czechach. Koszykarki Jose Hernandeza systematycznie powiększały swoją przewagę, nie musiały się nawet mocno wysilać, bo choć debiutantki próbowały walczyć, odstawały o kilka klas. Hiszpanki już na przerwę schodziły wygrywając 41:13, a to przecież była pierwsza część. W drugiej połowie zawodniczki z Półwyspu Iberyjskiego dobiły lężące rywalki. Liderką ekipy Hernandeza była Amaya Valdemoro, która zdobyła 18 punktów. Czytaj więcej o tym meczu: Mali - Hiszpania 36:80
Grupa D
Tego można było się spodziewać - reprezentantki Kraju Kwitnącej Wiśni zostały wręcz pożarte przez głodne sukcesów i zwycięstw Rosjanki. Początkowo jednak zawodniczki z Japonii postawiły się swoim rywalkom, dzielnie walczyły, stawiały opór, którego się nikt nie spodziewał. Swoje podopieczne znakomicie zmobilizował Fumikazu Nakagama, lecz po przerwie nie było już wątpliwości, kto z tej konfrontacji wyjdzie górą. Reprezentantki Sbornej, a zwłaszcza niesamowite trio Irina Osipowa, Maria Stepanowa i Ilona Korstin, włączyły wyższy bieg, a w odpowiedzi Japonki próbowały podreperować swój dorobek "trójkami", ale wychodziło im to mizernie. Nic więc dziwnego, że Rosjanki koniec końców odniosły pewny sukces, wygrały ponad 20 punktami i objęły prowadzenie w swojej grupie. Czytaj więcej o tym meczu: Japonia - Rosja 63:86
Niezwykle frapująco pierwszego dnia MŚ w koszykówce kobiet zapowiadało się starcie gospodyń imprezy z Argentynkami. Niesione dopingiem Czeszki, które potrzebowały kilku minut na uspokojenie swojej gry, złapały wiatr w żagle, odskoczyły swoim oponentkom. Podopieczne Lubora Blazka chyba za bardzo nabrały pewności, bo pod koniec pierwszej połowy wyraźnie zlekceważyły rywalki, pozwalając im na zmniejszenie strat. Po przerwie gospodynie miały krótki kryzys, z którego wyszły obronną ręką. Czeszki rozpędziły się jednak tak mocno, że nikt nie był w stanie ich zatrzymać, w konsekwencji powiększyły swoją przewagę. Ostatnia partia była już tak naprawdę formalnością, bo tutaj już nic nie mogło się wydarzyć. Eva Viteckova i Jana Vesela były najskuteczniejsze w teamie Blazka, z kolei u Albicelestes żadna z koszykarek nie miała dwucyfrowego dorobku. Czytaj więcej o tym meczu: Czechy - Argentyna 67:53
Rosjanki znokautowały Japonki