MŚ koszykarek: Po meczu Kanada - Chiny: Wielka wygrana

Dwa mecze i dwie porażki - tak wygląda obecny bilans reprezentantek Chin podczas mistrzostw świata. Piątkowa porażka Azjatek z Kanadą była z pewnością bardzo nieplanowana, bo w jej konsekwencji nie mają już szans na awans. Porażka z Kanadyjkami to nie tylko niespodzianka, ale i sensacja. Tym samym czwarta drużyna ostatnich Igrzysk Olimpijskich zagra tylko o miejsca 13-16.

W tym artykule dowiesz się o:

- Jesteśmy bardziej niż podekscytowane po tym sukcesie. To wielka wygrana dla nas. Chiny to bardzo dobry zespół, ale my pokazałyśmy ogromną energię dzisiaj, która dała nam sukces - skomentowała spotkanie bardzo zadowolona Allison McNeill, trener Kanadyjek.

Trudno się dziwić, gdyż jej podopieczne zagrały znakomicie, a prym w drużynie wiodła Kimberley Smith. Nie mniejsze zasługi w tym triumfie miała również Tamara Tatham. - Wyciągnęłyśmy wnioski po wczorajszym meczu z Australią. Zagrałyśmy mocniej fizycznie i zdecydowanie inaczej podeszłyśmy mentalnie do gry. Szczególnie było to widać po przerwie. Dałyśmy wtedy z siebie wszystko, włożyłyśmy w ten mecz całą naszą energię. Pokazałyśmy wszystko najlepsze, co tylko potrafimy, a to dało nam ważną wygraną - mówi skrzydłowa teamu spod znaku "Klonowego Liścia".

Tatham szczególnie w trzeciej kwarcie dała się we znaki Chinkom, gdy zdominowała strefę podkoszową. Jak sama mówi, akurat ta strefa nie jest siłą kanadyjskiej drużyny, gdyż zawodniczki nie mają do tego predyspozycji fizycznych. - Jesteśmy jednym z najniższych zespołów na tych mistrzostwach, dlatego musimy szukać innych rozwiązań, a nie gry pod koszem. Jesteśmy szybsze, w tym musimy szukać naszej siły. Najważniejsze jednak, żeby dawać z siebie wszystko w każdym meczu - dodała Tatham.

W zupełnie innych nastrojach były Chinki i trudno im się dziwić. Porażka oznaczała bowiem dla nich koniec marzeń o awansie do kolejnego etapu turnieju. - Dobrą koszykówkę zagrałyśmy niestety jedynie w pierwszej połowie meczu. Po przerwie miałyśmy olbrzymie problemy w ataku, bo niestety opuściła nas skuteczność - podsumowała mecz Lijie Miao, która na swoim koncie zapisała 20 punktów. Wtórował jej trener Sun Fengwu. - Zagraliśmy dobrze tylko w pierwszej połowie. Dobra obrona przekładała się na łatwe punkty z szybkiego ataku, a do tego mieliśmy dobrą skuteczność w rzutach za 3 punkty. W drugiej połowie niestety był duży problem z grą ofensywną - dodał szkoleniowiec Chinek.

Jeszcze przed dwoma laty, podczas Igrzysk Olimpijskich w Pekinie, Chinki były czwartą drużyną turnieju. Teraz przyjdzie im walczyć o miejsca 13-16. - Nie można porównać tamtego osiągnięcia i tamtej drużyny z tym, co mamy teraz. W naszej reprezentacji jest dużo nowych i młodych twarzy, dla których jest to pierwszy tak ważny turniej w karierze. One dopiero muszą nabrać doświadczenia - dodała Miao.

Komentarze (0)