MŚ koszykarek: Amerykańska "druga piątka" robi furorę

Amerykanki idą jak burza przez czeski turniej. Podopieczne Geno Auriemmy są najskuteczniejszą ekipą turnieju i jedną z czterech niepokonanych ekip. W pierwszym meczu drugiego etapu reprezentantki USA odprawiły różnicą 41 punktów Kanadyjki. Tym razem do sukcesu poprowadziły znakomite rezerwowe, który narzuciły dobre i szybkie tempo gry, z którym zupełnie poradzić nie potrafiły sobie rywalki.

W tym artykule dowiesz się o:

- Lubię swoją drugą grupę koszykarek - powiedział o swoich rezerwowych Geno Auriemma, szkoleniowiec USA. - Mamy dużą głębię składu, a to pozwala nam zachować świeżość zawodniczek przez całe spotkanie.

Jedną z kluczowych zmienniczek w talii trenera Auriemmy jest Candice Dupree, która rozgrywa kapitalne zawody. - Mamy bardzo dobrze zbalansowany zespół. Każdego wieczoru każdy z nas chce wygrywać i każdy gra naprawdę dobrze. Mamy dużo gwiazd w zespole i ktokolwiek może pociągnąć w każdym meczu. Nie jest nic uzależnione od postawy jednej koszykarki - powiedziała Dupree, była MVP finałów Ford Germaz Ekstraklasy jako zawodniczka Wisły Can Pack Kraków.

Oprócz głębi składu Amerykanki tradycyjnie znakomicie grają w ataku, ale i ich defensywa jest na najwyższym poziomie. Intensywność i agresja nie pozostawiają złudzeń rywalkom. - Wydaje mi się, że w meczu z Kanadą pokazałyśmy wielki, zespołowy wysiłek w defensywie - powiedziała Maya Moore. - Znakomita defensywa napędzała dobrą i skuteczną grę w ataku. Jesteśmy bardziej skoncentrowane co pokazuje między innymi pięć akcji 2+1. Nawet w takich sytuacjach staramy się zdobyć punkty.

O dobrej defensywie mówiła też Lindsay Whalen, która rozegrała przeciwko Kanadzie najlepsze spotkanie na mistrzostwach. - W defensywie podniosłyśmy naszą intensywność gry, dobrze zbieraliśmy i szybkimi podaniami wyprowadzałyśmy skuteczne kontry - mówi Whalen. - Wykonaliśmy kawał dobrej roboty i jesteśmy zadowolone z wygranej. Najbardziej cieszy znakomita transmisja piłki z obrony do ataku.

USA z każdym kolejnym meczem ma grać lepiej, a koszykarki z ławki mają na to olbrzymi wpływ. - Potrzeba nam trochę czasu, żeby to wszystko poukładać do perfekcji - komentuje Sue Bird, podstawowa rozgrywająca amerykańskiej reprezentacji. - Zawodniczki wchodzące z ławki robią znakomitą pracę. One obserwują co się dzieje na parkiecie i gdy na nim się pojawią, mają duży wpływ na to, co się na nim dzieje.

- Lindsay Whalen była po prostu wspaniała tego wieczoru. Nadawała ton rywalizacji i była nie do zatrzymania. Ona i Candice Dupree zagrały znakomicie. Ich styl gry był nie do opisania. Teraz jednak patrzymy już w przyszłość, czyli na jutrzejszy mecz - zakończył Auriemma.

Źródło artykułu: