Obie drużyny już przed turniejem stawiane były w roli głównych faworytek do złotych medali i na parkiecie tylko potwierdzają swoją niesamowitą wielkość. Zarówno Amerykanki, jak i Australijki, nie znalazły jeszcze żadnej drużyny, która mogłaby się im przeciwstawić. Ba! Nie ma było nawet żadnej drużyny, która potrafiłaby stawić większy opór faworytkom. Teraz jedna z drużyn będzie musiała jednak zejść z parkietu jako pokonany.
- Wiadomo, że czeka nas bardzo ciężki mecz z Amerykankami - mówi jedna z największych gwiazd Opals i całych mistrzostw Lauren Jackson, dla której w końcu nadchodzi czas, żeby pokazać swoją klasę. Dotychczas grała bowiem "bezstresowo".
- Musimy pracować bardzo mocno na to, żeby po raz kolejny zostać najlepszą drużyną świata. Chcemy wygrać z USA, ale żeby to zrobić, musimy poprawić się praktycznie w każdym elemencie gry, patrząc na nasz pojedynek z Francją - mówi LJ. - Chcemy wygrać z USA, ale to one mają najlepszy skład na tym turnieju.
Podkoszowa Australii ma za sobą znakomity sezon w WNBA, gdzie odebrała statuetki dla MVP sezonu zasadniczego oraz finałów ligi, a razem z koleżankami z Seattle Storm okazały się bezkonkurencyjne w całych rozgrywkach. Jackson marzy z pewnością o tym, żeby w Czechach sięgnąć po kolejny tytuł. Jedna z najlepszych koszykarek świata zdaje sobie jednak sprawę z potęgi reprezentacji USA.
- One grają niesamowicie i nie chodzi tu jedynie o atak - ocenia Jackson. - Grają bardzo twardo w defensywie, są niesamowicie atletyczne, młode, ambitne i rządne stania się sławnymi, bo właśnie taki status daje tytuł mistrza świata. Mają jasno sprecyzowany cel i są na najlepszej drodze do jego realizacji. Gram przeciwko nim w WNBA i wiem, że są niesamowicie zmotywowane. To będzie dla nas kolejny duży test na drodze do obrony tytułu.
Liderka Opals w dotychczasowych meczach nie musiała się zbytnio przemęczać, a jej statystyki i tak są niezłe. Próbkę swoich możliwości dała w meczu przeciwko Francji, gdzie mistrzynie Europy zagrały ambitnie i nie położyły się faworytem. Wtedy jednak do głosu doszła LJ. - Lauren zagrała w meczu z Francją tak, jak gra w WNBA. Ona mentalnie nastawiona jest na wygrywanie i na obronę tytułu. Fizycznie czuje się znakomicie, co pokazała grając agresywnie na tablicach, wykorzystując swoją przewagę fizyczną - mówi Carrie Graff, trener Australijek. - Mecz z USA to kolejny etap na drodze do obrony tytułu. Wynik w tym meczu jest jednak mniej ważny. Patrzymy długoterminowo, czyli na kolejne cztery dni. Lepiej przegrać teraz, a nie potem. Najważniejsze mecze dopiero przed nami.