Poprzednie rozgrywki były przełomowe dla klubu z nad Brdy. Gracze Macieja Borkowskiego zakwalifikowali się do fazy play-off, co i tak uznano za spory sukces. Wszak jeszcze niecały rok temu wydawało się, że to koniec męskiej koszykówki w Bydgoszczy. Poprzedni klub - Start-Astoria popadł w kolosalne długi i praktycznie musiał ogłosić bankructwo. Na szczęście znalazła się grupa ludzi, którzy postanowili ratować basket w Bydgoszczy.
Dzięki wsparciu Kujawsko-Pomorskiej Szkoły Wyższej i PKS-u udało się zbudować całkiem ciekawy zespół, który praktycznie do końca rozgrywek liczył się w walce o awans do I ligi. W czwartkowe przedpołudnie w siedzibie sponsora zarząd podsumował swoje dokonania w minionym sezonie. - Jak na pierwszy rok działalności, ostatni sezon można uznać za spory sukces. Organizacyjnie chyba także było wszystko dobrze poukładane. Jeśli chodzi o plany na nowy rozgrywki, to już praktycznie skompletowaliśmy cały zespół. Brakuje nam tylko zmiennika dla Artura Gliszczyńskiego i silnego centra, ale w najbliższych dniach ten problem zostanie rozwiązany. Naszym celem w następnym roku jest dotarcie do fazy play-offów, a potem w finałach zobaczymy jak to się wszystko ułoży - podsumował swoją pracę prezes KPSW/Astorii, Jacek Borkowski.
Wiadomo, że walka o wyższe cele automatycznie powoduje zwiększenie wymagań finansowych u niektórych zawodników. - W tym roku już nie powtórzy się sytuacja, że dany koszykarz będzie u nas grał za czapkę śliwek. Dlatego nawet jeśli budżet będzie trochę wyższy, to na płace sportowców pójdą zdecydowanie większe środki - dodał Borkowski. - Musimy wiedzieć, jak władze miasta widzą rozwój koszykówki. Po prostu bez pomocy Ratusza ciężko będzie nam utrzymać zespół w I lidze, choć na pewno będziemy się starać o inne fundusze. Jednak dla wszystkich byłoby lepiej, kiedy byśmy wiedzieli jak sytuacja wygląda na dzień dzisiejszy. Wtedy można też planować rozwój klubu na dalsze lata - twierdzi przedstawiciel KPSW.
Szkoleniowcem bydgoskiej ekipy nadal pozostanie Maciej Borkowski (zbieżność nazwisk). - My w klubie wiemy, że w przyszłym sezonie czeka nas o wiele trudniejsze zadanie. Wszak teraz już wszyscy będą wiedzieli, na co jest stać zespół Astorii. W związku z tym trzeba zmienić cały system szkoleniowy zespołu seniorskiego. Jestem przekonany, że nasza drużyna złożona z wychowanków jest w stanie sprawić kibicom wiele radości. Dodam, że dzięki aktywności naszego prezesa, już w przyszłym roku będziemy chyba mogli się cieszyć z awansu do I ligi. Jeśli będą zagwarantowane odpowiednie środki finansowe mogę potwierdzić, że zrobimy wszystko, aby walczyć twardo w każdym spotkaniu, ale to jest sport i nie ma tu jakieś specjalnie wywieranej presji, że my musimy awansować. Jednak zdaję sobie sprawę, że trzeba podnieść poziom sportowy, bo jeśli dołączyli do nas tacy zawodnicy jak Grocki i Gliszczyński, to chyba nie ma innej możliwości, jak tylko odnosić wspaniałe sukcesy - cieszy się miejscowy szkoleniowiec.
- Jak budowaliśmy z Jackiem nowy klub, to wtedy mówiliśmy, że będziemy się starać oprzeć skład na własnych wychowankach, a także na ludziach związanych z Bydgoszczą. Dlatego do kadry będą włączeni również juniorzy. Treningi rozpoczynamy 4 sierpnia, a najpierw zawodnicy przejdą specjalny test wydolnościowy. Będziemy się także starali o to, by wystąpić w jak największej liczbie turniejów towarzyskich, a 15 sierpnia wyjedziemy na dwutygodniowy obóz przygotowawczy - dodał Maciej Borkowski.
Nowy sezon w II lidze rozpocznie się już 27 września. Najgroźniejszymi przeciwnikami bydgoskiej drużyny będą Rosa-Sport Radom i Siden Toruń. W tym drugim klubie zagra najprawdopodobniej wychowanek "Asty", Robert Małecki.