Zarówno Stanley Pringle, jak i Michael Deloach to postacie anonimowe prawie całej Europie. Wszak ten pierwszy spędził na Starym Kontynencie ledwie rok, zaś drugi jest świeżo upieczonymi absolwentami amerykańskiej uczelni, toteż dopiero zaczyna zawodową karierę. Być może przez najbliższy rok będą bronić barw Siarki Tarnobrzeg, która tego lata ma ogromne problemy ze znalezieniem odpowiednich zawodników. A przecież do pierwszego meczu sezonu 2010/11 Tauron Basket Ligi pozostało zaledwie nieco ponad tydzień. Tym samym Zbigniew Pyszniak ma nóż na gardle, bo w dodatku jego zespół spisywał się dotąd niemal katastrofalnie.
23-letni Pringle na uczelni Pennsylvania State nieźle prezentował się na drugim roku. Mierzący 185 cm obrońca notował wówczas blisko 13 punktów, ponad 3 zbiórki i niespełna 3 asysty. W ubiegłym roku wybrał ofertę belgijskiego Passe-Partout Leuven Bears, w którym już w październiku doznał kontuzji. Po siedmiu tygodniach powrócił jednak na boisko i dokończył sezon. Notował średnio 10,3 punktu, 2,5 asysty, 2 zbiórki oraz 1,3 przechwytu.
Rok starszy od swojego rodaka Deloach przez ostatnie cztery lata bronił barw Norfolk State. Zaczynał jako głęboki rezerwowy, by z roku na rok stawać się coraz pewniejszym punktem drużyny. Amerykanin wyśmienicie prezentował się w ostatnich dwóch sezonach. 24-letni zawodnik może się pochwalić średnimi na poziomie 21,7 punktu, 4,4 zbiórki, 3,3 asysty oraz 2,6 przechwytu.
W piątek i sobotę tarnobrzeżanie staną w szranki z czeskim Banikiem Ostrawa. Pyszniak będzie miał więc okazję do sprawdzenia umiejętności dwóch nowych graczy, zarazem ocenienia ich przydatności dla Siarki. Przypomnijmy, że beniaminek TBL już 9 października zagra u siebie z brązowymi medalistami Polpharmą Starogard Gdański.
