Celtowie na prowadzeniu

W połowie trzeciej kwarty Paul Pierce upadł na parkiet i wydał z siebie ogromny krzyk spowodowany bólem w kolanie. Kiedy chwilę później na wózku inwalidzkim został odwieziony do szatni wydawało się, że emocji w tym meczu już nie doświadczymy. Tymczasem chwilę później skrzydłowy Celtów powrócił niespodziewanie na parkiet i pociągnął kolegów, którzy uwierzyli że to spotkanie można wygrać. I tak się właśnie stało.

- Wiele rzeczy przeleciało mi przez głowę. To mógł być koniec. Kiedy upadłem to poczułem trzask. Myślał, że coś zerwałem, nie mogłem ruszać kolanem - przyznał Paul Pierce, który po powrocie na parkiet zdobył 11 punktów. Najważniejsze okazały się dwie trójki w ciągu 22 sekund, dzięki którym Celtowie wyszli na prowadzenie 75:71. W drodze po 17 tytuł w historii klubu Wielka Trójka spisała się na medal. Oprócz Pierce’a słowa uznania należą się przede wszystkim Kevinowi Garnettowi - 24 punkty i 13 zbiórek oraz Ray’owi Allenowi - 19 punktów. Swojego rytmu gry nie potrafił odnaleźć z kolei Kobe Bryant, zdobywca 24 punktów, lecz zaledwie 9/26 z gry. Przez całe 42 minuty spędzone na parkiecie lider Jeziorowców był nękany przez defensorów gospodarzy, którzy po tym meczu mogą przebić sobie piątkę.

Pierwsza kwarta to lekka przewaga Bostończyków, którzy po trójce Allena wyszli na prowadzenie 19:14. W związku z mizernym początkiem Bryanta (1/7 z gry) sprawy w swoje ręce wzięli inni gracze Lakers. Do przerwy ich najskuteczniejszym graczem okazał się Derek Fisher, zdobywca 13 puntków. Leworęczny obrońca wraz z Pau’em Gasolem (12 punktów do przerwy) dali sygnał do ataku w drugiej kwarcie, kiedy to przyjezdni osiągnęli run 14:6. Kilkupunktowe prowadzenie Lakers szybko stopniało w drugiej połowie, po czym mecz wyrównał się na kilka kolejnych minut.

Wszystko jak zwykle miało się wyjaśnić w decydujących 12 minutach. Na początku ostatniej odsłony James Posey po celnej trójce wyprowadził koszykarzy z Massachusetts na 8-punktowe prowadzenie. Goście nie dawali za wygraną i chwilę później odpowiedzieli celnymi trafieniami Fishera i Sashy Vujacica – 86:82. Podopieczni Phila Jacksona nie zdołali jednak ani razu zbliżyć się na więcej niż 4 punkty do rywali. Pierce zdobył następne 4 „oczka” i prowadzenie zielonych ponownie urosło do 8 punktów. Gwoździem do trumny dla Jeziorowców okazała się dobitka Garnetta w postaci efektownego wsadu na 1,5 minuty przed końcową syreną.

Boston Celtics – Los Angeles Lakers 98:88 (23:21, 23:30, 31:22, 21:15)

Boston: K. Garnett 24 (13 zb), P. Pierce 22, R. Allen 19, R. Rondo 15, S. Cassell 8, L. Powe 4, J. Posey 3, P.J. Brown 2, K. Perkins 1.

Lakers: K. Bryant 24, D. Fisher 15, P. Gasol 15, L. Odom 14, S. Vujacic 8, V. Radmanovic 5, R. Turiaf 5, J. Farmar 2, L. Walton 0.

Stan rywalizacji: 1:0 dla Boston Celtics

Komentarze (0)