Fenomenalny Scott nie pomógł - relacja z meczu PBG Basket Poznań - Kotwica Kołobrzeg
Niezłe widowisko, sporo kibiców na trybunach i zwycięstwo z Kotwicą Kołobrzeg - PBG Basket Poznań dobrze rozpoczął sezon, który dla drużyny ze stolicy wielkopolski ma być wyjątkowy.
Łukasz Czechowski
- Wszyscy czujemy już lekką presję tego, co czeka nas w najbliższą sobotę - mówił przed meczem z Kotwicą Kołobrzeg Adam Bekier, prezes PBG Basket. Włodarz poznańskiego klubu mógł obawiać się nie tylko o postawę sportową zespołu, ale i o frekwencje, która w poprzednich latach pozostawiała wiele do życzenia. W sobotni wieczór hala AWF-u wypełniła się fanami koszykówki, którzy obejrzeli ciekawy mecz i zwycięstwo, chociaż nie przekonywujące, swoich ulubieńców.
Poznaniacy zaczęli od mocnego uderzenia, po pierwszej kwarcie prowadzili 27:19. Przewagę utrzymali po 20 minutach. Niezłe zawody rozgrywał Łukasz Wiśniewski, dobrze dysponowany rzutowo był Eddie Miller, a pod koszem rywali groźny był Vladimir Tica. Poznaniacy grali na bardzo wysokiej skuteczności rzutów z gry (13/20 za dwa i 4/6 za trzy). W zespole Kotwicy "szalał" Ted Scott, który jednak miał problemy ze skutecznością. - W pierwszej odsłonie zawiedli nasi wysocy koszykarze - narzekał Dariusz Szczubiał. Niezbyt zadowolony był też opiekun gospodarzy. - Mieliśmy problemy z zastawianiem i zbiórkami - mówił Milija Bogicević.
Druga połowa przyniosła dużo emocji i zwrotów akcji. Goście dwukrotnie zamieszali straty - do 49:44 w 5. minucie i 59:52 w 8. Wtedy czas wziął Bogicević i przerwa ta podziałała na poznaniaków nadzwyczaj pozytywnie - trójkę rzucił dopiero co wprowadzony Jeremy Fears, dwie kolejne dorzucił Miller i wydawało się, że jest po meczu.
- Nie będziemy się poddawać niezależnie od tego czy będziemy przegrywać kilkoma czy kilkudziesięcioma punktami - takie motto swojej drużyny przedstawił po meczu Szczubiał. Przykład tego Kotwica dała w czwartej kwarcie. Pierwsze 3 minuty to seria 1:10, z czego 8 zdobył fenomenalny Scott. Było 69:66, a na parkiecie i trybunach zrobiło się gorąco. Poznaniacy zdołali jednak utrzymać niewielką przewagę. Kluczowy moment nastąpił kilka sekund przed końcem meczu - akcję kończył Miller, lecz nie trafił. Na szczęście dla gospodarzy piłkę zebrał Piotr Dąbrowski. Goście faulowali, a jeden rzut osobisty wykorzystał Wiśniewski. Na 2 sek. przed końcem za trzy trafił jeszcze Scott, ale na odrobienie strat nie starczyło już kołobrzeżanom czasu.
- W drugiej połowie wysocy gracze zagrali tak, jak powinni, pojawiła się też lepsza obrona w naszym wykonaniu - wyjaśniał Szczubiał. - Gospodarze mieli jednak trochę szczęścia, wpadły im trójki w ostatnich sekundach akcji. Ale w sporcie szczęście też trzeba mieć - dodawał. - Inauguracja zawsze jest trudna - mówił Bogicević. - Mieliśmy w tym meczu dobre chwile, ale przyznaję, że mieliśmy również szczęście. W kolejnych meczach będziemy chcieli bardziej liczyć na naszą grę - dodawał.
- Mieliśmy założenia dotyczące Scotta, ale nie wypełniliśmy ich. Daliśmy mu rzucić 30 punktów, a tak nie powinno być - ocenił Łukasz Wiśniewski.