Druga porażka mistrza - relacja z meczu Artego Bydgoszcz - Lotos Gdynia

Niesione dopingiem kompletu publiczności koszykarki Artego pokonały w hali Chemika po dogrywkę ekipę mistrzyń Polski 87:83. - Kibice uwielbiają walkę do końca. Ich wsparcie poniosło nas w niedzielę do zwycięstwa - podsumował mecz trener Adam Ziemiński.

Przed potyczką w Bydgoszczy ekipę z Gdyni wzmocniły dwie Amerykanki - Monica Wright oraz Sandora Irvin. - Pierwsza jest dosyć znana. Natomiast drugiej musimy przyjrzeć się dokładniej, bo za wiele o niej nie wiemy. Na dodatek trzeba będzie nieco zmodyfikować taktykę z powodu wzmocnień Lotosu - mówił jeszcze w piątek szkoleniowiec Artego.

I to właśnie Wright była motorem napędowym większości akcji Lotosu. Gdynianki celnie trafiały z rzutów wolnych (10/10 do przerwy) i choć po dobrym początku przegrywały z Artego różnicą sześciu punktów (14:8), jeszcze przed zejściem do szatni zdążyły wypracować sobie przewagę (43:38) i ze spokojem mogły oczekiwać wydarzeń w drugiej części.

Jednak po przerwie tym razem Artego szybko dogoniło rywalki, gdyż po akcji Stephanie Raymond na osiem minut przed końcem trzeciej kwarty ponownie na tablicy pojawił się remis 50:50. Ostra walka kosz za kosz toczyła się niemal do końca regulaminowego czasu gry. Gdy przed końcem najpierw Wright, a potem Jujka skutecznie wykończyły swoje akcje (63:67), wydawało się, że dwa punkty pojadą jednak do Gdyni.

Końcówka to już prawdziwy dreszczowiec. Najpierw z dystansu przy stanie 65:71 trafiła Morris, a chwilę później Mrozińska zmniejszyła straty do jednego punktu. Gdy Lotos prowadził 72:70, dwa rzuty wolne wykonywała Babkina. Łotewska rozgrywająca mogła już przechylić szalę zwycięstwa na korzyść mistrzyń Polski, ale przy swoim drugim rzucie wolnym minimalnie chybiła. W odpowiedzi rzutem rozpaczy zza linii 6,75 cm Stephanie Raymond na sekundy przed końcem doprowadziła do dogrywki! - Trójka Stephanie uratowała nam życie - potwierdził trener Ziemiński. - Wcześniej kilkoma swoimi decyzjami mogła nas równie dobrze pogrążyć. Na szczęście tym razem byliśmy na fali i w dogrywce nie pozwoliliśmy sobie wydrzeć wygranej.

W doliczonym czasie gry gdynianki były już bardzo zagubione i zdeprymowane, bowiem niemal każda ich akcja kończyła się głupią stratą lub szalonym rzutem z dystansu. Gospodynie skrzętnie to wykorzystały, bo po kilku akcjach pod koszem Crisman i Szott na półtorej minuty przed końcem (81:75) mogły cieszyć się ze zwycięstwa. - Trener nam powiedział, że po prostu musimy wytrzymać ciśnienie i wszystko jest w naszych rękach. Po prostu nie mogłyśmy wypuścić już tej wygranej - dodała była koszykarka Lotosu, Marta Urbaniak.

Warto wspomnieć, że po raz pierwszy od czasu awansu bydgoskiego zespołu do Ford Germaz Ekstraklasy w hali na Glinkach pojawił się głośny doping. Dobrym prognostykiem jest także to, że pomimo relacji na żywo w TVP Bydgoszcz, na trybunach zasiadł komplet widzów. - To wsparcie poniosło nas do wygranej. Kibice kochają przecież zaangażowanie i walkę - zakończył Ziemiński.

Artego Bydgoszcz - Lotos Gdynia 87:83 (18:16, 20:27, 14:11, 21:19, 14:10 d.)

Artego: Agnieszka Szott 17, Lori Crisman 16 (12 zb), Natalia Mrozińska 16, Stephanie Raymond 15, Kristen Morris 14, Marta Urbaniak 6, Monika Sibora 3, Anna Baran 0, Sabina Parus 0.

Lotos: Monica Wright 17, Elina Babkina 15, Daria Mieloszyńska 13, Milka Bjelica 9 (10 zb), Olivia Tomiałowicz 9, Sandora Irvin 8, Magdalena Kaczmarska 5, Mijana Musovic 5, Marta Jujka 2, Claudia Sosnowska 0.

Źródło artykułu: