Pogrom w Stalowej Woli: Stal Stalowa Wola - MKKS Rybnik 106:83 (relacja)

Popularna Stalówka rozbiła we własnej hali beniaminka z Rybnika. Tylko pierwsza kwarta przyniosła emocje. Potem na parkiecie prym wiedli tylko gracze ze Stalowej Woli, którzy zasłużenie wygrali.

W tym artykule dowiesz się o:

Początek spotkania nie wskazywał, że Stalówka tak łatwo upora się z beniaminkiem z Rybnika. Pierwsze punkty zaraz po wznowieniu zdobył dla gości Artur Mrówczyński. Minutę później po trafieniu Jacka Jareckiego już prowadzili gospodarze sobotniej potyczki. Taki stan utrzymywał się przez blisko trzy minuty kiedy to trafił rutyniarz w drużynie MKKS-u Mirosław Frankowski. Długo jednak z prowadzenia się nie cieszyli. Chwile potem trafił Roman Prawica, lecz odpowiedział natychmiast dwoma trafieniami z linii rzutów wolnych Marcin Środa i na tablicy widniał wynik 8:9. To rozzłościło Pawał Pydycha, który w 5. minucie trafił zza linii 6.25. Półtorej minuty później trafił ponownie w identycznej sytuacji z tej samej pozycji. Po chwili dwa osobiste trafił aktywny w całym spotkaniu Rafał Partyka i Stal prowadziła 17:11. W tym momencie Stal wyraźnie stanęła. - W pierwszej połowie dopadł nas kryzys i słabiej broniliśmy - stwierdził po meczu Partyka. W ciągu 30. sekund dwie trójki trafili zawodnicy gości i na niespełna dwie minuty przed końcem pierwszej kwarty wyszli na prowadzenie 17:19. Minutę potem było już 19:23, a chwile potem po trafieniu za trzy Jareckiego 22:23. Jak się później okazało było to ostatnie prowadzenie gości w tym meczu. Na sekundy przed końcem tej odsłony meczu dwa rzuty wolne trafił i po 10. minutach zespół z Podkarpacia prowadził 24:23.

Drugą kwartę od mocnego uderzenia rozpoczęli Stalowcy. Najpierw za dwa trafił Adam Lisewski, by po chwili w ciągu kilkunastu sekund dwie trójki trafili kolejno Partyka i Pydych. Po tych akcja trener drużyny z Rybnika Włodzimierz Środa poprosił o przerwę. Na nic zdała się ta przerwa, bo minutę później po trafieniach z linii rzutów osobistych Bartłomieja Szczepaniaka na tablicy widniał wynik 37:25. Rybniczanie próbowali odrabiać straty, ale bezskutecznie. Podkarpacka lokomotywa zwana Stalą odjeżdżała w bardzo szybkim tempie. W połowie tej części meczu kiedy za trzy trafił ponownie Partyka gospodarze prowadzili 45:29. To jednak było za mało. W niespełna trzy minuty do zakończenia drugiej kwarty trafił Pydych i Stal odskoczyła na ponad 20 oczek. Taka też przewaga utrzymała się do przerwy. Na nią zespoły schodziły przy wyniku 60:38 dla podopiecznych Bogdana Pamuły.

Trzecia odsłona spotkania, a właściwie jej początek to ponowna szarża Stali. Przez ponad trzy minuty goście nie potrafili zdobyć punktów. - Wydaje mi się, że zawodnicy z Rybnika już poddali się po 20. minutach gry - powiedział zaraz po zakończeniu pojedynku Partyka. Dopiero udało się to Frankowskiemu, lecz gospodarze do tego momentu zdążyli już zdobyć 8 oczek. Wtedy przewaga Stalówki wynosiła już 30 punktów. Przez następne cztery minuty przewaga zespołu z Podkarpacia oscylowała w granicach trzydziestu punktów. Jednak, gdy do końca kwarty pozostawało niecałe 3 minuty kibice Stali posmutnieli. W akcji sfaulowany został Lisewski, który chwile nie podnosił się z parkietu. Zejść z niego pomogli mu koledzy z zespołu. Nie wiadomo jeszcze jak groźny jest uraz, ale Lisewski nie był wstanie sam opuścić placu gry po zakończeniu spotkania. Na kilkanaście sekund przed końcem tej kwarty trafił Michał Nikiel i Stal osiągnęła największą, bo aż 36-punktową przewagę.

Ostatnia część meczu to tylko oczekiwanie, kiedy gospodarze przekroczą magiczną barierę 100. punktów. Trener Stali powoli wpuszczał na plac gry juniorów. To spowodowało, że goście mozolnie zaczęli odrabiać straty. - Udało nam się trochę odrobić z tej ponad 30-punktowej przewagi Stali - powiedział po meczu szkoleniowiec gości. Ale także i trener z Rybnika dał szansę gry rezerwowym. W końcu w 37. minucie po trafieniu z dystansu Roberta Grzyba Stalówka osiągnęła granicę 100. punktów. W końcówce obie drużyny sporo faulowały i na linii rzutów wolnych stawał co chwilę inny zawodnik. Tym samym praktycznie każdy z zawodników miał szansę zdobyć swoje punkty w meczu. Nie wszystkim to się udało i ostatecznie Stal pokonała MKKS Rybnik 106:83. To zwycięstwo oznacza, że Stalowcy nadal mają szansę na awans do czołowej ósemki i walkę o awans do DBE.

Stal Stalowa Wola - MKKS Rybnik 106:83 (24:23, 36:15, 27:17, 19:28)

Stal: Pydych 25 (5x3), Partyka 19 (3x3), Jarecki 16 (3x3), Szczepaniak 12 (2x3), Prawica 8, Nikiel 8, Lisewski 6 (10zb), Sobiło 5, Grzyb 4, Maj 3, Nowak 0.

MKKS: Frankowski 15 (3x3), Mrówczyński 13 (1x3), Zmarlak 12, Kukuczka 9 (1x3), Marczyk 9, Paszowski 9, Białdyga 5 (1x3), Grabiec 5 (1x3), Środa 3, Kozieł 3, Gołucki 0.

Sędziowali: Tomasz Tomaszewski, Andrzej Karwowski, Marcin Miszkiewicz.

Widzów: 500.

Źródło artykułu: