Odejście Tomasza Celeja spowodowało, że drużyna pozostała bez koszykarza, który gwarantowałby zdobycie co najmniej kilkunastu punktów w każdym starciu. Ten obowiązek muszą rozdzielić między siebie inni zawodnicy, ale na razie nie kwapią się ku temu. Nakłada się na to również fakt, że zazwyczaj gracze rezerwowi wyraźnie odstają od pierwszej piątki. - Musi być minimum czterech zawodników, którzy zdobędą dwucyfrową liczbę punktów, żebyśmy wygrali mecz. Po prostu brakuje nam trochę punktów. Ten ciężar musi rozłożyć się równomiernie. Nie może być tak, że punktuje dwóch czy trzech zawodników, a reszta tego nie robi - analizuje Dominik Derwisz.
Jego podopiecznym brakuje konsekwencji w ofensywie. Często nie realizują oni założeń sztabu szkoleniowego i zwlekają z oddawaniem rzutów, co skutkuje próbami z nieprzygotowanych pozycji. - Przede wszystkim trzeba grać z wiarą w swoje umiejętności i podejmować odpowiednie decyzje rzutowe. Kiedy jest taka możliwość, nie można wahać się przed rzuceniem piłki do kosza. Niektórzy zawodnicy boją się rzucać i wolą być na zasadzie ściany - podaj, oddaj i niech inny weźmie ten ciężar na swoje barki. Jeśli nadal tak będzie, to bardzo ciężko będzie o zwycięstwa. Nie da się wygrać meczu samą obroną, a już na pewno nie przegrać całego sezonu - zauważa trener Olimp MKS Startu.
Niezłą formę utrzymuje Michał Aleksandrowicz i należy do czołowych postaci w lubelskim zespole. 21-latek jednak w dwóch meczach popełnił przewinienia umyślne. - On trochę teatralnie wszystko wykonuje. Faule umyślne nie wynikały z tego, że celowo coś zrobił, tylko wykonując swoje teatralne pady rozrzucił ręce i nogi, i nogą zahaczył zawodnika drużyny przeciwnej, a sędziowie ocenili, że to jest faul umyślny. Ja rozmawiam z nim na ten temat, żeby nie wykonywał tych dodatkowych ruchów, bo to przynosi odwrotny skutek. Jak na razie sędziowie nie nabierają się na te teatralne gesty, a gwiżdżą w drugą stronę - ocenia Derwisz.