Pomimo plagi kontuzji kibice i zawodniczki Energi Toruń liczyli na niespodziankę w Spożywczaku. Ostatecznie Katarzynkom zabrakło zimnej krwi w końcowych fragmentach meczu i przegrały pojedynek z Wisłą Can Pack Kraków różnicą 6 punktów. Gdyby nie proste błędy w końcówce i pudła z dogodnych pozycji kto wie, czy krakowianki nadal mogłyby się chwalić mianem niepokonanych.
- Dzisiejszy mecz był bardzo ciężki. Wydaje mi się, że zagrałyśmy dobrze, ale Wisła dawała nam się we znaki swoimi wysokimi zawodniczkami, które bardzo dobrze radziły sobie w strefie podkoszowej - mówiła po meczu Lizanne Murphy, kanadyjska zawodniczka Energi. W całym spotkaniu Murphy zapisała na swoim koncie 6 punktów i 8 zbiórek w zaledwie 18 minut spędzonych na parkiecie.
Nie ulega wątpliwości, że to właśnie wysokie zawodniczki Białej Gwiazdy okazały się katem Katarzynek. Janell Burse oraz Ewelina Kobryn zapisały na swoim koncie odpowiednio 25 i 14 punktów oraz zebrały po 9 piłek z tablic. To jednak nie jedyny powód porażki toruńskiego zespołu. - My nie oddawałyśmy celnych rzutów w momentach, w których powinniśmy, by wygrać całe spotkanie - oceniła Kanadyjka.
Wyrównany bój z Wisłą Can Pack w okrojonym składzie z pewnością dodał jednak skrzydeł podopiecznym Elmedina Omanicia. - Uważam, że jesteśmy bardzo dobrą drużyną i mamy szansę by odnotować bardzo dobry rezultat w rozgrywkach Ford Germaz Ekstraklasy, jeśli tylko dalej będziemy o to walczyć! - przekonuje Murphy.
Trudno dziwić się słowom reprezentantki Kanady. Gdy do gry w pełnym wymiarze powróci Monika Krawiec, do optymalnej dyspozycji dojdzie Jelena Maksimovic, a z kontuzją upora się Magdalena Radwan, siła Katarzynek znacznie wzrośnie. Należy również dodać coraz lepiej grającą Alicię Gladden (przeciwko Wiśle Can Pack 10 punktów i 3 zbiórki), która w poprzednim sezonie była niekwestionowaną liderką Energi. To wszystko sprawi, że Katarzynki z pewnością są mocnym kandydatem do medalu w tym sezonie.