- W sporcie są zwycięstwa i porażki - ocenia prezes Lotosu Gdynia Mieczysław Krawczyk. - Jest okres przebudowy zespołu i to doskonale widać. Występują u nas bardzo młode zawodniczki, jak chociażby Ziętara, która niedawno skończyła 18 lat.
Młodość to z pewnością jeden z powodów, dla którego Lotos na razie nie jest tak wielki jak w latach poprzednich. Gdynianki potrzebują również czasu, żeby się zgrać, gdyż w porównaniu z poprzednim sezonem w Lotosie mamy praktycznie nowy skład. - Potrzebujemy trochę czasu, wydaje mi się, że wszyscy zdają sobie z tego sprawę - dodaje Krawczyk.
Od lat w ekipie Lotosu kibice obserwowali gwiazdy światowego formatu. Jeszcze niedawno w drużynie tej grały Tamika Catchings, Alana Beard, Ivana Matovic czy aktualna mistrzyni WNBA Tanisha Wright. W tym sezonie do miana największej gwiazdy pretenduje Monica Wright, ale młoda rzucająca zza oceanu również musi dopiero poznać europejski styl gry.
Wśród mistrzyń Polski mamy również Darię Mieloszyńską czy Milkę Bjelicę. To one są najbardziej doświadczonymi zawodniczkami Lotosu i to na nich spoczywa duża rola. Pozostałe koszykarki w talii trenera Dariusza Raczyńskiego są bowiem bardzo młode i dopiero ogrywają się wśród najlepszych, co ma gwarantować wynik w przyszłości.
Kilka dni temu z Lotosem pożegnała się rozgrywająca Mijana Musovic. Serbka według włodarzy klubu nie prezentowała takiego poziomu, jaki sobie życzyli i odeszła do Good Angels Koszyce. Teraz powstał inny problem. - Na pewno potrzeba nam solidnej jedynki. To żaden wstyd, że odesłaliśmy jedynkę, która nie spełniała pokładanych w niej nadziei. Być może jedna z naszych młodych zawodniczek zdoła się wypromować? - zastanawia się Krawczyk. W meczu z MKB Euroleasing Sopron najjaśniejszym punktem na pozycji numer jeden była Elina Babkina. Łotyszka zapisała w swoich statystykach 11 punktów, 10 asyst i 6 zbiórek. Jej występ zatem z pewnością można zaliczyć do udanych.
Babkina to jednak jeszcze mało doświadczona koszykarka, która w decydujących dla losów meczu momentach nie potrafi odpowiednio ustawić swojego zespołu. Było to widać w meczu z Sopronem. Kiedy Lotos odrabiał straty, zamiast konsekwentnie realizować założenia taktyczne, zaczął grać indywidualnie, co nie przynosiło odpowiedniego skutku.
W Gdyni czekają również na powrót do gry Dory Horti. Węgierska środkowa boryka się z kontuzją barku, którą leczy w swojej ojczyźnie.
Pomimo takich problemów i młodego składu, prezes zespołu mówi jasno, że jedyne, co zadowoli go na koniec sezonu 2010/2011, to... mistrzostwo Polski. Już w niedzielę gdyński zespół w Krakowie zmierzy się z Wisłą Can Pack, czyli jednym z głównych kandydatów do tytułu. Jak wypadnie pierwsza tegoroczna konfrontacja gdyńsko-krakowska?