Słupszczanie po wygranej nad Kotwicą Kołobrzeg notują najlepszy start od lat, wszak po trzech meczach mają na swoim koncie trzy zwycięstwa. I to jest najistotniejsze, bo przecież do stylu ogrania Czarodziei z Wydm można się przyczepić i wymienić wiele mankamentów, ale ponoć drużyny zwycięskiej się nie sądzi. - Najważniejsze, że wygraliśmy. Nie było to bowiem najlepsze spotkanie w naszym wykonaniu, mieliśmy w nim momenty lepsze i gorsze. Musimy przede wszystkim grać równiej, ale jak już wspomniałem najważniejsze, że udało nam się wygrać z Kotwicą - tłumaczy Dainius Adomaitis, trener Czarnych Panter.
W pierwszej połowie gospodarze z łatwością ogrywali Kotwicę, podopieczni Dariusza Szczubiała nie potrafili nawiązać równorzędnej walki, ale w trzeciej kwarcie słupszczanie oddali inicjatywę. Dlaczego? - To jest nowy zespół, więc potrzeba czasu, kilku miesięcy aby grał odpowiednio przez cały czas. Mieliśmy wówczas po prostu gorszy okres - twierdzi Litwin.
Energa Czarni po III kolejkach wylądowali na samym szczycie, zostali liderem Tauron Basket Ligi. Czy opiekun zespołu znad Słupii spodziewał się takiego startu? - Oczywiście! Przecież trenujesz po to, by wygrywać. I jeśli naprawdę chcesz wygrać i robisz wszystko to, co trzeba zrobić, to wygrywasz. Sporo jeszcze mamy do poprawienia, choć właściwie zawsze będzie co poprawia, bo nikt nie jest do końca zadowolony z siebie, dopóki nie zdobywa mistrzostwa. Wygraliśmy dotąd tylko trzy mecze, więc tak naprawdę to jeszcze nic nie znaczy. Ale oczywiście jestem zadowolony z postawy swoich zawodników i w meczu, i na treningach.
Podopieczni Adomaitisa w niedzielę staną w szranki z Polpharmą Starogard Gd., która zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. - Zacznijmy od tego, że każdy mecz to inna historia. Jedziemy jednak oczywiście z myślą o zwycięstwie.
Czarni w Starogardzie Gdańskim jeszcze nie wygrali, zaś Kociewskie Diabły nie zwyciężyły jeszcze w tym sezonie, toteż wiadomo, że jedna z drużyn przerwie złą passę. Co zadecyduje w tym frapującym starciu - wszak są to dodatkowo derby Pomorza - o triumfie? - Zdecyduje wiele elementów. Polpharma mogła mieć bilans nie 0-3, lecz 2-1, ale dwa mecze przegrała właściwie w ostatnich minutach. Można powiedzieć, że jest to zespół, który miał jak dotąd sporego pecha.