Mecz jak trening

Koszykarze Łódzkiego Klubu Sportowego, którzy po fatalnym początku sezonu, odbudowują formę i gonią ligową czołówkę, w środę rozegrali swój pierwszy mecz w rozgrywkach tegorocznego Pucharu Polski. Wyglądał on jednak jak lekki trening.

Norbert Namejski
Norbert Namejski

Łodzianie ostatniego miesiąca z pewnością nie zaliczą do udanych. Cztery porażki z rzędu w I lidze sprawiły, że teraz trzeba skupić wszystkie siły na odbudowaniu formy i pogoni za ligową czołówką. Zadanie to nie będzie jednak proste, gdyż najbliższym rywalem ŁKS-u będzie jedyny niepokonany jeszcze zespół na zapleczu ekstraklasy - AZS Politechnika Warszawska.

Przygotowania do tego pojedynku są ciężkie, a luźniejszym ich przerywnikiem był ... mecz I rundy Pucharu Polski Mężczyzn, jaki rozegrany został w środowy wieczór. ŁKS pokonał w nim KKS Mickiewicz Katowice 100:49, choć wynik, wcale nie przesadzając, mógł być dwa razy wyższy.

Katowiczanie przyjechali do Łodzi w ostatniej chwili. W rozgrzewce uczestniczyło zaledwie 5 koszykarzy, bowiem drugie auto, z pozostałymi zawodnikami, dojechało do hali przy al.Unii na 2 minuty przed rozpoczęciem meczu. Od początku spotkania nie było też wątpliwości, jak będzie ono wyglądać. ŁKS prowadził po pierwszej kwarcie 31:5, a po drugiej, mimo że grali w niej już dublerzy, aż 63:14. Jedyną niewiadomą w końcówce meczu było to, czy padnie "setka", gdyż łodzian w ostatnich minutach ogarnęła niemoc i nie mogli oni trafić decydującego o tym kosza. Uczynił to dopiero równo z końcową syreną Bartłomiej Bartoszewicz.

- Z takiego meczu płynie tylko jedna koszyść. W pojedynku o stawkę mogli zagrać niemal po 20 minut młodzi zawodnicy, którzy na codzień nie mają takiej możliwości - skomentował środową potyczkę trener ŁKS-u Piotr Zych.

Co warte podkreślenia, "młodzi gniewni" w kadrze Zycha, swoją szansę wykorzystali. Bartoszewicz zdobył aż 22 punkty, popisując się również 4 "slam dunkami" i zbierając z tablic aż 13 piłek, zaś 18-letni Dominik Binkowski i Marcin Kuczmera zanotowali odpowiednio 9 i 4 "oczka".

Po pucharowym "odpoczynku", łodzianie muszą teraz wrócić do ciężkiej pracy przed weekendową konfrontacją z liderem I ligi. To spotkanie do łatwych z pewnością należeć nie będzie i aby zdobyć w nim 2 punkty, gracze ŁKS-u będą musieli wspiąć się na wyżyny swoich możliwości.

ŁKS Sphinx Łódź - KKS Mickiewicz Katowice 100:49 (31:5, 32:9, 19:17, 18:18)

ŁKS Sphinx: Sulima 27, Bartoszewicz 22, Kenig 12, Binkowski 9, Krajewski 7, Dłuski 5, Salamonik 5, Szczepaniak 4, Kuczmera 4, Morawiec 3, Trepka 2, Kalinowski 0.

KKS Mickiewicz: Wosz 15, Jankowski 13, Breguła 10, Sapiński 4, Wawrzyniak 3, Madaj 3, Kałuski 1, Kornecki 0, Jagieła 0, Szafulski 0.

Sędziowali: Wojdak i Giza.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×